REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Legendarny komik nakręcił film, który zobaczycie na Netfliksie. Stand-up wychodzi mu zdecydowanie lepiej

Bill Burr, amerykański aktor i komik, po raz pierwszy stanął za kamerą i wyreżyserował napisany przez siebie film. Miejmy nadzieję, że "Trzech tatuśków" to jednorazowy strzał.

22.10.2023
12:40
trzech tatuśków 2023 netflix recenzja opinie old dads bill burr
REKLAMA

Reżyser i scenarzysta „Trzech tatuśków” - Bill Burr - to aktor, pisarz, komik i twórca podcastów, który specjalizuje się w stand-upie. To gość, którego nazywano „komikiem komików”, ponieważ wielu kolegów z branży ceniło i naśladowało jego pracę. Jego „Monady Morning Podcast” to jeden z najpopularniejszych komediowych podcastów na świecie, a „Nie ma jak w rodzinie” bawiło widzów przez pięć sezonów. Stand-upami skutecznie bawił szeroką publikę niezależnie od poglądów; co najmniej cztery jego długie występy zobaczycie na Netfliksie. Właściwie każdy cieszył się pozytywnym odbiorem.

Niestety - delikatnie pisząc - „Trzech tatuśków” nie jest jednym z najmocniejszych projektów Burra. Przeciwnie, ta opowieść o nienadążających za współczesnym światem trzech przyjaciołach w średnim wieku okazuje się wielkim rozczarowaniem - tym bardziej, jeśli zna się możliwości twórcy. 

Czytaj więcej o premierach w streamingu:

REKLAMA

Trzech tatuśków - recenzja filmu

Świetna obsada i jeden z najlepszych współczesnych stand-uperów za sterami to za mało - „Trzech tatuśków” to po prostu ciąg rutynowych i, niestety, męcząco wtórnych tematycznie gagów, które niezbyt umiejętnie połączono odrobiną fabuły oraz leniwie napisanymi postaciami. Co gorsza, same dowcipy wydają się nieco wykastrowane ze stylu i mocnego punktu widzenia, których tego typu obraz wymaga. W efekcie „Trzech tatuśków” nie jest nawet czymś w rodzaju bonusowego materiału dla fanów humoru Burra czy interesującym poszerzeniem marki. To po prostu przeciętna, ze wszech miar byle jaka komedia, która wydaje się wręcz niegodna portfolio komika.

Jak można się spodziewać, „Old Dads” to przede wszystkim satyra na „polityczną poprawność” - nadużywane i źle interpretowane sformułowanie, którego rozmaite kojarzone z nim absurdy Burr umiejętnie wykpiwał. Niestety, w tym filmie całe szyderstwo sprowadza się do założenia, że „we współczesnym świecie w określonym momencie nie można powiedzieć już nic bez poniesienia konsekwencji”. Trudno o płytszy i bardziej wyświechtany punkt wyjścia do festiwalu śmieszków - jakkolwiek rzadkimi momentami bywa ciekawie świadomy i refleksyjny.

REKLAMA
Old Dads

Gdzieś tam z boku przewija się jeszcze opowieść o mierzących się z kryzysem wieku średniego kumplach - odtwórcza i boleśnie rozczarowująca. To nie tak, że główny bohater przejdzie jakąś drogę, dojdzie do nowych wniosków, odnajdzie we współczesnym świecie coś godnego docenienia. Ewentualne konkluzje to przemielone i nudne komentarze na temat wojny kulturowej, z których nic nie wynika. Walory komediowe nie wspierają walki ze znużeniem - wyżej wymienione problemy przekładają się na humor, który z rzadka pozwoli się uśmiechnąć, ale przez większość czasu pozostawi obojętnym. W ostatecznym rozrachunku „Trzech tatuśków” to obraz, która dostarcza naprawdę niewiele rozrywki. A tego filmowi komediowemu - napisanemu na dodatek przez ikonicznego komika - wybaczyć nie sposób.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA