Kampania marketingowa przed premierą filmu Deadpool 2 idzie pełną parą. Daleko jej jednak do standardowych klipów i zwiastunów, którymi zazwyczaj raczą nas hollywoodzkie wytwórnie. Wade Wilson kpi, śmieje się i pokazuje wyprostowany palec wszystkim zainteresowanym.
Żaden idol nie ma szans w starciu z Deadpoolem. W pierwszej części przygód członka Weapon X oberwało się Hugh Jackmanowi, twórcom poprzednich filmów o X-Manach, a nawet samemu Ryanowi Reynoldsowi, który przecież gra tytułową rolę. Niedawno w ramach kampanii promocyjnej nowego filmu Reynolds wykpił także kampanię antyspoilerową przed ostatnimi Avengers.
Nie wszyscy są jednak w stanie równie dobrze wytrzymać ataki Deadpoola. Jak się okazuje najemnik nastąpił na odcisk pewnej ważnej piłkarskiej osobowości, uwielbianej przez kibiców na całym świecie. W jednej ze scen pierwszego Deadpoola bohater nieelegancko wypowiada się o różnicy między wyglądem a głosem Davida Beckhama.
Zdaniem protagonisty filmu słuchanie Beckhama przypomina uprawianie seksu z butlą napełnioną helem.
Były reprezentant Anglii nie przyjął tych słów z chłodną głową. W nowym spocie wciąż i wciąż powtarza ten fragment filmu, nie mogąc się pogodzić z krytyką swojej osoby. Nie pomagają kolejne próby przeprosin ze strony Deadpoola. Najemnik przychodzi z balonami, ciasteczkami, a nawet energicznym zespołem Mariachi. Nic to nie daje.
Zdesperowanemu bohaterowi udaje się jednak sięgnąć po jedyną metodę, którą zaakceptuje każdy kibic piłki nożnej. Deadpool godzi się zabrać Beckhama na mecz futbolu. I to mimo, że nie ma na to najmniejszej ochoty. W międzyczasie okazuje się też, że znacznie więcej grzechów wobec byłego piłkarza (i wszystkich kinomanów) ma sam Ryan Reynolds. Kilka z jego mało udanych projektów filmowych zostaje wymienionych w klipie.
To nie jedyny przypadek z ostatnich dwudziestu czterech godziny, gdy przemysł rozrywki łączy siły z gwiazdą piłki nożnej. Facebook ogłosił właśnie początek współpracy z Cristiano Ronaldo przy okazji nowego serialu fabularnego o żeńskiej drużynie piłki nożnej. Trzeba jednak przyznać, że nikt nie robi promocji nowego dzieła równie dobrze jak specjaliści zajmujący się marketingiem drugiej części filmu o rozgadanym mutancie.