REKLAMA

Kuba Wojewódzki urządził festiwal żenady. Ale nie współczuję Darii Zawiałow i Mateuszowi Banasiukowi

Kuba Wojewódzki gościł wczoraj na swojej kanapie piosenkarkę Darię Zawiałow i aktora Mateusza Banasiuka. Obojgu urządził prawdziwy popis żenady i docinków rodem z przedszkola. Wytrzymanie kolejnych odcinków programu showmana staje się coraz bardziej męczącym zadaniem.

daria zawiałow kuba wojewódzki program homofobia
REKLAMA

Kuba Wojewódzki rozpoczął wczorajszy odcinek cyklu: "Jak sprowokować widzów kolejnym dowcipem o gejach" od zdania, że ostatni raz bił się z kimś w czasach szkolnych, bo nazwał drugą osobę "pedałem". Właśnie taki mamy teraz poziom komedii w najpopularniejszym polskim talk show. Nazywanie kogoś "pedałem" służy za dowcip. Już poprzedni odcinek programu Wojewódzkiego z Krzysztofem Stanowskim tłumaczącym gejom, co powinni robić, żeby poprawić swój wizerunek był festiwalem zażenowania. Kuba Wojewódzki ewidentnie uznał jednak, że wtedy poszedł "za miękko" i trzeba podkręcić prowokacyjną atmosferę. Dlatego przez długie minuty wypytywał Mateusza Banasiuka o jego rolę w "Płynących wieżowcach", gdzie zagrał geja.

Padły pytania o całowanie Bartosza Gelnera (i czy to było łatwiejsze, bo jest przystojny) oraz społeczny odbiór tamtego filmu. Wszystko oczywiście pod płaszczykiem walki o prawa osób homoseksualnych, ale z bynajmniej nieukrywanym przez prowadzącego rechotem na myśl o dwóch całujących się facetach. Mateusz Banasiuk przeważnie reagował na te wszystkie prowokacje z uśmiechem (taka już jego natura), ale starał się w kilku miejscach oponować i było widać, że czuje skrępowanie. Mocniej zareagował tylko na rasistowskie zdziwienie Wojewódzkiego, że wokalistą w zespole rockowym Lavina może być Bliguun Ariunbaatar, bo "on jest mongolskiego pochodzenia" i "źle mówił po polsku". Oczywiście samozwańczy "król TVN-u" od razu zaznaczył, że się wcale nie naśmiewa i jest otwarty na wszystkich, co w jego ustach zabrzmiało jak kiepski żart. Czyli w sumie norma.

REKLAMA

U Kuby Wojewódzkiego tego wieczora wystąpiła też Daria Zawiałow.

Nie pierwszy raz tym roku mieliśmy do czynienia na kanapie u Wojewódzkiego ze swoistym zderzeniem pokoleń. Z jednej strony mogliśmy więc "podziwiać" wujasowe żarty z wąsem Wojewódzkiego, a z drugiej próbującą je ze wszystkich sił ignorować młodą wokalistkę. Prowadzący uczepił się zwłaszcza określenia "super", którego kilkukrotnie użyli wcześniej jego goście i do końca programu katował nim wszystkich widzów. Z całej tej niekomfortowej rozmowy przebiła się właściwie tylko jedna ciekawsza historia, z czasów gdy Daria Zawiałow grywała z zespołem na weselach. Przy czym sięgała po nieco bardziej ambitny i niecodzienny repertuar, przez co niektórzy goście weselni "uprzejmie" prosili o zmianę na coś bardziej znajomego.

Podobne fragmenty od czasu do czasu przypominają, że show Kuby Wojewódzkiego naprawdę mógłby stać na wysokim poziomie. Wystarczyłoby trochę zmienić formułę rozmowy lub wymyślić coś ciekawego pod zaproszonych gości. Pojedynek na perkusje stoczony kilkanaście minut wcześniej z Banasiukiem naprawdę był jednym momentem programu, gdzie można było bez skrępowania się uśmiechnąć. Gdyby tak miała wyglądać całość spotkania z "królem TVN-u", to nie dziwiłbym się, czemu celebryci wciąż chcą tam chodzić. Niestety, zamiast tego dostajemy popis mansplainingu i sprośnych żartów rodem z podstawówki.

Daria Zawiałow i Mateusz Banasiuk nie mają jednak mojego współczucia. Bo oboje stać na mocniejszą reakcję, jeżeli faktycznie coś im się nie podoba.

REKLAMA

Nie oszukujmy się, gwiazdy chodzą do do Kuby Wojewódzkiego przede wszystkich w celach promocyjnych. Nie ma przypadku w tym, że dzień po premierze nowego odcinka portale plotkarskie zalewają kolejne teksty pt. "Co na weselach robiła Daria Zawiałow?" lub "Kim jest Tomasz Kaczmarek?" (chodzi o partnera wokalistki). Ludzi to naprawdę interesuje. Goście Wojewódzkiego przyciągają wzrok i to jeszcze długo się nie zmieni. Prowadzący najpopularniejszego talk show w Polsce lubi się od każdej strony wychwalać, ale tego jednego na pewno nie można mu odebrać. W ciągu lat wypracował sobie taką przewagę nad konkurencyjnymi programami, że de facto wykosił je niemal do zera.

Przyjście do Kuby Wojewódzkiego się opłaca i jest wykorzystywane jako narzędzie do promocji. Osobom odpowiedzialnym za film "Furioza", nową płytę Darii Zawiałow czy serial "Pajęczyna" nie opłaca się, żeby w trakcie wizyty na słynnej kanapie ich celebryccy przedstawiciele zrobili aferę lub pokłócili się z prowadzącym. Zostało by to wręcz odebrane jako głęboko nieprofesjonalne zachowanie. Rozumiem więc wybór gości Wojewódzkiego, gdy reagują na jego docinki czy grubiańskie żarty milczeniem lub uśmiechem politowania. Rozumiem, ale absolutnie tego nie szanuję. Bo taka postawa tylko Kubę Wojewódzkiego napędza. Dopóki ktoś faktycznie nie rzuci ręcznikiem, dopóki nie będzie ostrej reakcji na wszelkie dowcipaski o "pedałach", "całowaniu przystojnych facetów" i "wypinaniu się", to wszyscy w nieskończoność będą musieli robić dobrą minę do złej gry. Jeżeli taki jest ich wybór, to niech będzie. Ale nie mam zamiaru współczuć z tego powodu celebrytom.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA