Dzięki Bogu za przygodówki. Uwielbiam je nie tylko dlatego, że świetnie trenują umysł, rozwijają szare komórki, pozwalają na poznanie wielu fascynujących historii, ale także dlatego, że są właściwie jedynym gatunkiem gier, których przedstawiciele bez większych problemów uruchamiają się na moim wiekowym już komputerze.
Zaczynają mnie coraz bardziej bawić opinie tak zwanych "fachowców" wieszczących temu szlachetnemu gatunkowi rychłą i bolesną śmierć. Faktem jest, że już od jakiegoś czasu brakuje nam perły w stylu Syberii wśród najnowszych przygodówek, ale i tak nie mamy powodów do narzekań. Gatunek żyje, ma się dobrze i z pewnością jeszcze nieraz nas zaskoczy. Bo przecież na horyzoncie widać potencjalne hity, takie jak A Vampyre Story, Still Life 2 albo Art of Murder 2: Hunt for the Puppeteer, którym zajmiemy się w tym tekście.
Art of Murder 2 jest kontynuacją dobrej, ciepło przyjętej przez fanów gatunku staroszkolnej przygodówki typu point & click, stworzonej przez polskie CITY Interactive. Dobra sprzedaż zagwarantowała stworzenie sequela. Podobnie jak w pierwszej części, wcielamy się w rezolutną, doświadczoną agentkę FBI - Nicole Bonnet. Tym razem jej zadaniem jest rozwiązanie zagadki tytułowego "Lalkarza". Dlaczego tak go nazwano? Otóż zbrodniarz, bestialsko mordując swoje ofiary, zostawia przy nich laleczki ubrane w XVIII-wieczne stroje. Dodatkowo trupy zawiesza, np. na haku niczym w powieści Alistaira MacLeana Lalka na łańcuchu (przy okazji - polecam!). Zbrodnie mają miejsce w Stanach Zjednoczonych, a po jakimś czasie także w Paryżu. Śledczy sądzą, że morderca, czując na sobie oddech pościgu, przeniósł się właśnie do Francji. W ślad za nim rusza nasza bohaterka - Nicole. Oprócz USA i kraju Joanny D'Arc odwiedzimy także Hiszpanię i Kubę.
Fabuła zapowiada się całkiem interesująco, ale nie samą historią człowiek żyje. Usprawnieniom uległy zagadki. Mają być bardziej logiczne, wymagające głównie myślenia, a nie zręczności i szybkości (tak jak to było w scenie ucieczki z meliny gangsterów w pierwszej Sztuce Zbrodni). Programiści z CITY Interactive przygotowują dla nas trudniejsze łamigłówki, więc przejście gry nie będzie proste jak futerał na cepy. I bardzo dobrze, bo właśnie o ruszanie głową w tego typu produkcjach chodzi.
Twórcy chwalą się poprawioną grafiką, ale - szczerze mówiąc - nie jest to jakoś szczególnie widoczne. Chociaż warto powiedzieć, iż same lokacje zostały zaprojektowane z większą pieczołowitością niż w części pierwszej. Niektóre cieszą oko detalami, a inne przytłaczają srogim, niegościnnym klimatem. Ruchy postaci uległy zmianie na lepsze. Są bardziej naturalne i prawdziwe. W Hunt for the Puppeteer usprawniono system dialogowy. Nie polega to już na monotonnym klikaniu postaci, z którą konwersujemy, ale na wybieraniu odpowiedniego zdania, które chcemy wypowiedzieć.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że kontynuacja Art of Murder będzie bardziej udana niż część pierwsza. Producenci są zdeterminowani, by stworzyć bardzo dobrą przygodówkę, w którą wsiąkniemy bez reszty. Czego sobie i Wam życzę.