Chyba na żaden film nie czekam tak bardzo jak na "American Sniper". Byłem kupiony już wtedy, gdy okazało się, że Clint Eastwood zajmie miejsce Spielberga na reżyserskim stołku, a po pierwszym zwiastunie zacząłem niecierpliwie oczekiwać premiery. Po drugim odliczam do niej dni.
Eastwood to mój ulubiony reżyser i w zasadzie wszystko, co wyszło spod jego ręki mógłbym oglądać w nieskończoność. "Bez przebaczenia", "Gran Torino", "Listy z Iwo Jimy", "Rzeka tajemnic" - znakomite filmy, które nigdy mi się nie znudzą. I może to naiwne i nierozsądne, oceniać "American Sniper" po czterech minutach materiału rozbitego na dwa zwiastuny, ale czuję w kościach, że będzie to kolejne wybitne dzieło Eastwooda, być może nawet najwybitniejsze. Emocjonujące, pełne napięcia i niejednoznaczności.
"American Sniper" to adaptacja autobiografii Chrisa Kyle’a o tym samym tytule. Kyle był żołnierzem elitarnej amerykańskiej jednostki specjalnej US Navy SEALs i najskuteczniejszym snajperem w dziejach Stanów Zjednoczonych. Autorem scenariusza jest Jason Dean Hall („Amerykańskie Ciacho”, „Paranoja”). W obsadzie zobaczymy między innymi Bradley’a Cooper’a, Siennę Miller, Bena Reeda czy Cory’ego Hardricta. Polsa premiera zapowiedziana jest na 20 lutego 2015 roku.