REKLAMA

Gdy patrzę na nowe „Angry Birds Fight!” czuję, że Rovio najlepsze lata ma już za sobą

Kilka tygodni temu pisałem o modelu biznesowym Rovio, który doprowadził do wielu zwolnień w kadrach fińskiego giganta oraz zaniżania jakości produktów tego studia. Reakcje czytelników były zróżnicowane, ja jednak pozostaję przy swoim. Po „Angry Birds Fight!” w dalszym ciągu śmiem sądzić, że najlepsze aplikacje Rovio ma już za sobą.

Gdy patrzę na nowe „Angry Birds Fight!” czuję, że Rovio najlepsze lata ma już za sobą
REKLAMA
REKLAMA

Producenci Wściekłych Ptaków wydają aplikację za aplikacją. Ich fabryka gier z opierzonym ptactwem pracuje pełną parą na zachowanie pozycji lidera. Nie tyle pod względem jakości samych aplikacji, ale rozszerzania uniwersum o nowe postacie i światy. Nie jest żadną tajemnicą, że to na pluszakach, żywności czy odzieży ze Wściekłymi Ptakami Rovio zarabia najlepiej. Z tego powodu ich kolejne tytuły w coraz większym stopniu przypominają interaktywne katalogi produktów, niżeli gry jako takie.

Angry Birds Fight! 1

Inwazja Wściekłych Ptaków doprowadziła do tego, że większość mobilnych graczy straciła rachubę i powoli przestaje nadążać za kalendarzem wydawniczym Rovio.

Sam przestałem mieć rozeznanie w projektach Rovio po premierze rozczarowującego „Angry Birds: Transformers”. Rozgrywka do mnie nie trafiła, natomiast za najlepszą część aplikacji uważam intro, stylizowane na bajkę nagrywaną w jakości VHS. Okazuje się, że po grze z robotami Finowie wydali również „Angry Birds: Stella Pop”, które przeszło praktycznie bez większego echa. „Retry”, projekt Rovio silnie inspirowany fenomenem „Flappy Bird” również nie okazał się być hitem na miarę pierwszych odsłon Wściekłych Ptaków, jeszcze z procą jako głównym narzędziem działań gracza.

Dzisiaj poznaliśmy kolejne plany mobilnego giganta. Po autorskich patentach na rozgrywkę pokroju „Angry Birds: Space” czy „Angry Birds: Epic!” Finowie zdecydowali się na kopiowanie. Co prawda od najlepszych, ale jednak kopiowanie. Najnowsza aplikacja ze Wściekłym Ptactwem będzie dwuwymiarową wariacją niezwykle popularnego na smartfonach podgatunku „match three”. Modę na ten typ gier zapoczątkowało popularne „Candy Crush Saga”, za pomocą której firma King.com zdetronizowała Zyngę – dawnego lidera mobilnych i społecznych gier.

Angry Birds Fight 3

Nowe Wściekłe Ptaki to „Angry Birds Fight!”. Aplikacja czerpie garściami od dotychczasowych liderów mobilnej branży, z „Candy Crush” na czele.

Doszło więc do sytuacji, w której to Rovio powiela sprawdzone mechanizmy na rozgrywkę, niżeli samo je kreuje i tworzy. To bardzo znamienne. Dokładnie tę samą drogą podążała Zynga, na kilka miesięcy przed ostatecznym upadkiem. Oczywiście jestem daleki od straszenia Finów upadłością. W przeciwieństwie do Zyngi, Rovio jest firmą o szeroko sięgających gałęziach. Krótkoterminowe niepowodzenia w sektorze gier mobilnych może amortyzować branża spożywcza, zabawki czy animacje ze Wściekłym Ptactwem.

Kiedy jednak patrzę na grywalne „Angry Birds Fight!” coś mówi mi, że na płaszczyźnie mobilnych gier Rovio ma już swoje najlepsze lata za sobą. Nie chodzi mi nawet o sam podgatunek „match three”. Wręcz przeciwnie – uważam aplikacje tego typu za odprężające i idealnie wpisujące się w charakter mobilnej rozgrywki oraz przenośnych urządzeń. Wszakże sukces „Candy Crush Saga” nie wziął się z niczego. Z tego powodu w „Angry Birds Fight!” na pewno zagram. Nie jest to jednak ten sam poziom ekscytacji co w przypadku „Angry Birds Go!” czy „Angry Birds: Star Wars”.

REKLAMA

Najnowsza gra Rovio miała właśnie swoją regionalną premierę na terenie Filipin. Można sądzić, że „Angry Birds Fight!” niebawem pojawi się w ogólnodostępnej dystrybucji na platformach Google Play, iTunes App Store oraz (być może) w sklepie Windows Phone. Na pewno zaktualizujemy wtedy powyższy wpis o odpowiednie linki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA