REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. YouTube

Człowiek Warga może nie zasłużył na anulowanie, ale niestety jest częścią większego problemu

Polskie MeToo, czyli głośna afera wokół największych nazwisk polskiej sceny YouTube'a, rykoszetem ugodziło również kilku twórców, którzy nie są bezpośrednio uwikłani w żadną z roztrząsanych teraz spraw. Wrzucanie większości z nich do jednego worka z osobami pokroju Stuarta "Stuu" Burtona jest najzwyczajniej w świecie nie w porządku, co nie oznacza, że nie są oni częścią problemu, któremu również należałoby się przyjrzeć. Jednym z takich twórców jest Człowiek-Warga, czyli Maciej Dąbrowski z kanału "Z Dvpy".

11.10.2023
6:01
człowiek warga z dvpy pandora gate problem dzieci nieletni odbiorcy
REKLAMA

Oświadczenia pokrzywdzonych kobiet i materiały zebrane przez Sylwestra Wardęgę i Konopskyy'ego wstrząsnęły polskim YouTubem. Cała ta odrażająca afera Pandora Gate odbiła się również na tych, którzy - owszem - popełnili rozmaite błędy, jednak w żaden sposób nie zasługują na napiętnowanie (w przeciwieństwie do głównych bohaterów całej dramy).

Maciej Dąbrowski, osobowość medialna i znany jako Człowiek Warga youtuber z kanału "Z Dvpy" (1,51 mln subskrybentów), oberwał rykoszetem. Poszło o film sprzed 9 lat, który odkopali internauci. To był dość typowy materiał Wargi (choć zrealizowany wespół z nieżyjącym już Ravgorem, opublikowany na jego koncie i w międzyczasie z tego konta usunięty) - jedna osoba za kamerą (Dąbrowski) podpowiadała drugiej (Rafał Górecki) różne wulgarne, odpychające i kłopotliwe teksty do powiedzenia oraz zadania do wykonania. Chodziło - jak to zwykle u Wargi - o przekraczanie granic i edgy humor; o to, by osoba, która słyszy rozkazy, poczuła dyskomfort i zmierzyła się z dylematem, czy faktycznie zrobić coś lub powiedzieć publicznie, czy może jednak nie. Wyszło - jak przyznał sam twórca - okropnie i żenująco. Tym bardziej, że wśród wielu paskudnych słów, jakie wówczas padły, kilka zostało wypowiedzianych do nastoletnich dziewcząt.

Dwa dni temu Warga opublikował materiał, na którym przeprasza - i choć stara się wyjaśnić tę sytuację przez blisko pół godziny, udaje mu się sformułować przeprosiny nie będące klasycznym internetowym non apology. Dąbrowski przyznał, że wie, iż spora część jego dowcipów to dla wielu osób przekraczanie granic. Dodał, że taki też miał być ten materiał i przypomniał, że przez większość czasu trwania swojej kariery opierał się na stwierdzeniu: "ze wszystkiego można żartować". A nawet powinno się.

REKLAMA

Tyle że niezupełnie. W swoim materiale Dąbrowski słusznie zauważył, że najczęściej śmiejemy się z tego, co nas bezpośrednio nie dotyka. Śmiejąc się z sytuacji dla kogoś innego dramatycznej możemy się tłumaczyć, że dowcip to lekarstwo na wszystko, bo pozwala rozładować negatywne emocje i cały ten koszmar - ale to też bardzo naciągana konstatacja.

Faktem jest, że osoba publiczna o tak ogromnych zasięgach powinna być ostrożna w dobieraniu tematów do żartów. Dowcipkowanie z wrażliwych i - zwłaszcza - bieżących problemów odbiera im powagę, bagatelizuje je. Dokładnie to samo robią osoby, które z rozmysłem i publicznie umniejszają przeżyciom ofiar oraz lekceważą czy wręcz wygładzają skandaliczne zachowania osób takich jak Burton. Zachowania okropne i wyrządzające realną szkodę osobom małoletnim.

Warto pamiętać, że wspomniany film Dąbrowskiego ma już 9 lat, trudno zatem oskarżać youtubera o śmieszkowanie z Pandora Gate. Twórca sam przyznał, że wciąż twierdzi, iż żartować można ze wszystkiego - trzeba jednak wiedzieć kiedy sobie na to pozwolić, a ja myślę, że to trafny komentarz. Bo bywają takie chwile, kiedy po prostu nie powinno się tego robić. Musimy stawiać sobie pewne granice; przesuwając je w nieskończoność, wkrótce całkiem przestaniemy liczyć się z uczuciami innych.

Czytaj więcej o Pandora Gate:

Tak czy inaczej, Warga ogłosił, że wspomniany film był "słaby i nie na miejscu", dziś nie wystąpiłby w niczym podobnym, a sam nie chciałby, żeby "jakiś zj*b" odezwał się tak do jego syna. A jednak oberwał. Gdy przypomniano wspomniany film, RMF FM usunęło ze swojej strony rozmowę Wargi z Robertem Mazurkiem, a Krzysztof Stanowski ogłosił, że nie chce mieć już nic wspólnego z youtuberami, wobec czego Kanał Sportowy nie będzie już współpracował z Dąbrowskim. Ironiczne, bowiem sam Stanowski pozwolił sobie na dowcip o "wykorzystanej jedenastce", przez który zresztą marka Lipton, która była partnerem porannego programu i ważnym reklamodawcą, zrezygnowała ze współpracy.

Jakby tego było mało, prowadzący Kanału zrobili taki oto przedni dowcip prezenterce:

Podwójne standardy najwyraźniej cechują każdą sferę youtube'owych mediów. Warto jednak pamiętać, że to nie stary film Dąbrowskiego jest problemem. Problemem - zataczającym przecież szerokie kręgi - jest fakt, że ta i wiele podobnych treści, które niektórzy nazywają z uśmiechem "kontrwersyjnymi", trafia do dzieci będących najpewniej lwią częścią widzów kanału "Z Dvpy". Oczywiście nie znamy konkretnych statystyk demograficznych, ale trzeba być wielkim ignorantem, by nie zdawać sobie sprawy z tego, że youtuberami interesują się przede wszystkim najmłodsze pokolenia. Filmy Wargi ogląda cała masa dzieciaków - podobnie jak materiały twórców patologicznych, tzw. patoinfluencerów. Poniżające, obraźliwe i wulgarne programy typu GOATS są śledzone przez dzieci i nastolatków, którzy czerpią wzorce ze swoich internetowych idoli, powielają postawy, powtarzają schematy zachowań, uczą się od nich stosunku do innych.

Nie zamierzam tu porównywać świadomego i ogarniętego twórcy, jakim jest Dąbrowski, z największym ściekiem polskich social mediów - chcę tylko zwrócić uwagę na problem braku ograniczeń i powszechnej dostępności tego typu materiałów. Warga działa na YouTube od 2013 roku - znajdziemy tam całą masę treści, które w większości przypadków nie nadają się do konsumpcji przez młodego odbiorcę. Niestety, Dąbrowski ewidentnie nie widzi problemu w tym, że jego edgy "filmografia" trafia do najmłodszych. Problemu nie widzieli również ci, którzy przez lata promowali jego osobę i kanał u siebie, zajmując się kontentem już ewidentnie skierowanym do młodszych odbiorców. Problemu nie widział Krzysztof Stanowski, dopóki ktoś nie wypomniał Wardze akurat tego jednego filmu. W gruncie rzeczy - gdyby nie Pandora Gate - w ogóle nie byłoby tematu. Wszyscy doskonale wiedzieli, jakiego typu wideo Dąbrowski pokazuje światu. Drama wylała dopiero teraz, w kontekście MeToo, gdy przy okazji okazało się, że youtuber kompletnie nie liczy się z wiekiem widzów.

REKLAMA

A powinien. Niezależnie od tego, jak wielka przepaść dzieli go od patostreamerów.

Olbrzymia popularność wiąże się z olbrzymią odpowiedzialnością za to, co mówi się i robi. Humor humorem, ale każde ze słów czy czynów śledzonego przez ponad milion osób człowieka może wywrzeć na kogoś wpływ, a to, co być może zrozumie dorosły, przez buszującego po sieci dzieciaka może zostać odebrane opacznie lub zbyt dosłownie. Niestety, wystarczy odpalić losowy film na kanale Wargi, a spora szansa, że natkniemy się na coś, co nie powinno trafić do uszu dzieci. Sam twórca przyznał zresztą: "owszem, moje dowcipy często są na granicy, są głupie, czerstwe, fekalne, żenujące, seksistowskie".

Oczywistym jest, że małolat z nieograniczonym dostępem do sieci może w Internecie dobrać się do materiałów znacznie gorszych, szkodliwych i niebezpiecznych. Ten fakt nie powinien jednak zwalniać twórców z poczucia odpowiedzialności. Przeciwnie - patoinfluencing powinien być hamowany i ograniczany, treści przeznaczone dla użytkowników dorosłych odpowiednio oznaczane, a popularne platformy powinny to egzekwować oraz uważniej filtrować publikowane treści. Synergiczne działanie serwisów, twórców, internautów i opiekunów pomogłoby przynajmniej ograniczyć powszechny dostęp do publikacji nieodpowiednich dla dzieciaków - albo chociaż zastopować coraz mniej odpowiedzialne praktyki. Przypomnę, że choćby wspomniany Konopskyy opowiadał o dużych markach, które współpracowały z Teamem X sprzedającym dzieciakom seksualne treści. To norma, standard.

Każdy ignorował ten problem, miejmy jednak nadzieję, że coś się teraz zmieni. Wydaje się, że percepcja społeczna ulega pewnej transformacji, a niektóre przesadzone reakcje mogą być zwiastunem większej powściągliwości youtuberów lub nieco dojrzalszego podejścia do tematu. Powoli, kroczek po kroczku, przestrzeń dla pozbawionej konsekwencji, granic i wrażliwości "twórczości" może być redukowana. Kto wie, może obecna sytuacja doprowadzi do kolejnej granicy - tym razem krytycznej. I wreszcie ktoś o odpowiedniej mocy sprawczej zajmie się kwestią wiekowych oznaczeń. Na początek dobre i to.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA