REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Pierwsze wrażenia po przesłuchaniu najnowszej płyty Taylor Swift? Jest jeszcze lepiej, niż na „folklore”

Dobra wiadomość dla tych, którym czegoś brakowało na „folklore”. Taylor Swift niespodziewanie przygotowała kolejny album, „evermore”, który jest pełniejszym i bogatszym doświadczeniem muzycznym, niż płyta wydana w lipcu.

11.12.2020
12:59
taylor swift
REKLAMA
REKLAMA

Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, muzyce, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.

Taylor Swift jest jedną z artystek, której COVID-19 z pewnością nie przeszkodził w działalności. Artystka ze współpracownikami (wśród nich między innymi członkowie zespołu The National, Justin Vernon, Jack Antonoff czy siostry Haim) stworzyła tyle kawałków, że starczyło na obdzielenie dwóch wydawnictw. Całe szczęście, że niektórzy jeszcze powstrzymali się z rocznym podsumowaniem muzycznym, bowiem „evermore” ma szansę znaleźć się w topie najlepszych płyt roku.

„Evermore” nie jest aż tak spokojny i wyciszony jak „folklore”. To nadal nie jest jednak album naszpikowany przebojowymi, głośnymi kompozycjami. Raczej takimi do leniwego nucenia. Płyta powstawała niejako w odpowiedzi i refleksji na obecne czasy wymuszonego społecznego dystansu. A jednymi z lepszych momentów na „evermore” są te, do powstania których Taylor Swift zaprosiła gości i gościnie. Świetny jest coney island nagrany razem z The National, utwór bardzo w duchu twórczości nowojorskiego zespołu.

Barwa głosu Matta Berningera zresztą świetnie dopełnia barwę Taylor, wnosząc uwielbianą przeze mnie nationalowską melancholię.

Innym mocnym punktem jest łotrzykowska opowieść no body, no crime, którą Swift stworzyła razem z moimi kolejnymi ulubienicami, siostrami Haim. Storytelling z zacięciem country opowiada o zbrodni bez dowodów. Ostatni z gości, Justin Vernon, stworzył z kolei razem ze Swift balladę zamykającą album. Evermore to kolejny przykład na to, jak świetnie działa połączenie wrażliwości Taylor Swift i lidera Bon Iver (o czym mogliśmy się zresztą przekonać już na „folklore”). I potwierdzenie, jak dobrze samej Swift w tych stonowanych, delikatniejszych szatach.

REKLAMA

Zdjęcie: FB/Taylor Swift

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA