Świat pokochał format wywiadów w samochodach, chociaż poruszanie się autem w mieście przestaje być trendy
Nie zrozumcie mnie źle. To nawet fajny pomysł na format rozrywkowy, bo przybliża go do zwykłego człowieka. Któż z nas w końcu nigdy nie śpiewał do piosenek z radia, jadąc samochodem? Sęk w tym, że nagle wszyscy chcą zagarnąć ten pomysł dla siebie, bez względu na to, czy ma on sens, czy nie.
Genezy samochodowych wywiadów należy się doszukiwać w Wielkiej Brytanii. Był względnie ładny, jak na wyspiarskie warunki, dzień 18 marca 2011 roku. W wszystko odbyło się w ramach sitcomu „Gavin & Stacy” emitowanego przez BBC. Jedną z głównych ról grał w nim James Corden, który na potrzeby specjalnego odcinka powstałego w celach charytatywnych zaprosił na przejażdżkę samochodem George’a Michaela. W pewnym momencie Corden włączył radio i zaczął śpiewać w rytm przeboju grupy Wham I’m Your Man.
I tak tworzyła się historia. A przynajmniej historia popkultury. Kilka lat później, gdy James Corden przejął stery nad programem „The Late Show” w amerykańskiej stacji CBS, postanowił adaptować ten format do warunków, do których pasował jak ulał, czyli ulic Los Angeles, po którym ludzie poruszają się w większości samochodami, a widok człowieka idącego chodnikiem na własnych nogach porównywany jest do ujrzenia Wielkiej Stopy.
Niemal równo 4 lata po premierze zalążka pomysłu śpiewające gwiazdy w samochodzie, 26 marca 2015 roku świat ujrzał pierwszy odcinek segmentu „Carpool Karaoke” z inną ikoną muzyki pop, Mariah Carey.
Pomysł przyjął się od razu, szczególnie, że został wyemitowany na kanale YouTube programu, stając się tym samym przebojowym wiralem.
Format „Carpool Karaoke” z miejsca zyskał status internetowego fenomenu. Dość szybko udało się zaprosić do wspólnego śpiewania za kółkiem nie tylko „starą gwardię” gwiazd, ale też i świeżą krew w postaci Justina Biebera, One Direction, Adele, Bruno Mars czy Arianę Grande. Czasy gdy „Carpool Karaoke” było na topie raczej już minęły, masowa publiczność nasyciła się tym pomysłem. Choć nadal znakomicie się on ogląda to można odnieść wrażenie, że te największy szał już minął.
Tym niemniej sam format zaczął żyć własnym życiem szybko przechwycony przez youtuberów oraz zwykłych użytkowników wrzucających filmiki na platformy wideo. Jedne pomysły były lepsze inne gorsze, jednak potencjał w car videos jest nadal żywy.
Swoją drogą to ciekawe, że powstał on na potrzeby telewizyjne i zyskał sławę poprzez segment talk-show z gwiazdami, bo aż się prosiło, by w erze internetu rozwijało się to oddolnie. Śpiewanie w samochodzie to jedna z głównych czynności, która przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o skojarzeniach związanych z jazdą w aucie. Wiadomo, że popularność przyszłaby i tak w przypadku filmików nagranych przez Cordena i gwiazdy popu, ale dziwne, że nikt nie wpadł na to wcześniej.
Natomiast w tym momencie wszyscy chcą poetykę wspólnej jazdy samochodem wykorzystać, jak tylko się da. Na naszym własnym medialnym podwórku postanowiono zrezygnować z luźnej, rozrywkowej formuły na rzecz… publicystyki.
W Onecie dla przykładu, w ramach programu „Onet Rano”, dziennikarze serwisu (od Jarosława Kuźniara po Bartosza Węglarczyka) jeżdżą samochodem po centrum Warszawy i rozmawiają o polityce, kulturze, psychologii i tym podobnych. Na dobrą sprawę jest to tradycyjna, sztywna formuła wywiadów, które normalnie oglądalibyśmy w wersji studyjnej, tyle że dla odmiany przeprowadzone są w samochodzie. Szczerze mówiąc, trochę nie wiem po co.
„Carpool Karaoke”, pomimo o wiele bardziej nieformalnej i rozrywkowej poetyki ma w sobie jakąś wewnętrzną logikę i niemalże organiczne uzasadnienie. Jak pisałem wcześniej, w Los Angeles komunikacja za pomocą samochodu jest tak oczywista, jak oddychanie. W dodatku u Cordena zawiązanie akcji polega na tym, że on za każdym razem zmierza do pracy i dosiadają się do niego kolejne gwiazdy. W przypadku programu Onetu zaproszony do przejażdżki rozmówca za każdym razem startuje, wraz z prowadzącym (program i samochód), spod budynku, gdzie nagrywane są poranne programy.
Następnie kręcą się samochodem w (przeważnie tych samych) okolicach centrum stolicy i rozmawiają o sytuacji politycznej w kraju, aborcjach, marszach równości i tym podobnych, czasem cięższych, czasem lżejszych tematach. Czemu te rozmowy odbywają się podczas jazdy samochodem? Szczerze to nie wiem, bo na dobrą sprawę nijak mi się te tematy nie łączą z podróżą autem po mieście. Tym bardziej, gdy gościem jest jakiś celebryta, który nieskromnie, niby przypadkiem, trzyma na widoku swoją płytę/książkę oczywiście okładką prosto do kamery.
Samochód Onetu pokręci się chwilę po Warszawie i wraca po ok. 20 minutach do punktu startu.
Tym bardziej przejażdżka samochodem po Warszawie w biały dzień, to jeden z najgorszych pomysłów na jakie można wpaść. Nie wspominając już o tym, że poruszanie się samochodem po mieście, choć nadal powszechne i niekiedy konieczne, przestało być już trendy.
Teraz także i telewizje lokalne próbują swoich sił z tym formatem. Telewizja Kalisz i portal Faktykaliskie.pl stworzyli wspólnie program „W drodze”, w którym dziennikarze stacji podwożą samochodem do pracy zwykłych ludzi i rozmawiają z nimi na ważne dla nich tematy.
Szukaliśmy ciekawego formatu, który będzie flagowym programem stacji. Mniejsze stacje wzorują się na większych. My pomyśleliśmy o formacie, jaki ma Onet Rano. W naszym programie nie jeździmy po mieście bez celu. Po prostu podwozimy ludzi, którzy czekają na przystanku czy gdzieś się śpieszą. A czas spędzony w podróży poświęcamy rozmowie o tym, co tu i teraz. Gdzie się spieszy? Skąd wraca? Takie proste pytania wywołują ciekawą i głęboką rozmowę – powiedział w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Marcin Spętany, kierownik redakcji programu.
W tym przypadku rzeczywiście ma to większy sens, choć nadal nie jestem pewien, czy promowanie jazdy samochodem, coraz częściej mówi się o tym, że warto być eco, to najlepsze rozwiązanie.
Jeździmy najnowszą toyotą RAV4 z napędem hybrydowym i niemal nie emitujemy spalin. To bardzo ważne, bo Kalisz nadal jest w czołówce miast o najwyższym natężeniu smogu – nadmienia kierownik redakcji programu.
I to bardzo chwalebne, ale raczej przeciętny widz nie będzie wnikał w to, czy samochód jest hybrydowy, elektryczny czy latający w powietrzu. W dobie ograniczania spalin i natężenia ruchu drogowego oraz przesiadania się ludzi (ale z głową) na rowery i hulajnogi eklektyczne pokazywanie zamkniętych w metalowych puszkach ludzi, którzy jeżdżą po mieście i, zamiast skupiać się na drodze, rozmawiają.
Czepiam się? Być może odrobinę. Mimo wszystko trochę szkoda, że, idąc tropem Jamesa Cordena, tak trudno wymyślić jakiś inny kreatywny sposób na przeprowadzanie wywiadów. Oczywiście łatwiej jest po prostu adaptować dany pomysł, o którym zrobiło się głośno, raz z większym raz z mniejszym sensem, ale o wiele skuteczniej byłoby zwrócić na siebie uwagę, gdyby ktoś był w stanie stworzyć swój autorski - i może bardziej promujący ekologię - format.