Netflix apeluje do swoich użytkowników, aby się opamiętali i nie lokowali swoich romantycznych zachwytów w osobie Teda Bundy’ego. To już kolejna taka interwencja firmy w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Netflix ostatnimi czasy uderza w bardzo moralizatorskie tony. Nie to jednak dziwi nas najbardziej, ale raczej powody, dla których serwis musi się wypowiadać. Na początku tego roku apelowano do subskrybentów, aby zaniechali niebezpiecznego Bird Box Challenge. Teraz firma czuje się zobligowana do tego, by stanowczo odradzić użytkownikom romantyczne uczucia względem seryjnego mordercy Teda Bundy'ego.
Serial „Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego” trafił kilka dni temu na platformę Netflix.
Czteroodcinkowa seria dokumentalna przedstawia historię seryjnego mordercy, która wstrząsnęła Ameryką w latach 70. XX wieku. Serial jest w dużej mierze stworzony z archiwalnych zapisów rozmów z samym Bundym, materiałów telewizyjnych i prasowych z tamtego czasu oraz nagrań z procesów, w których sądzono mordercę. W swoich czasach Bundy był określany jako uśmiechnięty, przystojny mężczyzna ze świetną aparycją. Ku przerażeniu Netfliksa, niektórzy użytkownicy zdają się podzielać takie zdanie.
W opublikowanym wczoraj wieczorem na oficjalnym Twitterze Netfliksa apelu czytamy:
Moda na Teda Bundy’ego prawdopodobnie będzie niedługo przybierać na sile.
W sieci można odnaleźć opinie, które faktycznie są niepokojące. W końcu wydawałoby się, że dokument opowiadający o osobie, która z zimną krwią zabiła przynajmniej 30 młodych dziewczyn, powinien przerażać. Jednak warto podkreślić, że nawet w samym zwiastunie dokumentu wielokrotnie podkreślana jest wyjątkowa aparycja i charyzma głównego bohatera tego materiału.
Oliwy do ognia dolewa także nadchodzący film fabularny o Bundym. W roli głównej zobaczymy Zaca Efrona, do którego przez kilka lat kariery aktorskiej najpierw przylgnęła łatka nastoletniego bożyszcza, a następnie seksownego, dwudziestokilkuletniego aktora, grającego w komediach o DJ-ach i dzieciakach z college'u.
Jak widać mordercy, nawet przedstawieni ostatecznie jako pozbawione skrupułów bestie, potrafią być kłopotliwi. Zwłaszcza, gdy twórcy inspirujący się tymi przerażającymi osobami chętnie wykorzystują przypinaną im niegdyś łatkę „przystojności”, czy wręcz „seksowności”. Jest to na tyle duży problem, że wprawia w pewne zakłopotanie nawet tak wielkich graczy, jak Netflix.