REKLAMA

007 – siedmiu wspaniałych kandydatów na nowego Bonda

Wszystko wskazuje na to, że „Spectre” było ostatnim filmem o przygodach agenta 007, w którym zobaczyliśmy Daniela Craiga wcielającego się w Jamesa Bonda. Jako że popkultura, internety i my sami nie lubimy zbytnio próżni, to postanowiliśmy chwilę pogdybać, o tym, kto najbardziej nadałby się na jego zastępcę w roli agenta Jej Królewskiej Mości.

007 – siedmiu wspaniałych kandydatów na nowego Bonda
REKLAMA
REKLAMA

Tom Hiddleston

tom_hiddleston class="wp-image-69962"

Znany szerzej jako Loki z uniwersum Marvela, Tom Hiddleston rozpalił wyobraźnie fanów (I niektórych ludzi od castingów) gdy całkiem niedawno zagrał rolę agenta tajnych służb w serial "The Night Manager". Na pewno Tom dodałby postaci Bonda specyficzny brytyjski urok, być może nawet zbyt brytyjski. Z pewnością jednak ma w sobie potencjał zarówno dramatyczny jak i poradziłby sobie ze scenami akcji. Ma już także doświadczenie w produkcji wielkich widowisk, tak więc nic nie jest wykluczone.

Michael Fassbender

michael_fassbender class="wp-image-69964"

Według wielu fanów powieści Iana Fleminga, Michael Fassbender jest obecnie jednym z aktorów, który jest najbliższy pod względem fizycznym do pierwowzoru z kart książek. Nie ulega wątpliwości, że jest on jednym z najlepszych obecnie aktorów swojego pokolenia, potrafiącym wykrzesać z siebie zarówno humor, dramaturgię jak i ciepłe emocje; ma też w sobie surowość, idealnie pasującą do agenta z licencją na zabijanie. Problemem może jednak okazać się fakt, że Fassbender jest mocno zajętym aktorem. Nie licząc autorskich i ambitnych projektów jest też zaangażowany w wielkie filmowe franczyzy (m.in. seria X-Men, kontynuacje „Prometeusza”, „Assassins Creed”), tak więc zwyczajnie może nie mieć czasu, by się podjąć tego wyzwania.

Jude Law

jude_law class="wp-image-69965"

Być może na pierwszy rzut oka Jude Law nie wydaje się oczywistym wyborem, ale z pewnością byłby on dość ciekawym Bondem. Nie brakuje mu czaru i uroku; ma w sobie pewną tajemnicę no i piekielnie dobrze wygląda w garniturze, a to bez wątpienia należy docenić w tym wypadku. Law jest przy tym wszystkim aktorem lubianym, zatem wprost idealnie nadaje się na twardego agenta i równie sprawnego flirciarza. Ostatnio pojawia się na ekranie coraz rzadziej, tak więc Bond w jego przypadku byłby całkiem udanym „powrotem” do masowej wyobraźni.

Henry Cavill

 class="wp-image-69966"

Tak, wiem, Henry wciela się obecnie w najbardziej ikoniczną postać popkultury, czyli Supermana. Ale na jego „korzyść” przemawia fakt, że 10 lat temu, były całkiem spore szanse, że to właśnie on, a nie Daniel Craig zostałby nowym Bondem. Reżyser Martin Campbell poważnie rozważał zaangażowanie go do roli agenta 007 w filmie „Casino Royale”. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, dzięki temu świat „odkrył” Daniela Craiga oraz dostał w zamian naprawdę udanego Supermana, ale być może jeszcze nic nie jest stracone? W zeszłorocznym „Kryptonim U.N.C.L.E.”, Cavill udowodnił, że w klimatach szpiegowskich (i garniturze) czuje się jak ryba w wodzie.

Richard Madden

 class="wp-image-69967"

Fanki znają go i kochają głównie jako nieodżałowanego Robba Starka z „Gry o tron”. Richard podobnie jak Sean Connery jest rodowitym szkotem, a to już jakiś plus. Za niedługo zobaczymy go u boku Idrisa Elby w filmie akcji „Dzień Bastylii”, tak więc gatunkowo jest mu całkiem niedaleko. Z kolei tą bardziej romantyczną stronę swojej aktorskiej persony mógł rozwinąć wcielając się niedawno w księcia z filmowej adaptacji „Kopciuszka” Disneya. Mieszanka idealna.

Idris Elba

 class="wp-image-69968"

Idris Elba ma tak olbrzymią bazę fanów, że jego miłośnicy bez ogródek wypowiadają się, iż chętnie zobaczyliby go w licznych produkcjach, nawet tam, gdzie pozornie nie pasuje. Elba wybitnym aktorem jest, to nie ulega wątpliwości. Zarówno jego rola w serialu „Luther”; kreacje pierwszoplanowe czy epizodyczne, zawsze wnoszą nową jakość do produkcji z jego udziałem. Z tym że, Idris jest w podobnym wieku co Daniel Craig, a więc należy się spodziewać, że nie zobaczymy go więcej niż pewnie dwa razy w roli Bonda. No i jeszcze jest pewien mały szczegół, a mianowicie, czy świat jest gotowy (i chce) czarnoskórego Bonda?

Gillian Anderson

REKLAMA
gillian_anderson class="wp-image-69972"

Skoro jednak rozważamy czarnego agenta 007, to może pójdźmy o krok dalej, wychodząc na przeciw nowoczesności (poprawności politycznej) oraz sądom internetów? Okazuje się bowiem, że na Twitterze, plebiscyt mający roztrzygnąć wśród fanów kto powinien być nowym Bondem wygrała... Gillian Anderson. Znana przede wszystkim jako agentka Scully z kultowego „Z Archiwum X”. Ale zadajmy sobie podstawowe pytanie: Czy Bond może być jednocześnie oschłym mizoginem i seksistą, będąc... kobietą? Jeśli tak, to może rzeczywiście powinniśmy powitać w szeregach agentkę Jane Bond.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA