REKLAMA

Najsłynniejsze filmowe zmiany na stanowiskach reżyserów

Reżyseria filmowa to naprawdę niełatwy kawałek chleba. Reżyser musi potrafić ogarnąć całą logistykę związaną z pracą na planie filmowym i sprawić, by cała ta machineria działała sprawnie. Często jest to prawdziwa orka. 

Han Solo
REKLAMA
REKLAMA

Nierzadko zdarzają się przypadki reżyserów, którzy zastąpili oryginalnych twórców znanych i kultowych filmów. Nie jest również rzadkim zwalnianie wybranych wcześniej twórców, jak obecnie obserwujemy w przypadku Colina Tevorrowa, którego dopiero co zwolniono z planu" Star Wars IX". Oto kilka najsłynniejszych przykładów.

Joss Whedon i "Liga Sprawiedliwości"

Zaczynamy od świeżego przypadku z najnowszej historii kina. Przypadku niezwykle interesującego, tyleż zaskakującego co dramatycznego. Zacka Snydera na stołku reżysera "Justice League" zastąpił sam Joss Whedon, czyli reżyser do niedawna związany z konkurencyjnym Marvelem, co więcęj, twórca "Avengers", czyli filmu, który rozpoczął szał na filmowe uniwersa i "filmy z grupami superbohaterów".

Snyder, który był siłą sprawczą całego DCEU, ustąpił ze stanowiska reżysera w obliczu osobistej tragedii - jego córka popełniła samobójstwo. Nie wiemy czy Snyder odszedł na zawsze z filmowego uniwersum DC, ale ponoć zostawił niemały bałagan na planie Ligi Sprawiedliwości. Jeśli wierzyć doniesieniom z planu, jego "Justice League" było trudne do oglądania. Whedon podczas kosztownych dokrętek postawił ten film na nogi, udzielając się także przy szlifach scenariuszowych. Już wkrótce zobaczymy, co z tego wyszło.

Ciekawe w jakim stopniu "Justice League" będzie filmem Whedona i ile z wersji Snydera w nim zostało.

Steven Spielberg (?) i film "Duch"

Steven Spielberg udziela cennych wskazówek na planie filmu Poltergeist

Filmowe miejskie legendy głoszą, że tak naprawdę reżyserem "Poltergeista" (w Polsce znanego pod tytułem "Duch") był sam Steven Spielberg. To on był scenarzystą, pomysłodawcą i producentem filmu, ale ze względu na klauzulę w swoim kontrakcie zakazującą mu reżyserowania w trakcie produkcji "E.T." innego filmu, obowiązki reżysera przekazał innemu twórcy. Był nim Tobe Hooper, znany przede wszystkim z "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną".

Ponoć nawet wielu członków ekipy "Poltergeista" twierdzi, że Hooper był bardziej asystentem Spielberga, który w większości wykonywał polecenia twórcy "Szczęk", bądź zgadzał się z każdą jego sugestią i potem wprowadzał ją w życie. Spielberg sprytnie wykorzystał dość płynnie się przenikające czasem role producenta i reżysera na planie, co pozwala twierdzić iż teorie o tym, że to on tak naprawdę wyreżyserował "Poltergeista" są rzeczywiście na miejscu. Zresztą, oglądając ten film, trudno nie dostrzec w nim stylistyki Spielberga.

James Cameron i "Pirania II: Latający mordercy"

Najlepszy w historii film o latającej piranii również nie miał gładkiej i prostej drogi produkcyjnej. Oryginalnym reżyserem był nikomu nieznany (wtedy i dziś) Miller Drake, wychowanek ze szkoły filmowej Rogera Cormana. Niestety, szybko został zwolniony z pracy przez producenta Ovidio Assonitisa, który na jego miejsce zatrudnił również nikomu wówczas nieznanego Jamesa Camerona. Cameron zatrudniony został pierwotnie jako specjalista od efektów specjalnych przy "Piranii 2". Jak widać wystarczyło to w tym przypadku do awansu na reżysera. Choć i z jego pracy Aassonitis nie był zbytnio zadowolony.

Skończyło się na tym, że wszelkie decyzje podejmował producent, a Cameron tylko je wykonywał. Przyszły twórca "Terminatora" nie został nawet dopuszczony do studia montażowego, na którym producent pociął film wedle własnego uznania. Ponoć nawet raz udało mu się włamać do studia pod nieobecność Assonitisa w celu wykradzenia taśm i zmontowania filmu, tak jak on to widział, ale ostatecznie próba ta skończyła się fiaskiem. Cameron do dziś dnia nie uznaje "Piranii 2" jako swojego dzieła i często podaje własnie "Terminatora" jako swój rzeczywisty debiut.

Ron Howard i film "Han Solo"

Ron Howard pracuje na planie filmu o Hanie Solo

To najnowsze i chyba najgłośniejsze przejęcie filmu w ostatnich latach. Oryginalnymi reżyserami filmu o przygodach Hana Solo byli Phil Lord i Christopher Miller , którzy wcześniej wsławili się fantastycznym "Lego Przygoda". Okazało się jednak, że ich dość luźne i frywolne poczucie humoru nie do końca przypasowało producentom, którzy zaczęli się obawiać o to, czy dostarczą oni taki film jak sobie wyobrażano w Lucasfilm.

Stery po nich przejął weteran w branży i jeden z najlepszych rzemieślników w historii kina, czyli Ron Howard. To dobry i bezpieczny wybór, choć trochę szkoda, że stracimy okazję na zobaczenie chyba bardziej autorskiej wersji zawadiackich przygód Hana Solo. Ponoć Howard z szacunkiem obchodzi się z nakręconym przez zwolniony duet materiałem, choć dochodzą nas słuchy, że postać grana przez Michaela K. Williamsa została w całości wycięta z filmu, a zastąpić go ma Paul Bettany . Cóż, na razie i tak za wcześnie na jakiekolwiek opinie.

Victor Fleming i "Czarnoksiężnik z Oz"

Droga jaką przebył "Czarnoksiężnik z Oz" była naprawdę długa i wyboista. Do tego stopnia, że cudem można nazwać fakt, iż film ten ujrzał światło dzienne. Pierwszym reżyserem "Czarnoksiężnika z Oz" był Norman Taurog, ale szybko opuścił produkcję, kompletnie nie mając pomysłu na całość.

Na jego miejsca wytwórnia szybko zwerbowała Richarda Thrope’a, który zdołał nakręcić sporą część filmu. Niestety wytwórnia nie była zadowolona z jego pracy i został zwolniony, a jej efekty nie wyszły poza studio filmowe. Zastąpił go George Zukor, jedna z najważniejszych postaci w historii Hollywood. Ale i on nie dotrwał do końca.

Zastąpiony został z kolei przez Victora Fleminga, i to w większości jego wersję filmu przyszło nam podziwiać. Choć nie dane mu było go nawet dokończyć. Wytwórnia szybko przerzuciła go na plan swojego kolejnego filmu (o tym poniżej) a końcowe szlify zostawiła w rękach King Vidora oraz Mervyna LeRoya. Podsumowując, aż sześciu reżyserów brało (w różnym stopniu) udział w powstaniu "Czarnoksiężnika z Oz". O dziwo cały ten chaos nie wpłynął negatywnie na niewątpliwe arcydzieło jakim się ten film okazał.

Victor Fleming i "Przeminęło z wiatrem"

A filmem, do którego prosto z planu "Czarnoksiężnika z Oz" oddelegowany został Victor Fleming było... "Przeminęło z wiatrem", czyli najbardziej kasowy film wszech czasów (uwzględniając inflacje, przy dzisiejszych cenach biletów zarobiłby prawie 3,5 miliarda dolarów globalnie!). Co ciekawe, i tym razem zastąpił on nieszczęsnego wówczas George’a Cukora. Cukor pracował na planie zaledwie trzy tygodnie, tak więc to Fleming po raz kolejny odpowiadał za nadanie całości odpowiedniego kształtu.

Ale chyba nadmiar pracy dał mu się wybitnie we znaki, gdyż nie był w stanie dokończyć swojego dzieła. Po trzech miesiącach pracy Fleming dorobił się poważnego załamania nerwowego i opuścił plan, a ostatnie szlify nad produkcją trafiły w ręce Sama Wooda.

Po raz kolejny okazuje się, że niektóre filmy są zbyt wielkie dla jednej osoby. "Przeminęło z wiatrem", choć oficjalnie podpisane nazwiskiem Victora Fleminga, miało tak naprawdę aż trzech reżyserów.

Richard Lester i "Superman II"

To chyba najsłynniejsze przejęcie w historii kina. Richard Donner, który był wschodzącą gwiazdą reżyserii u schyłku lat 70., kręcił w jednym rzucie "Supermana" I i II. Udało mu się dotrwać do ¾ produkcji całości, tzn. skończył "Supermana" i nakręcił sporą część jego kontynuacji. Jednak w obliczu ogromnego komercyjnego sukcesu pierwszego Supermana, Warner Bros. postanowił pójść jeszcze bardziej po linii masowego widza i zażyczyli sobie o wiele lżejszej i bardziej pogodnej/familijnej wersji "Supermana II" niż to, co przygotował im pierwotnie Donner. Reżyser został więc zwolniony w połowie prac nad sequelem, a jego miejsce zajął Richard Lester.

Fani pierwszego filmu od lat głośno wyrażali swoje niezadowolenie z tego faktu i w końcu dopięli swego. W 2006 roku została wydana po raz pierwszy reżyserska wersja Supermana II w ujęciu Richarda Donnera. Moim zdaniem o wiele lepsza.

Stanley Kubrick i "Spartakus"

Stanley Kubrick na planie Spartakusa

Oryginalnym reżyserem "Spartakusa" był Anthony Mann. Na przestrzeni lat 50. i 60. był on jednym z najlepszych rzemieślników w branży. Sprawny, perfekcyjnie dokładny i poukładany. Znany głównie ze świetnie wyreżyserowanych westernów. Pozornie wydawał się więc idealnym człowiekiem do opanowania planu filmowego wielkiego kostiumowego widowiska pełnego rozmachu. Niestety, ów rozmach przerósł go totalnie.

Mann przekroczył budżet, nie dotrzymywał terminów produkcyjnych. A mowa była o wielkich pieniądzach, gdyż w swoich czasach "Spartakus" był bodaj najdroższym filmem w historii. Kirk Douglas, który oprócz grania tytułowej roli był również producentem filmu, postanowił więc zwolnić Manna, a na jego miejsce zatrudnił Stanleya Kubricka, z którym wcześniej pracował przy genialnym filmie "Ścieżki chwały".

Bennet Miller i "Moneyball"

REKLAMA

Nie każdy wie, że oryginalnym reżyserem świetnego dramatu sportowego "Moneyball" miał być Steven Soderbergh. Autor "Ocean’s Eleven" chciał podejść do tego filmu w sposób dość oryginalny i eksperymentalny. Miał to być dramat opowiedziany w paradokumentalnej stylistyce, w dodatku z wywiadami z prawdziwymi sportowcami. Producenci przestraszyli się jednak ryzyka fiaska tej produkcji i tuż przed rozpoczęciem zdjęć (już po fazie preprodukcji) zwolnili Soderbergha i całą ekipę, startując z produkcją od nowa. Powierzając przy tym reżyserię Bennettowi Millerowi, który kilka lat wcześniej odniósł spory oscarowy sukces z filmem "Capote".

Lubię "Moneyball", to świetny dramat, ale z o wiele większą ciekawością obejrzałbym tą bardziej eksperymentalną wersję filmu od Soderbergha.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA