Polacy wciąż kochają kabarety, ale Ucho Prezesa udowodniło, że coś się w tej kwestii zmienia
Polski kabaret to dla jednych źródło najlepszej rozrywki i niemalże narodowy skarb, dla innych zaś mało zabawna, a często żenująca rozrywka dla masowego odbiorcy. Bez względu na to po której stronie w tym sporze staniemy, nie sposób podważać sukcesu, jaki osiągnęły najsłynniejsze grupy kabaretowe. Sukcesu, który w pewnym momencie zaczął się rozpadać i doprowadził do powstania programów takich jak Ucho Prezesa.
20. Mazurska Noc Kabaretowa, jedna z najważniejszych imprez tego typu, podobnie jak w zeszłym roku, zostanie pokazana w TV Puls. Impreza, na której pojawiają się największe gwiazdy polskiego kabaretu przez wiele lat znajdowała się w ramówce Telewizji Polskiej, po zmianach na szczytach władzy wypadła jednak z programu. Jak informuje portal Wirtualnemedia zeszłoroczna edycja Mazurskiej Nocy Kabaretowej przyniosła imponującą dla TV Puls oglądalność na poziomie 1,27 mln widzów. Wynik dał stacji pozycję lidera w tym paśmie.
Pokazuje to, że Polacy wciąż chcą oglądać największe kabaretowe wydarzenia. Pewne rzeczy się jednak zmieniły.
Przede wszystkim niezmienną mekką kabaretów przestała być TVP. Obecnie różnorodne programy tego typu można obejrzeć na różnych kanałach, a także w internecie. Swoje show kabaretowe mają Polsat, TV Puls, na nawet Wirtualna Polska. O ile jednak nie brakuje miejsc, gdzie można polskie kabarety oglądać, o tyle ta różnorodność nie przenosi się na lepszy repertuar i większą ilość artystów.
Najlepsze lata dla kabareciarzy to był przełom lat 90. i początku nowego wieku. Nowe grupy tworzyły się w błyskawicznym tempie. Nie wszystkie przetrwały więcej niż kilka lat. Te najbardziej znane, jak Kabaret Moralnego Niepokoju, Ani Mru Mru, Kabaret pod Wyrwigroszem, Neo-Nówka szybko stały się głównym źródłem humoru dla Polaków. Obok nich występowali wielcy indywidualiści jak Artur Andrus.
W ostatnich latach nowych kabaretów powstaje jednak znacznie mniej, a postaci prowadzące ten typ działalności często zaczęły sobie szukać nowych dróg rozwoju. Kolejne żarty z Polaków-cebulaków powtarzane w kółko, stale bawiły pewien rodzaj publiczności, ale nie zapewniały wielkiej zmiany czy nowości. Sporo zmieniło też wejście do Polski stand-upu. Niepoprawny politycznie i ostry humor rodem ze Stanów Zjednoczonych postawił dotychczasowe próby kabareciarzy w tym zakresie w mało chwalebnym świetle. A przecież dzięki stacji Comedy Central szansę na pokazanie swoich możliwości dostali też polscy stand-uperzy.
Wszystkie te czynniki znacząco wpłynęły na pojawienie się w rodzimej ofercie programów zupełnie nowego rodzaju. Komicy, aktorzy, stand-uperzy i członkowie różnych kabaretów zaczęli szukać nowych pomysłów na siebie. Efektem tego było powstanie takich programów satyrycznych jak Ucho Prezesa, La La Poland czy próba przełożenia na polski grunt formuły Saturday Night Live. Polskie programy nigdy nie były (i raczej nie będą) tak ostre i bezlitosne dla polityków jak amerykańskie, ale też coraz mniej oglądają się na ich opinie, bez względu na polityczne afiliacje.
Brak wsparcia ze strony TVP wynika po części z obawy przed niepokornym żartami z władzy czy poruszania tematów uznawanych przez władzę za tabu.
Tak właśnie było z zeszłoroczną Mazurską Nocą Kabaretową, którą Telewizja Polska chciała przyjąć do swojej ramówki. Prezes TVP Jacek Kurski w rozmowie z tygodnikiem Sieci postawił jednak warunek, by nie było pewnego rodzaju żartów:
Prawdziwi satyrycy nie uznają tematów tabu. Kabarety same te tematy tworzą, ograniczając się do specyficznego repertuaru, który trafia do stałych odbiorców. Coraz mocniej widać, że ścieżki obu tych profesji zaczęły się coraz mocniej rozchodzić. W pewnym sensie to dobrze, to dzięki temu otrzymaliśmy nowe, ciekawe programy. Pozostaje jedynie pytanie, co pojawi się w kolejnych latach.