REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Już mnie nie oszukasz" na podstawie książki Harlana Cobena to esencja adaptacji książek pisarza

"Już mnie nie oszukasz" to już ósma adaptacja prozy Harlana Cobena wyprodukowana przez Netfliksa - serwis konsekwentnie realizuje założenia umowy z poczytnym autorem, ekranizując kolejne powieści z jego portfolio. Produkcje nie należą do nieudanych, ale większość z nich to tytuły bardzo nierówne oraz, niestety, dość wtórne. Również w tym przypadku.

03.01.2024
18:15
już mnie nie oszukasz serial netflix recenzja opinie harlan coben
REKLAMA

"Już mnie nie oszukasz" - adaptacja powieści z 2016 r. o tym samym tytule autorstwa Harlana Cobena - to ośmioodcinkowy miniserial w reżyserii Davida Moore'a i Nimer Rashed. Jest to zarazem kolejna seria nakręcona w ramach opiewającego na wiele milionów dolarów kontraktu - przypomnę, że pierwotna umowa dała Netfliksowi dostęp do 14 powieści międzynarodowego twórcy bestsellerów. W 2022 roku pięcioletnią współpracę odnowiono na kolejne cztery lata i dodatkowych 12 tytułów - streamingowy gigant przekształca książkowe kryminały w anglojęzyczne i nieanglojęzyczne seriale oraz filmy, które zazwyczaj cieszą się dużą popularnością wśród subskrybentów. Szkoda tylko, że w większości przypadków są to dzieła niespecjalnie ekscytujące i co najwyżej poprawne.

O co tu chodzi? Jak to często u Cobena bywa - o spiski i mroczne wydarzenia z przeszłości bohaterów. Maya Stern (Michelle Keegan), była oficer sił specjalnych, niedawno powróciła do domu z misji. Pewnego dnia kamera z elektronicznej niani, mająca śledzić poczynania opiekunki dwuletniej córeczki bohaterki, nagrywa materiał, na którym pojawia się ojciec dziewczynki. Rzecz w tym, że Joe (Richard Armitage) - mąż Mai - został brutalnie zamordowany dwa tygodnie wcześniej.

Czytaj więcej o nowościach Netfliksa w Spider's Web:

REKLAMA

Już mnie nie oszukasz - recenzja serialu Netfliksa na podstawie powieści Harlana Cobena

Coben uwielbia motywy zaginięć, mrocznych faktów z przeszłości oraz powrotów zza grobu. Nie można mu odmówić umiejętności sprawnego budowania napięcia zastawiania pułapek złożonych z fałszywych tropów i przypuszczeń oraz prowadzenia narracji w sposób wystarczająco rozrywkowy, by utrzymać uwagę czytelnika. Złożoność większości z tych opowieści jest, rzecz jasna, pozorna, ale większość z nich stanowi bardzo wdzięczny materiał do przeniesienia na ekran właśnie w formie miniserialu. 

REKLAMA

Niestety, na ekranie wypada nieco gorzej. Jak nietrudno się domyślić, fabuła nowego serialu skupia się na próbie ustalenia, kto zabił Joe - i czy rzeczywiście doszło do morderstwa. Sprawą zajmuje się duet detektywów, w tle przewijają się problemy alkoholowe czy PTSD. Zgadza się: tytuł niczym nie wyróżnia się na tle pozostałych adaptacji Cobena: zwroty akcji bywają rzeczywiście zaskakujące, nie zaburzając przy okazji logiki i spójności całej historii; dialogi są mizerne, pełne topornych dowcipów, emocjonalnych skrajności i ekspozycji; mylenie tropów opiera się na znanych miłośnikom twórczości Cobena trikach, które nie są zbyt wyszukane, ale zazwyczaj skutecznie odwracają uwagę od faktów. Jest zatem... przyzwoicie. I nic więcej.

Niestety, jakkolwiek twórcom udaje się zainteresować widza finałem, całość to dość bezpieczna, oparta na znanych zabiegach, wtórna rzemieślnicza robota. Akceptowalna, ale i irytująco nijaka. „Już mnie nie oszukasz” pozwoli relatywnie przyjemnie spędzić wieczór, ale jego brak ambicji czy choć jednego wybijającego się ponad przeciętność komponentu sprawi, że za kilka dni zapomnicie o tej produkcji. Trudno oglądać ją z pełną uwagą - to danie jedliśmy już tak wiele razy, że zdążyło się przejeść. Pomimo odrobinę innego sposobu przyrządzenia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA