Rano poznaliśmy datę premiery kolejnej części przygód Agenta 007. Studio nie podało nazwiska aktora, który wcieli się w głównego bohatera, ale to niemal pewne, że w 25. filmie o przygodach Jamesa Bonda zobaczymy Daniela Craiga. Nie kryję rozczarowania.
James Bond jest fikcyjnym bohaterem wykreowanym w 1953 roku przez Iana Flemminga. Szarmancki szpieg pojawił się w kilkudziesięciu powieściach i zbiorach opowiadań, ale to za sprawą serii filmów stał się ikoną popkultury i bohaterem mojego dzieciństwa. Na przestrzeni dekad postać portretowało wielu różnych aktorów.
Jubileuszowy Bond 25 trafi na ekrany kin w 2019 roku. Agenta 007 najpewniej zagra znowu Daniel Craig.
Rano otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie, że nowy film o kultowym szpiegu zostanie wyprodukowany i trafi na ekrany kin 8 listopada 2019 roku. Wytwórnia nie była jednak wylewna, jeśli chodzi o szczegóły. Fanów najbardziej ciekawi, kto wcieli się w tego bohatera. Oczywiście tę kluczową informację zdecydowano się pominąć.
New York Times przekonuje jednak, że to Daniel Craig znowu będzie na ekranie strzelał, uwodził piękne kobiety, pił Heinekena, sprawdzał godzinę nie tylko na luksusowym zegarku, ale też na telefonie Sony (chociaż chciałby mieć iPhone'a) i rozbijał drogie samochody.
Studio nadal nie potwierdziło tego oficjalnie, ale NYT powołuje się na dwa niezależne źródła i przekonuje, że powrót Craiga do roli w filmie jest bardziej niż pewny.
Dopóki studio tego oficjalnie nie ogłosi, to pewności nie ma, ale jeśli udało się przekonać Craiga do powrotu, to nie będę zaskoczony. Co prawda aktor po nakręceniu Spectre nie chciał nawet myśleć o tej roli. Mówił, że wolałby "podciąć sobie żyły". Upływ czasu (lub okrągła suma na kontrakcie) mogły go przekonać do zmiany zdania.
Craig wcielił się w Agenta 007 cztery razy, grał w filmach Casino Royale, Quantum of Solace, Skyfall i Spectre. Tyle samo produkcji o Bondzie ma na koncie Pierce Brosnan. Większą liczbę filmów mają w swoim dorobku Sean Connery (6) i zmarły w maju 2017 roku Roger Moore (7).
Powrót Daniela Craiga do roli Jamesa Bonda oznacza, że czas oczekiwania na odświeżenie marki wydłuży się o kolejne lata.
Nie jestem fanem Craiga. Z dzieciństwa najbardziej utkwiła mi w pamięci kreacja Rogera Moore'a, a Bond z ostatnich czterech filmów jest zupełnym przeciwieństwem tamtego gentlemana. Zamiast tego, pokazano nam oprycha i wręcz chama. Brakuje mu gracji i szyku. Praktycznie nie używa ikonicznych gadżetów, za które uwielbiałem tę serię.
Doskonale rozumiem, że studiu potrzebne było odświeżenie marki, a Casino Royale wspominam całkiem nieźle. Mizerne Skyfall, gdzie Agent Jej Królewskiej Mości zachowywał się niczym Kevin sam w domu, niestety udowodniło, że Craig jako Bond na dłuższą metę się nie sprawdzi. Spectre wypadło lepiej, ale i tak ten eksperyment powinno się zakończyć, a Bond 25 mógłby nam pokazać nowego aktora.
Nie jestem przekonany, czy wybranie do tej roli kobiety (podobno chętna, by zagrać Jamesa/Jane? była m.in. Gillian Anderson) lub czarnoskórego mężczyzny (ortodoksyjni fani i rasiści do dziś nie mogą przeboleć, że wśród luźnych propozycji pojawiał się Idris Elba) to dobry krok. Z pewnością dałoby się znaleźć aktora, któremu bliżej byłoby do klasycznego Bonda z lat mojej młodości.
Niestety wszystko wskazuje na to, że na zmianę odtwórcy Jamesa Bonda musimy jeszcze poczekać.