Od kilku dni w ofercie HBO Max można znaleźć jeden z najlepszych thrillerów z przełomu wieków. „Traffic” w reżyserii Stevena Soderbergha (którego znakomici „Szpiedzy” podbili w tym roku kina i właśnie wylądowali w VOD) to zdecydowanie ścisła topka produkcji z portfolio uznanego twórcy.

To nieprawda, że „takich filmów już się nie kręci”, bo się kręci - robi to choćby sam Soderbergh. Nie zmienia to jednak faktu, że powstają zdecydowanie za rzadko. Nagrodzony czterema Oscarami (najlepszy aktor drugoplanowy, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz adaptowany i montaż) „Traffic” to już prawdziwy klasyk: gwiazdorsko obsadzony, wybitnie zagrany, fantastycznie zrealizowany i oferujący dojrzałe, realistyczne podejście do tematyki wojny narkotykowej.
Obraz opowiada o złożonym świecie narkobiznesu, ukazując go z wielu perspektyw: wysokiego urzędnika Javiera Rodrigueza (Benicio del Toro), który próbuje zachować uczciwość w skorumpowanym systemie; sędziego Sądu Najwyższego Ohio wyznaczonego do walki ze zorganizowanym przemysłem narkotykowym, Roberta Wakefielda (Michael Douglas), który nie wie, że jego własna córka popada w uzależnienie; a także żony wpływowego przemytnika (Catherine Zeta-Jones), która po jego aresztowaniu sama wkręca się w przestępczy świat, by chronić rodzinę. Równolegle śledzimy pracę agentów DEA (Don Cheadle, Luis Guzmán), którzy próbują rozbić siatkę narkotykową. Te przeplatające się historie tworzą obraz globalnej, w gruncie rzeczy beznadziejnej walki z narkotykami.
HBO Max: co obejrzeć? Traffic - opinia po latach
„Traffic” przedstawia zatem nielegalny narkotykowy biznes z różnych perspektyw: użytkownikó∑, stróżów prawa, polityków i przemytników. Historie tych postaci przebiegają równolegle na przestrzeni całego filmu, choć niektóre z nich nigdy się ze sobą nie przecinają. Soderbergh - typowo dla siebie - samodzielnie obsługiwał kamerę i zastosował charakterystyczne korekcje kolorystyczne dla każdej z linii fabularnych, aby widzowie mogli je łatwiej rozróżnić. Skutecznie: mimo mnogości postaci i wątków, widz się nie gubi. Zresztą - reżyser jak mało kto potrafi przenieść na ekran złożony scenariusz w czytelny sposób. Historia Soderbergha, oparta na tekście Stephena Gaghana, przeskakuje między swoimi postaciami tak płynnie, że nawet dość złożona narracja pozostaje przejrzysta i pełna napięcia.
Darujmy sobie jednak oczywistości - Soderbergh to mistrz formy. Mniej oczywiste są wnioski, jakie nieśmiało podsuwa seans, przynajmniej z perspektywy 2001 r.: sam twórca nie opowiada się za legalizacją narkotyków, ale uważa uzależnienie za problem zdrowotny, a nie kryminalny. Oczywiście: narkotyki rodzą przestępczość, a bardziej racjonalna polityka pomogłaby ją zredukować. Ten temat jest już jednak znacznie lepiej przedyskutowany w roku 2025.
Co zatem oferuje „Traffic” współczesnemu widzowi?
Podobnie jak „Chłopcy z ferajny” Martina Scorsesego, „Traffic” fascynuje już choćby tym, jak pokazuje działanie mechanizmów - to, w jaki sposób narkotyki są sprzedawane, jak obchodzone są przepisy i tak dalej. To portret kompetentny, skrupulatny, wnikliwy. Co więcej: nie moralizuje. Jest niebywale powściągliwy, nie stawia kropki nad i - zostawia to widzowi. A fakty mówią same za siebie: tej wojny nie da się wygrać na obecnych zasadach, a przecież jej koszt w ludzkich przewyższa koszt w dolarach.
Wielowarstwowa, realistyczna narracja w strukturze mozaikowej, ukazująca różne odcienie problemu, jego systemową naturę i złożoność? Odejście od uproszczeń i typowych założeń opowieści o narkotykowych wojnach, bez popadania w publicystykę, odważnie, stawiając widza przed moralnym i społecznym dylematem? To wszystko w fantastycznym stylu wizualnym i z gwiazdorską obsadą? No, robi wrażenie. W 2025 r. „Traffic” to wciąż rzecz ocierająca się o wybitność.
Czytaj więcej:
- Vinci 2 - recenzja. Już rozumiem, dlaczego bohaterowie uciekli z Krakowa
- Cardi B pozwana przez fankę za napaść i pobicie
- Jeden z najlepszych filmów roku nareszcie w sieci. Seans obowiązkowy
- Lekarz Matthew Perry'ego przyznał się do winy. Grozi mu nawet 40 lat więzienia
- Byłem na pokazie Heweliusza. Ten serial powinien być pokazywany w kinach