REKLAMA

Snape miał umrzeć w inny sposób. To Alan Rickman powstrzymał ten absurdalny pomysł

Śmierć Severusa Snape’a to niewątpliwie jedna z najbardziej poruszających scen w całej serii "Harry Potter". Mogła jednak wyglądać zupełnie inaczej niż w książkowym oryginale, gdyby reżyser "Insygniów Śmierci: Część II" David Yates postawił na własną wizję. Na szczęście Alan Rickman osobiście wkroczył do akcji i zadbał o to, by ta dramatyczna sekwencja pozostała zbliżona do wizji J.K. Rowling.

harry potter snape śmierć scena alan rickman
REKLAMA

Seria filmów o Harrym Potterze, mimo relatywnej wierności głównej osi oryginalnej fabuły, niejednokrotnie modyfikowała kluczowe wydarzenia. I choć trudno w to uwierzyć (bo brzmi to absurdalnie), jednym z takich momentów mogła być śmierć Severusa Snape’a w "Insygniach Śmierci". Według relacji samego Alana Rickmana, David Yates początkowo chciał, aby Snape został zabity przez Voldemorta za pomocą zaklęcia uśmiercającego: Avada kedavra. Istotnie różniłoby się to od wersji znanej z książek, gdzie Snape umiera w chatce nad Czarnym Jeziorem po ataku Nagini.

Przeciwko tej zmianie stanowczo zaprotestował portretujący podwójnego agenta Rickman.

REKLAMA

Harry Potter: śmierć Snape'a miała wyglądać inaczej

Z "Madly, Deeply: The Alan Rickman Diaries" - dzienników zmarłego w 2016 r. aktora - wynika, że nie mógł zgodzić się na tak drastyczne odstępstwo od fabuły. Argumentował, że śmierć Snape’a ma ogromne znaczenie dla całej historii, a sposób, w jaki odchodzi, jest kluczowy dla emocjonalnego wydźwięku sceny (nie wspominając o istotnym momencie przekazania wspomnień i pamiętnych ostatnich słowach, jakimi zwrócił się do protagonisty). W książce J.K. Rowling Voldemort decyduje się na zabicie Snape’a, aby przejąć pełną kontrolę nad Czarną Różdżką. To nie zwykłe zaklęcie, ale ugryzienie węża Nagini prowadzi do długiej, pełnej bólu śmierci maga, umożliwiając mu jednocześnie ostatnią interakcję z Harrym.

Zimno, mokro, przeciąg, ale ekipa wydaje się daleko, więc Ralph [Fiennes] i ja możemy po prostu powoli zmierzać w stronę sceny. David [Yates] uparty jak zawsze, jeśli chodzi o zabicie mnie zaklęciem. (Niemożliwe do pojęcia, na pewno wywoła to gniew czytelników). Wspaniale jednak współpracowało się z Ralphem. Bezpośredni, prawdziwy, pomysłowy i swobodny

- pisał.

On nie może cię zabić zaklęciem - jedynym, które mogłoby to zrobić, jest Avada kedavra i zabija natychmiast. Nie byłbyś w stanie dokończyć sceny

- zwróciła słuszną uwagę żona aktora, Rima.

Harry Potter - śmierć Snape'a

Koniec końców Rickman miał ogromny wpływ na ostateczną decyzję twórcy. Dzięki temu widzowie mogli zobaczyć Snape’a w ostatnich chwilach jego życia, kiedy za pośrednictwem łzy-wspomnienia wyjawia Harry’emu kluczowe informacje o swojej przeszłości i nieustającej miłości do Lily Potter. Jest to przy okazji interesujący przykład tego, jak wielką rolę w wysokobudżetowej produkcji mogą odegrać aktorzy, którzy rozumieją swoje postacie i walczą o ich właściwe przedstawienie na ekranie.

Śmierć Snape’a. Prawie 10 lat później. Ostatecznie to zasługa dwóch aktorów… David jest wrażliwy i ujmujący, gdy jest podekscytowany. A właśnie tak działa na niego ta scena. To wspaniały przykład tego, co może się zdarzyć, gdy para aktorów bierze scenę z kart scenariusza i pracuje z historią, przestrzenią i sobą nawzajem

- kończy Rickman.

REKLAMA

Czytaj więcej o Harrym Potterze:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA