Uciekła seryjnemu mordercy i została policjantką. Historia Lisy McVey nie kończy się na filmie na Netfliksie
Film „Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey” to jednak z najbardziej wstrząsających produkcji, jakie dane nam było obejrzeć na Netfliksie. Historia tytułowej bohaterki nie skończy się jednak na napisach końcowych. Po tym, jak pomogła schwytać seryjnego mordercę, postanowiła karierę prawdziwej superbohaterki i została policjantką.
„Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey” to film produkcji Lifetime, który opowiada historię uprowadzenia 17-latki. Dzięki swojemu sprytowi, cudem uniknęła śmierci. Trafiła bowiem w sidła Bobby'ego Joe Longa, który zanim ją porwał, zamordował 8 kobiet, a wcześniej zgwałcił w Miami ponad 50. Nawet kiedy toczyło się śledztwo w jego sprawie po informacjach uzyskanych od Lisy McVey, zdołał odebrać życie kolejnym dwóm ofiarom.
Akcja filmu toczy się w 1984 roku i skupia się na samej historii Lisy. Jest niesamowita, inspirująca i można z niej wiele wyciągnąć. Przeżyła koszmar, ale to właśnie dzięki niej udało się schwytać bestię i uratować wiele istnień. Bobby Joe Long był przez lata bezkarny jako gwałciciel, a 10 morderstw dokonał w przeciągu zaledwie 9 miesięcy.
Lisa McVey pomogła złapać Bobby'ego Joe Longa dzięki oglądaniu seriali kryminalnych.
Ta historia uczy nas, że jednak powinniśmy oglądać seriale i filmy true crime. Mogą służyć za przestrogę do zamykania okien na noc, kiedy mieszkamy w domku jednorodzinnym (skutki tego zostały pokazane w filmie „Niewiarygodne”) lub nie pić niczego od nieznajomych i pilnować paszportów na wakacjach (serial „Wąż”). Mogą nam też pomóc, gdy wpadniemy w najgorszy z możliwych scenariuszy.
Lisa McVey zachowała zimną krew i nie spanikowała ze względu na to, że przez lata była molestowana przez partnera jej babci. To wzmocniło jej psychikę. Dzięki temu pomimo fatalnej sytuacji, w której się znalazła, trzeźwo myślała i zwracała uwagę na ważne szczegóły. To zasługa programów kryminalnych, które oglądała w telewizji. Wiedziała, które wskazówki mogą przydać się.
Kątem oka, pomimo opaski na oczach, dostrzegła napis „Magnum” na desce rozdzielczej (to pozwoliło ustalić markę auta Longa), opisała trasę, którą się poruszali, policzyła liczbę schodów do jego mieszkania oraz fakt, że podjechali do bankomatu (w latach 80. nie było ich zbyt wiele).
Starała się też wszędzie zostawiać swoje odciski palców, m.in. w łazience, by śledczy mogli ją zidentyfikować na wypadek śmierci. Mało tego – udało jej się w pewien odtworzyć twarz oprawcy na podstawie dotyku. Podała bardzo szczegółowy zarys, który posłużył do stworzenia portretu pamięciowego.
W pewnym momencie położył moje ręce na swojej twarzy. Były na niej blizny po ospie, niewielki wąs, małe uszy, krótkie włosy. Był ogolony, trochę tęgawy, ale nie z nadwagą. Duży facet.
— powiedziała policjantom.
17-latka przeżyła. Ocalała, bo używała odwróconej psychologii na seryjnym mordercy.
Niektórzy spędzą lata nad książkami, by nauczyć się tej umiejętności, a ona odkryła ją intuicyjnie. Przekonała Bobby'ego Joe Longa do uwolnienia jej. Nie zrobiła tego błagając, ale mówiąc, że ma chorego ojca, którym musi się zajmować. Wspominała, że „mówiła do niego jak do 4-latka”. Uderzyła tym samym w czułe struny, ponieważ jej porywacz pochodził z dysfunkcyjnej rodziny i był wychowywany tylko przez rozwiedzioną matkę, której kochankowie na jedną noc go krępowali.
Lisa przez trzy lata była wykorzystywana seksualnie. Chłopak jej babci również przystawiał jej pistolet do głowy. Podobnie jak Long. — To nie było dla mnie nic nowego. Jedna zła sytuacja doprowadziła mnie do innej i uratowała mi życie. Noc wcześniej piszę pożegnalny list (zamierzała popełnić samobójstwo – red.), a noc później walczę o swoje życie — mówiła. Traumatyczna przeszłość umożliwiła jej jednak rozpracowanie umysłu gwałciciela.
Wspominał, że zgwałcił wiele innych kobiet. Zapytałam: „Dlaczego mi to robisz?”, a on odparł: „Tylko po to, by zemścić się na kobietach”. Powiedziałam, że „Mogę być twoją dziewczyną. Zrobię cokolwiek zechcesz. Pech chciał, że spotkaliśmy siew takich okolicznościach, ale nie musimy o tym nikomu mówić. Zróbmy to”. Przyznał, że „Nie. Nie mogę cię dłużej trzymać”.
— relacjonowała Lisa McVey
Long zawiózł ją pod wielki dąb, kazał odczekać pięć minut i odjechał. Lisa potem zgłosiła się na policję i dzięki niesamowitej pamięci i spostrzegawczości, dostarczały ogromną ilość informacji śledczym, które pozwoliły go powiązać z innymi morderstwami i aresztować. Bobby Joe Long dostał zastrzyk z trucizną dopiero w 2019 roku. Lisa oraz inna ocalała, były w czasie egzekucji. Odczytała na głos listę jego ofiar i „podziękowała” mu, że wybrał właśnie ją.
Dziękuję, że wybrałeś mnie, a nie inną 17-latkę. Powodem, dla którego mówię „dziękuję” jest to, że ci wybaczyłam. Bóg pokazał mi, że jedynym sposobem na to, by być naprawdę wolnym, kiedy ktoś potraktował cię niesprawiedliwie, jest całkowite przebaczenie. Może życie zmieniło się na lepsze. Nie chciałam już być ofiarą. Wybrałam życie.
— mówiła w dniu egzekucji Longa
Co teraz robi bohaterka filmu „Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey”? Pracuje jako policjantka
W 1994 roku zaczęła pracę w wydziale parków i rekreacji hrabstwa Hillsborough na Florydzie. Kiedy pewnego razu zgłosiła włamanie, usłyszała: „Masz zadatki na gliniarza. Myślałaś kiedyś o tym?”. W 1999 roku przeniesiono ją do biura szeryfa, które 15 lat wcześniej zajmowało się jej sprawą. Została tam dyspozytorką.
W 2004 skończyła akademię policyjną i rozpoczęła pracę jako regularna funkcjonariuszka. Jest starszym sierżantem w biurze specjalizującym się w przestępstwach seksualnych i działa na rzecz bezpieczeństwa dzieci. — Nikomu na mojej zmianie nie stanie się krzywda — zapewniła w telewizji Fox 13.
Pomimo PTSD i depresji, udało jej się zacząć normalnie żyć. Wyszła za mąż za policjanta i nazywa się obecnie Lisa Noland. Dwa lata po uprowadzeniu przyszła na świat ich córka. W tym momencie jest już babcią i ma 54 lata. Oprócz służby w biurze szeryfa, pracuje też w szkole, gdzie współpracuje z młodzieżą i opowiada im o swoich doświadczeniach, by nie dopuścić do podobnych tragedii, a także motywować ofiary przestępstw.
Kiedy uczeń jest na samym dnie, opowiadam mu historię dziewczyny, którą porzuciła rodzina, została porwana i zgwałcona. Na koniec mówię: Czy myślisz, że się nie poddała? Nie. Została policjantką i właśnie na nią patrzysz.
— mówiła dziennikarzom Lisa
Bohaterka liczy też, że film „Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey” da nadzieję ofiarom przemocy. Pokaże im, że istnieje życie po nawet największej traumie – zarówno psychicznej jak i fizycznej oraz stanie się dla nich inspiracją.
Film „Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey” możecie obejrzeć online na Netfliksie.
* zdjęcie główne: kadry z filmu - po lewej prawdziwa Lisa Noland (McVey), po prawej aktorka Katie Douglas