„Wiedźmin 4” jest DEI, a Ciri "woke". Wyjaśniamy, co przeszkadza graczom, choć to żenujące
Ostatniej nocy w sieci nieoczekiwanie zadebiutował zwiastun gry "Wiedźmin 4". Jak wiele i wielu z nas mogło się domyślać, główną bohaterką nowej odsłony została Ciri, podopieczna, a właściwie przybrana córka Geralta z Rivii. Zwiastun spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem, choć oczywiście nie zabrakło też głosów krytycznych - czasem sensownych, a czasem wręcz niedorzecznych. Ta druga, najwyraźniej bardzo delikatna i wrażliwa na niuanse grupa, wzniosła już sztandary z przekreślonym hasłem "WOKE". Dowodząc, że ani znajomość oryginału, ani logiczne rozumowanie nie jest ich najmocniejszą stroną.
To nie tak, że tworzę sobie chochoła, by potem bohatersko z nim walczyć. Owszem, reakcje na zwiastun gry "Wiedźmin 4" są w przeważającej ilości pozytywne, nie sposób jednak nie natknąć się na zadziwiająco liczne komentarze, których autorzy zarzucają twórcom "wokeness". Dlaczego? Ano dlatego, że główną (bo nie wiemy, czy jedyną) protagonistką produkcji będzie Cirilla, Lwiątko z Cintry.
Zgadza się: już sam fakt uczynienia postaci kobiecej główną bohaterką gry zadziałał na niektórych jak płachta na byka. I o ile jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy woleliby przejąć kontrolę nad zupełnie nowymi postaciami (albo po prostu otrzymać ich kreator) oraz prześledzić niezwiązaną z dawnymi wątkami fabułę, o tyle wciąż nie mieści mi się w głowie ta wręcz alergiczna reakcja. Tym bardziej, że nie mówimy o przypadkowej wiedźmince, a o Ciri - głównej (podkreślmy to słowo) bohaterce pięcioksięgu Andrzeja Sapkowskiego.
Lektura argumentów pieniaczy ponownie może utwierdzić w przekonaniu, że wcale nie chodzi - i nigdy nie chodziło - o żadne lore, o klimat, o wewnętrzną spójność czy niechęć wobec twórców, którzy dbają wyłącznie o DEI (skrót od Diversity, equity and inclusion, co oznacza Różnorodność, równość i włączenie społeczne), ale nie przykładają się do stworzenia sensownego scenariusza czy gameplayu (takich przypadków w istocie nie brakuje, a niechęć do nich jest w pełni uzasadniona i zrozumiała), a o zwykłe, bezrefleksyjne uprzedzenia.
Wiedźmin 4 DEI, czyli awantura o woke-Ciri
Pal sześć oburzenie, że Ciri ze zwiastuna "zbrzydła" względem swojej poprzedniej wersji. Koncept starzenia się kobiecych bohaterek może być przecież przytłaczający, a jeśli do tego nie wpisują się w przerysowany, mainstreamowy wzór urody, to przeprocesowanie takiej potwarzy od twórców staje się niewykonalne. A pisząc zupełnie serio: w mojej opinii nowa Ciri wygląda tak, jak powinna wyglądać wiedźminka - zajechana życiem pełnym walk i przecierania szlaków, pokryta brudem, szramami, z potarganymi włosami, odpowiednio postarzona. To przecież ten sam konceptualny model postaci, tylko zrobiony na innym silniku; inna sprawa, że ostateczna wersja, którą zobaczymy w grze za te 4-5 lat i tak będzie wyglądać zupełnie inaczej (tak jak Geralt w grze znacząco różnił się rysami twarzy od tego z cinematiców).
Oczywiście można się spierać, czy nowa Ciri przypomina tę starą - można się o to kłócić bez końca, bo ktoś powie, że widzi to tak, a ktoś powie, że zupełnie inaczej. Tak czy inaczej: to kwestia indywidualna, nie do rozstrzygnięcia. W kontekście "brzydoty" mamy jednak, obawiam się, do czynienia z problemem wydumanym i, hm, dość niepokojącym. Wiem, że relacje z kobietami lwiej części malkontentów ograniczają się do formatu .jpeg, filmów pornograficznych i ponaglania mamy, by wreszcie wstawiła pranie i zniosła kolację do piwnicy, ale masturbacyjne fantazje o animowanych postaciach z gier wideo wydają się z gruntu niezdrowe.
To jednak wciąż nic względem oskarżeń o bycie „WOKE” i nazywanie gry „Wiedźmin 4: DEI”.
Bo po pierwsze: baba. W przykładowym komentarzu - jakich wiele - czytamy:
W kontekście podobnych dyskusji o wiedźminie od lat przywoływane są te same argumenty, na które część bojowników wydaje się głucha i ślepa. Powtórzmy sobie zatem raz jeszcze i powtarzajmy do znudzenia, aż wreszcie - miejmy nadzieję - zaskoczy: wiedźmińskie książki Andrzeja Sapkowskiego zawsze były (zwłaszcza na tle polskiej literatury fantastycznej na przełomie wieków) progresywne: antyrasistowskie, krytyczne wobec ksenofobii i innych uprzedzeń, proaborcyjne, pełne silnych kobiecych postaci (dosłownie najpotężniejsza i wpływowa grupa pod koniec sagi składa się wyłącznie z kobiet) - i tak dalej. Co więcej, w sadze to właśnie Ciri staje się główną bohaterką: powieści poświęcają jej najwięcej czasu, a i autor wielokrotnie przypominał, o kogo się tam tak naprawdę rozchodziło. Nie dziwi zatem ten być może bezpieczny, ale naturalny wybór Redów (sami mówią o nim: "to był bardzo organiczny, logiczny"). I dlatego właśnie Ciri jest „stworzona do tej roli”.
Po drugie: nowy „Wiedźmin” jest woke, bo Ciri pije eliksiry, przeszła Próbę Traw i w ogóle robi mnóstwo rzeczy, których robić nie powinna. Faktycznie: możemy wskazać kilka kwestii, które potencjalnie gryzą się z kanonem, ale odpowiedź na to jest dość prosta:
Przypomnę, że wcześniejszej gry również tłumaczyły wiele kwestii na swój sposób i po swojemu rozszerzały uniwersum. Gra, kanonizująca w swoim świecie (niezależnym przecież od świata książkowego) zakończenie, w którym Ciri zdecydowała się zostać wiedźminką, z pewnością skrupulatnie opisze i wyjaśni cały proces oraz wszystkie decyzje, podejmowane z myślą o urozmaiceniu gameplayu (np. wprowadzenie ścieżki magii i w ogóle bardziej różnorodnego rozwoju postaci), by ten dawał więcej możliwości.
To była dla nas wielka sprawa: podjąć decyzję o mutacji Ciri - nie tylko dla niej, ale i dla gry. Ale to jest bardzo ważne i pozostawia dużo miejsca dla wyobraźni: jak to się stało, kiedy to się stało? To tylko zapowiedź, która coś pokazuje, ale nie wiesz, gdzie tego doświadczysz i w jaki sposób w grze. Myślę, że to ogromna zmiana i mam nadzieję, że ludzie się tego nie spodziewali
- Małgorzata Mitręga, producentka wykonawcza gry.
Zresztą, poprzednio snucie wyjaśnień wyszło całkiem nieźle, mimo wielkich modliszek atakująycych Kaer Morhen czy Triss paradującej tu i ówdzie z wielkim dekoltem - w końcu CD Projekt RED przywróciło do życia uśmierconą, jak podkreśla Andrzej Sapkowski, postać. Książkowy Geralt nie żyje, ale gry postanowiły zmienić ten fakt z całkiem fajnym efektem, prawda? Pomimo pewnych różnic, studio może poszczycić się dbałością o spójność swojego świata przedstawionego i staranne, choć siłą rzeczy nie stuprocentowo bezwzględne bazowanie na twórczości AS-a. O to nie powinniśmy się martwić.
A tymczasem Redzi, czytając kolejny komentarz o treści "go woke, go broke", ocierają łzy plikami banknotów. I robią swoje.
Czytaj więcej o WIEDŹMINIE:
- Zwiastun "Wiedźmina 4" zmienia kanon. 5 rzeczy, które łatwo przegapić, a są ważne
- Masz niedosyt Wiedźmina po „Rozdrożu kruków”? Sprawdź te komiksy o Geralcie z Rivii
- Skąd wzięli się wiedźmini? Sapkowski w "Rozdrożu kruków" zadrwił sobie z Netfliksa
- Wiedźmin: „Rozdroże kruków”: recenzja książki. Z takim Geraltem jeszcze nie mieliśmy do czynienia
- "Rozdroże kruków" dostanie wydanie w twardej oprawie. Czytelnicy: jakie to słabe