W 2020 roku George R.R. Martin napisał setki stron „Wichrów zimy”. Liczy, że w tym roku ukończy książkę
Czekaliśmy, czekaliśmy i... wciąż czekamy. Chociaż premiera „Wichrów zimy” to wciąż odległa perspektywa, najnowsze informacje od George'a R.R. Martina mogą napawać fanów „Gry o tron” optymizmem.
Powiedzieć, że 2020 rok był dla nas trudny, to jak nic nie powiedzieć. Wciąż przecież trwająca pandemia postawiła cały nasz świat na głowie i chyba nikt się nie spodziewał, że wyniknie z niej coś dobrego. A jednak. Fani „Gry o tron” mają bowiem powody do radości. I nie chodzi tu o trwające już od jakiegoś czasu prace nad prequelem produkcji HBO czy niedawne informacje, wedle których planuje się realizację kolejnych seriali osadzonych w świecie znanym z książek George R.R. Martina. Autor napisał bowiem mnóstwo (setki!) stron od dawna wyczekiwanych „Wichrów zimy”. Jak twierdzi sam zainteresowany, może to być efekt izolacji związanej z koronawirusem.
George R.R. Martin poinformował o stanie prac nad „Wichrami zimy”
Martin podzielił się dobrą nowiną na swoim blogu. W najnowszym wpisie czytamy:
Napisałem setki stron „Wichrów zimy” w 2020 roku. Najlepszy rok jaki miałem WOW odkąd zacząłem książkę. Dlaczego? Nie wiem. Może przez izolację. A może po prostu byłem na fali. Czasami jestem na fali.
Zanim jednak otworzycie szampana, weźcie pod uwagę, że przed Martinem jeszcze sporo pracy.
Mimo to muszę wciąż być na fali. Ciągle mam setki stron do napisania, aby doprowadzić powieść do satysfakcjonującej konkluzji — czytamy w dalszej części wpisu.
Kiedy premiera „Wichrów zimy”?
Nie należy więc oczekiwać, że książka trafi na sklepowe półki w najbliższym czasie. Sam autor jest jednak pełen optymizmu i zakłada, że skończy pisać „Wichry zimy” jeszcze w tym roku. Nauczony doświadczeniem, nie składa jednak żadnych obietnic.
Nie zamierzam przewidywać, kiedy skończę. Zawsze kiedy tak robię du*** z internetu biorą to za „obietnicę” i czekają, aby mnie ukrzyżować, gdy minie deadline.
Warto w tym momencie przypomnieć, że swego czasu Martin obiecywał pojawić się z ukończoną książką na Worldconie 2020. Jak sam mówił, jeśli tak się nie stanie, będzie można uwięzić go w Nowej Zelandii, gdzie konwent miał się odbyć. Fani z pewnością brali taką opcję pod uwagę, jednakże ze względu na pandemię impreza została odwołana, więc pisarz nie musiał się z nimi konfrontować na żywo. Ciekawe więc, czy 2021 rok przejdzie do historii jako rok, w którym w końcu otrzymamy najnowszą odsłonę „Pieśni lodu i ognia”.