Zapomnieliśmy o jednym z najlepszych seriali tej dekady. Długo nie było go w streamingu
Był sobie kiedyś serial, który bazował na dość unikalnym i odważnym koncepcie - niedługo przed jego premierą w 2013 r. raczej mało kto wierzył, że coś takiego może się udać. A jednak! Każdy z pięciu sezonów producji „Bates Motel” został ciepło przyjęty przez widzów i krytykę. Ba, odbiorcy nie szczędzili pochwał, a wśród ocen i recenzji próżno było szukać tych negatywnych. Stało się jednak tak, że o tytule dość szybko zapomniano, przynajmniej w Polsce.
Wynika to zapewne z faktu, że przez długie lata „Bates Motel” nie był w naszym kraju dostępny w żadnym z serwisów streamingowych i właściwie nie dało się go legalnie obejrzeć. Aż do teraz. Od pewnego czasu możemy serial figuruje w obfitej bibliotece SkyShowtime, zatem jeśli dotychczas nie mieliście okazji wkręcić się w tę niesamowitą opowieść, macie teraz doskonałą okazję, by to nadrobić. Warto. Z wielu powodówj.
Gwoli przypomnienia: „Bates Motel” to dramat na pograniczu horroru psychologicznego, którego fabuła opiera się na postaciach z powieści Roberta Blocha pt. „Psychoza” z 1959 r. Jest to w gruncie rzeczy uwspółcześniony prequel kultowego obrazu Alfreda Hitchcocka pod tym samym tytułem. Serial skupia się zatem na losach Normana Batesa (Freddie Highmore) i jego matki, Normy (Vera Farmiga), na długo przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie z 1960 r. Główne różnice to właśnie współczesny nam setting i miejsce akcji - w oryginale było to Fairvale w Kalifornii, nie zaś White Pine Bay w Oregonie.
Matka z synem rozpoczynają nowe życie po śmierci męża Normy - kupują motel Seafairer w położonym nad wodą miasteczku, by rozpocząć tam nowe życie. Na przestrzeni kolejnych sezonów Norman coraz bardziej pogrąża się w niebezpiecznej chorobie psychicznej, a Norma stara chronić się swojego syna i otaczających go ludzi przed nim samym.
Bates Motel: dlaczego warto obejrzeć serial ze SkyShowtime?
„Bates Motel” w interesujący sposób eksploruje gatunkowe ramy, ale przy okazji porusza się po dość grząskim gruncie - w końcu tematyka dysfunkcji, urazów i schorzeń psychicznych jest bardzo delikatna. W kinie i telewizji nietrudno o powielanie szkodliwych stereotypów i krzywdzące portrety osób chorych, zwłaszcza w produkcjach realizowanych przed dekadą i wcześniej. Na szczęście serial nie zestarzał się pod tym względem, znalazł bowiem złoty środek w kreśleniu tego portretu: cierpienia i problemy Normana nie pozostawiają wątpliwości, że chłopak jest przede wszystkim ofiarą. Produkcja uważnie śledzi rozwój jego dysfunkcji, dzięki czemu widz dostrzega złożoność problemu i charakteru bohatera - Norman wywołuje w odbiorcy szereg ambiwalentnych emocji, od sympatii, poprzez współczucie, aż po żywą niechęć.
W ogóle to, w jaki sposób prowadzone są tu postacie zarówno pierwszego, jak i dalszych planów (nie wspominając o tym, jak znakomicie są zagrane), zasługuje na odrębny pean. Twórcy włożyli ogrom pracy w konsekwentny rozwój bohaterek i bohaterów, rozwijając ich, motywując, rozbudowując charaktery o kolejne warstwy. Niektórzy są wręcz fascynujący - czasem w ten dziwny, niepokojący, niemal upiorny sposób. Na największe oklaski zasługują niewątpliwie Norman i Norma oraz ich relacja - z początku po prostu hipnotyzująco-odpychająca, cudownie niewygodna. Później, gdy kolejne granice zostają zatarte, a tony stają się coraz cięższe - przerażająca i trudna w odbiorze. A przy tym wszystkim ani na moment nie podważająca naszej wiary w to, co oglądamy.
Czytaj więcej o filmach i serialach w streamingu w Spider's Web:
Uwspółcześnienie, o którym wspominałem, miało służyć - jak sądzę - przyciągnięciu szerszej widowni, co zresztą się udało. Jasne, fakt, że produkcja przez dłuższy czas miota się między elementami skierowanymi do nastoletniej widowni, a tymi, które mają zadowolić dorosłych, można odebrać jako wadę; „Bates Motel” momentami wydaje się coming-of-age dla młodzieży, by wnet zmienić się w brutalny dreszczowiec. Moim zdaniem to jednak nie problem; produkcja zachowuje balans, kolejne sekwencje i tony płynnie się przenikają, nie gryząc się ze sobą. Scenografia i cała realizacja również utrzymana jest w stylu przywodzącym nieraz na myśl starsze kino - wystroje wielu budynków są wyrwane z poprzedniej epoki (o motelu, okolicy i aucie Normy nie wspominając), kolory są nieco przygaszone, półmrok towarzyszy nam przez większość czasu, a i kamera nieraz naśladuje charakterystyczne, płynne i „podglądające” ruchy operatorów z filmów Hitchcocka. Bardziej nowoczesne miejsca i scenerie stoją, rzecz jasna, w kontraście do reszty. To oczywisty, naturalny zabieg - w końcu serial sporo czasu poświęca szkolnemu życiu Normana, które jest niebywale istotne w kontekście rozwoju postaci.
Po 3. sezonie nastrój staje się coraz bardziej niepokojący, atmosfera gęstnieje, seria pobocznych wątków znajduje swój finał, a twórcy zanurzają nas coraz głębiej w relację matki z synem. Opowieść o nastolatkach dobiega końca, a przygnębiający dramat pełen skomplikowanych emocji i interakcji staje się centrum, esencją fabuły. Fakt, że wiemy, do czego to wszystko zmierza, niewiele zmienia - „Bates Motel” znakomicie buduje napięcie na Hitchcockowską modłę (skutecznie!), manipuluje naszą percepcją, zaciera granice między urojeniami a rzeczywistością, ekscytuje i przeraża, nie pozwalając się oderwać. To nieprawdopodobnie wciągająca i angażująca produkcja, rewizja klasycznego thrillera, pełna tragizmu, pamiętnych scen i świetnych aktorskich kreacji. Niebywale satysfakcjonująca i zajmująca rozrywka. Dobrze jest móc do niej wrócić.
Bates Motel znajdziecie na SkyShowtime.