Po "zaledwie" trzech latach od premiery, Age of Empires: Castle Siege w końcu dotarło na Androida
W 2014 roku Age of Empires: Castle Siege zadebiutowało na smartfonach z Windows Phone. Rok później mobilna gra strategiczna ukazała się w iTunes App Store. Jednak dopiero teraz aplikacja o kultowym tytule ma swoją premierę na Androidzie.
Warto było czekać? Większość z was podskórnie czuje już odpowiedź. Chociaż mobilna gra strategiczna korzysta z kultowego tytułu i kultowej licencji, Age of Empires: Castle Siege to jedna z wielu darmowych aplikacji, jakich masa znajduje się w Google Play oraz iTunes App Store. Nie licząc głośnego tytułu, gra na czasową wyłączność dla Windows Phone’a nie ma nic do zaoferowania.
Age of Empires: Castle Siege to jeden z setek klonów świetnie przyjętego Clash of Clans.
Tak jak inne dotykowe produkcje wzorowane na CoC, Castle Siege ma niewiele wspólnego z prawdziwą, rozbudowaną, komputerową strategią. Dotykowe Age of Empires to nic ponad próbę wykrojenia malutkiego kawałka ciasta z niezwykle dochodowego tortu mikro-transakcji. Pomóc ma w tym właśnie kultowa licencja.
Age of Empires: Castle Siege nie wyróżnia się niczym specjalnym. Gra została oparta o doskonale znaną mechanikę „oczekiwania”. Nowe budynki, nowe jednostki oraz nowe inicjatywy wymagają zainwestowania czasu i regularnych powrotów do aplikacji. Niecierpliwi mogą zapłacić prawdziwymi pieniędzmi, zyskując realną przewagę nad zwaśnionymi władcami.
Do tego dochodzi możliwość tworzenia defensywnych fortyfikacji, a także atakowania innych graczy i ich włości. Oczywiście o ile wytrzymacie długi, nudny i męczący samouczek, który wprowadza w nie tak znowu skomplikowane meandry Age of Empires: Castle Siege. Jeżeli wciąż was nie zniechęciłem tym opisem, darmową, spóźnioną trzy lata aplikację z Google Play znajdziecie w tym miejscu.