„Towarzysz” Drew Hancocka to naprawdę udany i satysfakcjonujący miks thrillera z czarną komedią (i jeszcze jednym gatunkiem, którego nazwy nie zdradzę). Niestety, znajomość zwiastunów może odebrać sporo frajdy z seansu. Mnie odebrała, choć i tak bawiłem się przednio.
OCENA
Na wstępie podkreślę: ten tekst o „Towarzyszu” to bezpieczna przystań dla wszystkich, którzy planują seans. Nie zdradzam w nim żadnych szczegółów fabuły, które mogłyby - moim zdaniem - w jakikolwiek sposób zredukować czyjąś przyjemność z jej poznawania (włącznie z tymi, które niepotrzebnie pojawiły się w pełnym trailerze filmu).
Pełnometrażowy debiut Hancocka nie jest wprawdzie jedną z tych produkcji, w której wielki plot twist odgrywa kluczową rolę i z którego wypływa największa siła: w gruncie rzeczy największa wolta ma miejsce już po dwudziestu kilku minutach, a kilka mniejszych twistów to bardziej dodatki niż komponenty kluczowe. Nie zmienia to jednak faktu, że seans byłby znacznie, znacznie ciekawszy i przyjemniejszy, gdyby studio nie postanowiło zdradzić mi wcześniej zbyt wiele.
Mimo tego: podobało mi się. Ale po kolei. Para zakochanych - Iris i Josh - przybywa do posiadłości nad jeziorem, gdzie mają spędzić czas z przyjaciółmi mężczyzny. Pełna obaw, chcąca wypaść jak najlepiej Iris jest zapatrzona w swojego chłopaka i gotowa zrobić wszystko, by go nie rozczarować. Tymczasem Josh wydaje się bardziej zdystansowany. Z czasem widz pozna zaskakującą prawdę o każdym z gości - a wydarzenia przybiorą obrót, który trudno przewidzieć. Czekając w niepewności odnośnie tego, co dokładnie pójdzie nie tak - bo nie mamy wątpliwości, że coś pójdzie - zwracamy uwagę na rozmaite szczegóły, które prawdopodobnie okażą się później istotne. Tak też się dzieje.
Towarzysz - opinia o filmie. Już w kinach
Ostatecznie to nie sama intryga trzyma tu w niepewności - po tym, jak prosty, ale nieoczywisty zwrot akcji transformuje pozornie przewidywalną opowieść w pełen energii i brudnego humoru dreszczowiec, zaczynamy kibicować jednej z postaci, by uporała się z nieoczekiwanymi przeciwnościami. To właśnie sposób, w jaki rozwija się konflikt i droga do jego kulminacji są gwarantem świetnej zabawy.
„Towarzysz” stoi swoimi postaciami; Hancock prowadzi swoją obsadę w sposób, który zapada w pamięć. Każdy z bohaterów ma swoją rolę do odegrania, każdy budzi jakieś emocje - i jest na swój sposób nieprzewidywalny. Fabuła w gruncie rzeczy trzyma się rozpoznawalnej trajektorii, którą ustawiają wpływy z różnych zakątków w historii kina. Rzecz w tym, że reżyser obmyślił naprawdę interesujące, kreatywne sposoby, w jakie jego postacie reagują na rozwój wydarzeń. Postacie, podkreślę, absolutnie niedoskonałe, pełne mniej lub bardziej okropnych przywar. Co ciekawe, ich motywacje są przed nami odkrywane nieśpiesznie, w odpowiednich momentach potęgujących dramaturgię. I choć często towarzyszą im tony satyryczne, pozostają nieprzyjemnie wiarygodne.
A o czym Hancock opowiada mniej lub bardziej dosłownie (za to zawsze: złośliwie, choć błyskotliwie)? Między innymi o tym, jak wielu mężczyzn postrzega kobiety i w jaki sposób wiele kobiet jest warunkowanych w kontekście swojego stosunku do mężczyzn. O samostanowieniu, kulturowych kodach, toksycznych, kontrolujących związkach, dynamice władzy i trudach ucieczki z nich, o manipulacji, gaslightingu, people-pleaserach, niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą zaawansowana technologia w niewłaściwych rękach. I coś jeszcze by się znalazło. Nie są to, niestety, spostrzeżenia zbyt optymistyczne.
Mimo dowcipu, przemoc - w różnych formach - jest tu intensywna i namacalna. Twórca kilkakrotnie sprawia, że widz opuszcza gardę, by chwilę później przydzwonić mu czymś bardzo niekomfortowym. Wykorzystuje jednak tę niespodziewaną eksplozję rozlewu krwi, by zbadać tłumione uczucia wewnątrz pozornie niegroźnych osób, podważając relacje, które między sobą nawiązały i zmuszając wszystkich do ujawnienia, kim naprawdę są. Dzięki temu, że opowieść skręca w nieoczywiste strony, a kolejne koncepty wyłaniają się z filmu wraz z rozwojem scenariusza, całość ekscytuje właściwie do samego końca. Znakomity debiut.
Towarzysz: premiera kinowa, obsada
Premiera TOWARZYSZA w polskich kinach: 31 stycznia 2025 r. W produkcji wystąpili:
Sophie Thatcher jako Iris, Jack Quaid jako Josh, Megan Suri jako Kat, Lukas Gage jako Patrick, Harvey Guillén jako Eli, Rupert Friend jako Sergey.
- Tytuł filmu: Towarzysz
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 1 godz. 37 min
- Reżyser: Drew Hancock
- Aktorzy: Sophie Thatcher, Jack Quaid
- Nasza ocena: 7/10
- Ocena IMDB: 7,4/10