Syn Rogera Moore'a twierdzi, że nowego Jamesa Bonda musi grać Anglik. To oczywiście bzdura
Czy aktor grający Jamesa Bonda musi być Anglikiem? Widzowie raczej nie przykładają tak ogromnej wagi do narodowości odtwórcy roli słynnego agenta 007, w przeciwieństwie do syna Rogera Moore'a, który stwierdził, że zatrudnienie Amerykanina do roli angielskiego szpiega jest absurdalne.
Obecnie kurczowe trzymanie się i odwzorowywanie do bólu oryginalnych pierwowzorów raczej odchodzi do lamusa. U twórców przeważa bowiem chęć tchnienia w tekst kultury świeżości, a także dopasowanie go do współczesnych realiów, co też nie zawsze spotyka się z zadowoleniem wśród publiczności - każda mniejsza lub większa zmiana w scenariuszu, obsadzie czy obrazie, niemal natychmiast zostaje piętnowana, w zależności od tego, jak bardzo popularne jest dzieło. Tak było (i nadal jest) w związku z "Małą syrenką", gdy okazało się, że czarnoskóra aktorka Halle Bailey wcieli się w adaptacji Disneya w główną rolę, a także w przypadku "Wiedźmina" - fani serii powieści Andrzeja Sapkowskiego, na podstawie których powstał serial Netfliksa, protestowali przeciwko źle dobranej obsadzie, która nie pokrywała się z książkowym oryginałem.
Podobne zarzuty wysnuwa Geoffrey "Jaffa" Moore, syn Rogera Moore'a, odtwórcy roli Jamesa Bonda w latach 1972-1985, który w wywiadzie odniósł się do narodowości aktorów w angielskiej franczyzie filmowej.
Syn Rogera Moore'a stwierdził, że kolejny aktor, odgrywający rolę Jamesa Bonda, powinien być rodowitym Anglikiem
Daniel Craig, ostatni James Bond, z kultową franczyzą filmową na podstawie książek brytyjskiego pisarza Iana Fleminga pożegnał się w 2021 roku i zapewniał, że do roli najsłynniejszego szpiega świata już nie wróci. Aktor wcielił się w najpopularniejszego agenta w filmach "Casino Royale", "Quantum of Solace", "Skyfall", "Spectre" oraz "Nie czas umierać".
Podczas gdy wciąż trwają spekulacje odnośnie tego, kto wcieli się w kolejnego agenta 007, do dyskusji postanowił włączyć się Geoffrey "Jaffa" Moore, syn Rogera Moore'a, byłego aktora i odtwórcy roli głównego bohatera książek Iana Fleminga w takich filmach jak "Żyj i pozwól umrzeć", "Człowiek ze złotym pistoletem" czy "Szpieg, który mnie kochał". Mężczyzna stwierdził, że legendarną już rolę powinien odgrywać wyłącznie aktor brytyjskiego pochodzenia, podobnie jak oryginalna postać z powieści:
On musi być Anglikiem. To śmieszne uważać Bonda za Amerykanina. Nawet jeśli ma nieskazitelny akcent, musi być Brytyjczykiem. To angielska franczyza
- stwierdził Geoffrey "Jaffa" Moore.
Co ciekawe, jedynie dwóch Anglików w historii popularnej franczyzy wcieliło się w Jamesa Bonda, a był to właśnie Roger Moore oraz Daniel Craig, podczas gdy Sean Connery był Szkotem, Roger Lazenby - Australijczykiem, Timothy Dalton - Walijczykiem, a Pierce Brosnan - Irlandczykiem.
Zdjęcie główne: Instagram