Internet to takie dziwne miejsce, w którym społeczeństwo lubi popisywać się swoją lekkomyślnością. Film „Nie otwieraj oczu” rozpętał w sieci falę publikacji nagrań, na których to ludzie poruszają się z zasłoniętymi oczami. Netflix ostrzega, aby tego nie robić.
Platforma streamingowa pochwaliła się tym, że jej najnowszy film oryginalny z główną rolą Sandry Bullock obejrzała rekordowa ilość 45 milionów widzów. W tak potężnym gronie znalazły się osoby, które postanowiły przenieść doświadczenia bohaterów w rzeczywistość.
Obraz w reżyserii Susanne Bier przedstawia świat, w którym tajemnicza siła dziesiątkuje światową populację. Malorie (Bullock) wraz ze swoimi dziećmi musi uciekać w dół zdradliwej rzeki do jedynego miejsca mogącego zapewnić im schronienie. Jednak aby mieć szansę na przeżycie, uciekinierzy muszą odbyć całą dwudniową podróż z zasłoniętymi oczami.
W sieci zaroiło się od nagrań z tzw. Bird Box Challenge, z odtworzeniami idącymi w setki tysięcy, a nawet miliony.
„Bird Box” to anglojęzyczny tytuł opisywanego filmu, zaś zadanie, które stawiają przed sobą internauci, jak już zostało wspomniane, polega na poruszaniu się z zasłoniętymi oczami. Jak łatwo się domyślić nie należy to do szczególnie bezpiecznych zajęć. Pół biedy, kiedy dzieci pod okiem rodziców szukają w ten sposób ukrytych przedmiotów po domu (choć i tu można się spierać na ile jest to odpowiedzialne), gorzej jednak, gdy ludzie wsiadają za kółko z opaskami na oczach.
Efekty pierwszego z opisanych przykładów tutaj:
Te zakrawające o skrajną lekkomyślność zaś tu:
Ogólnoświatowy trend zwrócił uwagę Netfliksa, który apeluje o zaprzestanie takich praktyk.
Na oficjalnym koncie platformy na Twitterze pojawił się wpis z apelem do użytkowników sieci. Netflix docenia zainteresowanie filmem, ale jest przeciwny aktom, które mogą prowadzić do wylądowania w szpitalu.
Bird Box Challenge, choć jest nowym zjawiskiem, to wpisuje się w większy problem znany już od lat. Doskonałym przykładem jest ot choćby niesławny „niebieski wieloryb”, który za sprawą mediów urósł do rangi problemu. Sprawą w nieudolny sposób zajęło się nawet polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Internet jest niestety najlepszym organizmem, na którym żerują podobne przypadki.