REKLAMA

Nie płacisz za Apple TV+? To zacznij. Serial „Servant” od reżysera „Szóstego zmysłu” zwali cię z nóg

Apple TV+ na razie nie ma pokaźnej biblioteki i prędko się to nie zmieni. Wciąż jednak pamiętajmy, że poza ilością dobra, liczy się jego jakość. Gigant zza oceanu może jeszcze nie znalazł klucza do sukcesu, jeśli chodzi o treści rozrywkowe, ale ma już na swoim koncie co najmniej dwie perełki i jedną z nich jest nowość od M. Nighta Shyamalana – serial „Servant”.

servant serial apple original
REKLAMA
REKLAMA

Po udanym „The Morning Show”, który wciąż jest w emisji i był jedyną produkcją Apple Original, którą do tej pory regularnie oglądałam, „Servant” wydawał mi się kolejnym ciekawym tytułem jeszcze przed premierą. Był promowany sporą liczbą krótkich klipów niewiele zdradzających z samej fabuły serialu, a i opis widniejący na platformie:

(...) serial opowiadający o losach pary z Filadelfii, pogrążonej w żalu po niewyobrażalnej tragedii, która powoduje rozłam w małżeństwie i pozwala tajemniczej sile wkraść się do ich domu.

też – musicie przyznać – jest dość lakoniczny. I uwierzcie mi na słowo, bo tylko to wam pozostaje, zanim obejrzycie choćby odcinek, nie ma w tym nic dziwnego.

Zdradzić komuś cokolwiek z serialu „Servant” przed jego seansem, to jak zaspoilerować fabułę „Szóstego zmysłu”.

Powiem więcej: jeśli naprawdę nie chcecie nic a nic wiedzieć, nie oglądajcie nawet powyższej zapowiedzi. A jeśli już ją widzieliście, nie przejmujcie się – to dopiero początek jazdy bez trzymanki, którą serwują widzom scenarzysta i producent, Tony Basgallop, i reżyser oraz współproducent, M. Night Shyamalan wraz z dwójką innych reżyserów: Danielem Sackheimem i Lisą Brühlmann. Twórca wspomnianego już „Szóstego zmysłu”, a także takich obrazów jak „Split”, „Miasteczko Wayward Pines” czy „Osada”, doskonale wie, jak budować napięcie. I trzeba przyznać, że już od pierwszych minut „Servanta” czuć atmosferę niepokoju.

Wiemy, że coś się wydarzy. Coś złego. Dziwnego.

Ten spokój w pięknym domu naszej dwójki bohaterów – Dorothy i Seana – jest tylko pozorny. Para nie potrafi sobie poradzić z rzeczywistością – o czym jeszcze nie wiemy, ale to, jak Dorothy się zachowuje, ma prawo nas drażnić, zastanawiać – po tragedii, która ją spotkała. Wkrótce dobitnie przekonamy się o tym, co dzieje się w domu Turnerów. To nas zszokuje, może przestraszy. Ale najgorsze tak naprawdę dopiero czeka nasze postaci i nas, zgromadzonych przed odbiornikami.

Jeśli macie na koncie obrazy Shyamalana, wiecie, że z łatwością łączy realne z nierzeczywistym i stawia pytania o to, co jest prawdą i w co powinniśmy wierzyć. Nie inaczej jest przy okazji serialu „Servant” – widz nie wie, co dzieje się naprawdę, a co nie, a także co oznacza to, co widzi na ekranie. To odświeżające i niezmiernie wciągające. Za nami premiera dopiero trzech odcinków serialu, a ja już chcę więcej.

REKLAMA

„Servant” od Apple TV+ to fascynująca mieszanka horroru, thrillera i dramatu. Trochę przypomina „American Horror Story” w swoim najlepszym wydaniu, trochę „Nawiedzony dom na wzgórzu”, a trochę „Dziecko Rosemary”.

Nie jestem pewna, w którą stronę to wszystko podąży. Mam nadzieję, że wyjaśnienie tego, co łączy się z tą – przywołam opis produkcji – tajemniczą siłą będzie przewrotne, tak jak pierwszy odcinek „Servanta” i zderzenie się z problemem, z jakim zmagają się nasi bohaterowie. A zresztą – nic więcej nie mówię, buzia na kłódkę. Sami musicie to zobaczyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA