REKLAMA

Gejowski przepych i splendor. Wielki Liberace na czytniku i ekranie

5 marca w polskich księgarniach premierę będzie miała książka "Wielki Liberace" autorstwa Scotta Throsona. Już teraz, przed oficjalną premierą, możecie mieć ją na swoich czytnikach dzięki Publio.pl. Historia tego muzyka estradowego i wirtuoza fortepianu, posiadającego polskie korzenie, stała się inspiracją do powstania filmu o tym samym tytule. "Wielki Liberace" miał swoją premierę w polskich kinach pod koniec listopada ubiegłego roku.

Wielki Liberace na czytnikach i ekranach. Recenzja
REKLAMA

Reżyserem filmu jest Steven Soderbergh, znany z takich obrazów jak "Erin Brokovich", "Ocean's Eleven..." czy "Ocean's Twelve...". Soderbergh snuje przed nami opowieść o artyście, który znajduje się u szczytu swojej artystycznej formy. Jest znany i kochany przez tłumy, daje częste występy i gości w telewizji jako gwiazda. Wokół siebie ma sporo młodych facetów i mężczyzn w średnim wieku, z którymi nie łączą go tylko stosunki zawodowe. Liberace był homoseksualistą, który do śmierci ukrywał swoją prawdziwą orientację seksualną, i który jednocześnie stał się ikoną środowiska queer. Zmarł na AIDS w roku 1987.

REKLAMA
wielki liberace

Michael'owi Douglas'owi, który wciela się w rolę sławnego gwiazdora, partneruje Matt Damon. Damon zagrał kochanka Liberace i autora książki jednocześnie,  Scotta Thorsona, który był w związku z artystą w latach 1976 - 1986. Mężczyźni poznali się w roku, kiedy Liberace miał 57 lat, a Thorson 17 (trzeba przyznać, że w filmie ta różnica wieku nie prezentuje się aż tak drastycznie). "Wielki Liberace" pokazuje jak zagubiony i zakompleksiony chłopak, wychowywany przez starszych, przybranych rodziców wkracza całkiem przypadkiem na salony, które wciągają go pazurami i nie chcą puścić. Thorson z nieśmiałego faceta z lekką nadwagą (ale dalej całkiem urodziwego i delikatnego) staje się pracownikiem i kochankiem mistrza.

Postać Liberace została przedstawiona nad wyraz dosadnie - otóż mamy przed sobą podstarzałego gwiazdora, który za wszelką cenę chce wyglądać, co najmniej o 20 lat młodziej. Nosi tupecik, makijaż teatralny, a cała jego prezencja podczas występów składa się z blasku, błysku, cekinów, brokatu... i kiczu. Liberace chce być i jest wielki, budzi podziw dzięki swoim muzycznym umiejętnościom, zachwyca swobodą i strojami, bawi tłumy. Przy tym wszystkim jest kochliwym, niestabilnym i niewiernym partnerem, który potrafi ludzi traktować jak zabawki, mające służyć przedłużeniu jego własnego ego (Liberace zażądał od Thortona by ten poddał się operacji plastycznej, dzięki której będzie wyglądał jak on sam, tylko kilkadziesiąt lat młodszy; miało to najprawdopodobniej związek z zachcianką gwiazdora, który chciał zaadoptować swojego kochanka, Scotta).

REKLAMA

Film ogląda się całkiem przyjemnie, ale jeśli ten obraz miał szokować, reżyser byłby pewnie zawiedziony moją reakcją. Nie jest to w żadnym razie kino skandalizujące, choć wielu pewnie chciałoby lub będzie je za takie uważać. Ot historia jakich tak naprawdę wiele - podstarzały facet znajduje sobie młodszego i usłużnego kochanka. Gdyby ta relacja nie dotyczyła gejów, pewnie nikt nawet nie mrugnąłby okiem. "Wielki Liberace" to film, który jest niestety dość przewidywalny i nie chodzi tu o to, że został nakręcony na podstawie książki i faktycznych zdarzeń czy wspominek jednego z bohaterów. Kreacja postaci, samej fabuły jest stereotypowa i w żadnym razie nie ma prawa nas zaskoczyć. Czy to źle? Nie sądzę, ale filmu na pewno nie powinni oglądać ci, którzy chcą utwierdzić się w przekonaniu, że geje są niepoprawni. To wielki Liberace taki był.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA