Netflix wjechał w styczeń z buta - niemal dosłownie, bowiem najnowszy serial platformy, "Bracia Sun", to produkcja akcji, w której kopniaków nie brakuje. Jeśli ten tytuł stanowi przy okazji swego rodzaju zapowiedź jakości innych seriali, które platforma pokaże nam w 2024 roku, to nie mamy powodów do niepokoju. "The Brothers Sun" to fantastyczna rzecz.
OCENA
Mam nadzieję, że premiera "Braci Sun" nie przejdzie całkiem bez echa, dzieląc los wielu innych znakomitych seriali Netfliksa, których z jakiegoś powodu serwis nie promuje na szerszą skalę. Po wczorajszym debiucie produkcji musiałem się zresztą do niej dogrzebać za pomocą wyszukiwarki, bowiem strona główna serwisu w żaden sposób nie próbowała mi jej zaproponować. Wszystko w waszych rękach, subskrybenci - oglądajcie "Braci" i dajcie streamingowemu gigantowi sygnał, że właśnie tego takich produkcji oczekujecie: odświeżających, zgrabnie napisanych i świetnie zrealizowanych.
Zaczyna się od jatki - niejaki Charles Sun, syn bossa tajpejskiej triady, zostaje zaatakowany przez trzech mężczyzn. Z Charlesem nie ma jednak żartów - facet spuszcza łomot przeciwnikom, a następnie próbuje ustalić, kto ich nasłał. Zamach na bliską mu osobę mobilizuje go do jeszcze bardziej zawziętego działania: wyrusza do Los Angeles, gdzie odwiedza swojego młodszego brata, Bruce’a, oraz matkę, Eileen - czuje się bowiem zobowiązany, by za wszelką cenę chronić ich przed zagrożeniem. Bruce jest absolutnie nieświadomy; nie ma pojęcia, że jego rodzina to jedni z najgroźniejszych gangsterów na Tajwanie. Choć matka próbowała go przed tym ocalić, przeszłość upomniała się o kalifornijskiego nieudacznika - wygląda na to, że będzie musiał przystosować się do gangsterskiego trybu życia.
Czytaj więcej o Netfliksie na łamach Spider's Web:
Bracia Sun - recenzja serialu Netfliksa
Stworzona przez Brada Falchuka i Byrona Wu produkcja to komediodramat akcji, którego rdzeniem jest połączenie rozdzielonych przed laty połówek rodziny. Całości udaje się utrzymać równowagę między humorem a dramatem, zapewnić fantastyczną rozrywkę scenami bijatyk, scenariuszowo zaangażować w losy postaci oraz podkreślić swoją jakość pierwszorzędnymi występami utalentowanej obsady.
Serial - szybki, zabawny, pełen pomysłowych i imponujących sekwencji walk - nie potrzebuje rozpędu, bo już na wstępie wrzuca nas w wir ekscytujących, sensacyjnych wydarzeń. Niestety, gdy w drugiej połowie sezonu czas trwania odcinków wydłuża się do ponad godziny, opowieść na pewien czas staje się nieco rozwodniona, a sekwencje walki, również te naprawdę świeże, wcale nie odwracają uwagi od tego faktu.
Napisani przez grupę azjatyckich scenarzystów bohaterowie są interesujący (Michelle Yeoh i jej Mama Sun to absolutnie fantastyczna kreacja i postać!) - zazwyczaj, choć nie zawsze, złożeni i pełnokrwiści; nigdy nie pozostawiają obojętnym. Kulturowa specyfika wyróżnia ich na tle większości serialowych hitów, podobnie zresztą jak pełne dbałości o szczegóły ilustracje tej społeczności. Niestety, relacje między nimi nie zawsze działają - fantastycznie przemyślane backstory Charliego odgrywa w tej opowieści dużą rolę, ale mogłoby bardziej przekładać się na układ z bratem - szkoda, że koniec końców ich relacja okazuje się dość schematyczna. Nie powinniście też nastawiać się na większe fabularne wolty.
Na szczęście żaden z powyższych problemów nie psuje odbioru i nie rujnuje zabawy, pozwalając też wybrzmieć komponentom dramatycznym - i tak na przykład Charles stara się dojść do wniosku, czy powinien żyć dla rodziny, czy samego siebie; Bruce próbuje uporać się z dziedzictwem, tradycją i znacznie drobniejszymi, choć znaczącymi dla jego prywatnego życia kwestiami, a rodzice zaczynają rozważać złożone sobie obietnice i pochylać się nad ambicjami czy kłamstwami, które przyniosły ich potomkom wiele cierpień. "Bracia Sun" to wyważona produkcja, sprawnie łącząca gatunki, szczycąca się pierwszoligowym mordobiciem i wrzynającą się w mózg ścieżką dźwiękową. Warto.