REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Blondynka" i fakty. Czy film Netfliksa wiernie opowiada o życiu Marilyn Monroe?

Na Netflix Polska wpadła właśnie "Blondynka", czyli niespecjalnie przejmująca się faktami opowieść o Marilyn Monroe. No właśnie - mniej zaznajomieni z biografią legendarnej seksbomby widzowie mogą w czasie seansu zastanawiać się, jak wiele film Andrew Dominika ma wspólnego z prawdą. Śpieszę z odpowiedzią.

28.09.2022
13:05
Blondynka: film a rzeczywistość. Prawda o Marilyn Monroe
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Oczekiwania wobec "Blondynki" były olbrzymie - o tym, czy udało się je spełnić, pisaliśmy wcześniej. Nowy film o Marilyn Monroe nie doścignął własnych ambicji, choć, naturalnie, otarł się o kwestie obrazu seksualizacji i poniżania kobiet w branży, mitu seksbomby i prawdziwego oblicza Normy Jeane. Ten bazujący na dość banalnym dualizmie obraz to blisko trzy godziny poświęcone karierze gwiazdy - niestety, miłośnicy biograficznej rzetelności również nie poczują się usatysfakcjonowani.

Sam nie jestem widzem, który nadrzędną wartość w filmowych biografiach dostrzega w czołobitnej wierności faktom - wszelkie dopowiedzenia, twórcze interpretacje czy modyfikacje prawdziwych zdarzeń mogą być mile widziane, jeśli służą portretowi głównej postaci. "Elvis" Baza Luhrmanna to przecież luźna przebieżka przez życiorys, festiwal kiczu przetykany oderwaną od epoki ścieżką dźwiękową - w tym wypadku każdy element posłużył odtworzeniu pełnego obrazu muzyka jako legendy.

W "Blondynce" zabiegi formalne nie służą zupełnie niczemu i frustrują, a fabularne dodatki dopowiadają to, co reżyser powtarza nam właściwie na każdym kroku, przez cały czas trwania filmu: Marilyn Monroe i Norma Jeane to dwie różne osoby. Australijczyk długo podkreślał, że chciał pokazać nieznane oblicze tej ikony: "ten film nie usiłuje ustalić, co naprawdę wydarzyło się w jej życiu, opowiada raczej o zjawisku, jakim była, i tym, co jej sława mówi o czasach i ludziach". Osobiście bardzo szanuję decyzję o odejściu od formy klasycznego biopiku i próbę opowiedzenia historii wyzysku i zawłaszczenia gwiazdy. Szkoda, że wyszło tak powierzchownie i wtórnie.

REKLAMA

Blondynka: film kontra rzeczywistość

"Blondynka" to ekranizacja wydanej w 2000 roku powieści Joyce Carol Oates. Warto wiedzieć, że autorka materiału źródłowego bardzo swobodnie czerpała z biograficznych faktów z życia aktorki. Wiele nazwisk zostało zmyślonych, a wydarzeń z życia - uproszczonych czy też, przeciwnie, wyolbrzymionych.

Poniżej wymieniam największe różnice między prawdą a filmem. Sami zdecydujcie, czy fikcja wyszła filmowi na dobre i ułatwiła zrozumienie tej złożonej kobiety, czy też służy wyłącznie szokowaniu widza i przyciągnięciu jego uwagi.

REKLAMA
  • W rzeczywistości matka Normy Jean, Gladys, nigdy nie próbowała utopić córki w wannie;
  • Matka nie była przygotowana finansowo na narodziny dziecka (przy okazji: w ciążę zaszła po romansie ze swoim przełożonym). Przekazała Marilyn rodzicom zastępczym. Dziewczyna wróciła do Gladys, gdy ta kupiła mały dom w Hollywood lata później. Ich wspólny pobyt pod jednym dachem trwał tylko kilka miesięcy - wkrótce kobieta doznała załamania psychicznego i zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną;
  • Przez kilka miesięcy przebywała w domu spokojnej starości, zanim trafiła do Metropolitan State Hospital. Po tym Marilyn miała z nią już niewielki kontakt. Gladys przez resztę swojego życia przebywała w szpitalach i poza nimi;
  • Przyjaciółka matki została wreszcie prawną opiekunką Normy Jean. Jej mąż, Erwin "Doc" Goddard, molestował dziewczynkę seksualnie. Wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania;
  • By uniknąć powrotu do sierocińca, 16-letnia Marilyn poślubiła Jamesa Dougherty'ego, 21-letniego syna sąsiada, pracownika fabryki. Ich niedopasowany związek zakończył się rozwodem w 1946 roku, częściowo ze względu na fakt, że Dougherty chciał, aby jego żona była gospodynią domową i nie kontynuowała kariery aktorskiej;
  • W filmie Monroe otrzymuje swoją pierwszą rolę w "All About Eve" - między innymi za sprawą wykorzystania seksualnego w biurze "Pana Z". Jest to nawiązanie do Darryla F. Zanucka, założyciela 20th Century Fox, który był znany jako Harvey Weinstein swoich czasów. W rzeczywistości nie ma jednak żadnych poszlak, które mogłyby sugerować, że taka sytuacja miała miejsce;
  • W rzeczywistości trójkąt Edward G. Robinson Jr., Charlie Chalpin Jr. i Marilyn Monroe nigdy nie istniał. Aktorka przez krótki czas spotykała się z Chaplinem, ale dziwna bratersko-homoseksualna więź z Robinsonem to wymysł;
  • Marilyn podobno dokonała kilku aborcji, jednak nie ma na to żadnych dowodów (faktem są natomiast trzy poronienia podczas małżeństwa z Arthurem Millerem, którego w filmie odgrywał Adrien Brody). Tym bardziej nic nie wskazuje na to, że do przerwania ciąży zmusiło ją studio. Biorąc jednak pod uwagę, że koncerny wywierały na swoich gwiazdach olbrzymią presję i kontrolowały każdy aspekt ich życia, możemy uznać tę sytuację za prawdopodobną;
  • Scena pokazująca stosunek Johna F. Kennedy'ego do aktorki jest wymysłem - redukuje ich bardziej złożoną relację z prawdziwego życia, czyniąc z niej wyłącznie obiekt nadużyć. W rzeczywistości para spędzała razem czas i romansowała już na początku lat 50. Gwiazda była również prawdopodobnie związana z jego bratem, Robertem;
  • Whitey jest w filmie chyba jedynym mężczyzną, który nie stara się Monroe w żaden sposób wykorzystać, zawłaszczyć czy czegoś jej odebrać. Jego postać wzorowana jst na Allanie Snyderze, który pracował z aktorką niemal przez całą jej karierę. Gwiazda poprosiła go nawet, aby - jeśli umrze wcześniej - zrobił jej makijaż na pogrzeb. Whitey spełnił tę obietnicę w 1962 roku. Fikcyjną postacią jest natomiast pan Shinn.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA