Brad Pitt niewątpliwie przeżywa teraz kolejny moment aktorskiej popularności - na ekrany kin wchodzi za moment "F1: Film", w którym gra główną rolę. Niespodziewanie, na londyńskiej premierze pojawił się Tom Cruise we własnej osobie.

"F1: Film" to powrót Pitta na duży ekran po trzech latach, kiedy to zagrał u Damiena Chazelle'a w "Babilonie". W najnowszej produkcji wciela się w Sonny'ego Hayesa - legendę wyścigów Formuły 1, która wskutek dawnego wypadku zakończyła karierę, sportową emeryturę spędza na grze w kasynach i zamykaniu się w przyczepie, w której żyje. Zdaje się, że los wyciąga do Hayesa rękę, bowiem Ruben (Javier Bardem), szef jednego z zespołów kontaktuje się z nim i składa ofertę dołączenia do zespołu. Oprócz powrotu do ekstraklasy, stary wyjadacz będzie próbował być mentorem dla obiecującego kierowcy, Joshuy Pearce'a (Damson Idris). W filmie wystąpili też m.in. Kerry Condon i Tobias Menzies. Reżyserem projektu jest Joseph Kosinski ("Top Gun: Maverick"), muzykę stworzył Hans Zimmer, zaś jednym z producentów jest kierowca F1, Lewis Hamilton. Zwiastun "F1: Filmu" obejrzycie tutaj:
Londyńska premiera F1: Film. Pitt i Cruise znów razem
Jednym z najciekawszych momentów wydarzenia promującego najnowszy film z udziałem Pitta, było jego niespodziewane spotkanie przed pokazem. Na czerwonym dywanie pojawił się bowiem Tom Cruise - ikona kina akcji. Po raz ostatni panowie mieli okazję do takiego przelotu bardzo dawno temu, bowiem w 1994 roku, kiedy to razem wystąpili w "Wywiadzie z wampirem".
Variety przypomina, że Brad Pitt ostatnio został zapytany o możliwość kolejnego wspólnego występu, a w odpowiedzi stwierdził, że byłby tym zainteresowany, natomiast nie podziela miłości kolegi do powietrznych akrobacji. Portal podaje również, że Joseph Kosinski, reżyser "F1: Filmu" miał na to swój plan przed laty, gdy prezentował w ramach rozmów ze studiem swój plan na "Le Mans '66". W główne role mieli się wcielić właśnie Cruise oraz Pitt. Jak wiemy, tak się ostatecznie nie stało i żaden z panów nie pracował przy filmie (wyreżyserował go James Mangold, a główne role zagrali Christian Bale i Matt Damon).
Dlaczego tak się stało? Według reżysera, studio, któremu zaproponował nakręcenie filmu z udziałem Pitta i Cruise'a, nie było zdolne do pokrycia budżetu, który zaproponował Kosinski (ostatecznie Mangold dostał "do wydania" 97,6 mln dolarów). Co ciekawe, obaj aktorzy włącznie z reżyserem nalegali na to, by sceny jazdy były kręcone w prawdziwy sposób, z ich udziałem. Szkoda, że ten projekt nie doszedł do skutku - mielibyśmy do czynienia z naprawdę spektakularnym spotkaniem największych ikon kina.
"F1: Film" wchodzi na ekrany polskich kin 27 czerwca.
Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web: