REKLAMA

W programie "Doda. 12 kroków do miłości" szczere są jedynie reklamy

"Doda. 12 kroków do miłości" to nowa produkcja Polsatu, w której artystka stara się znaleźć miłość. Czy aby na pewno tylko o uczucie chodzi? Po obejrzeniu premierowego odcinka wiem już, że choć program jest niezły, nie ma w nim za grosz szczerości.

doda 12 krokow do milosci
REKLAMA

"Doda. 12 kroków do miłości" pojawił się wreszcie na Polsacie. To świetnie wyreżyserowane reality show, w które bardzo trudno jest uwierzyć. I niestety to wina samej Dody. Randkowe programy telewizyjne muszą cały czas wymyślać się na nowo. Czasy randki w ciemno dawno minęły, a dreszczyk emocji związany z tym, że człowieka poznaje się nie po powierzchowności, a po opiniach, poglądach i umiejętnym (choć zwykle banalnym) konstruowaniem krótkich i romantycznych wypowiedzi, niemal zniknął. Telewizja nie może jednak nie wykorzystać tak potężnej siły jaką jest miłość i cały czas wymyśla programy randkowe na nowo. Był speed dating, były spotkania, w których to matki wybierały partnerów, było buszowanie po cudzych pokojach ze światłem ultrafioletowym.

REKLAMA
Doda. 12 kroków do miłości

Punktem kulminacyjnym programów randkowych wydają mi się jednak te, w których nikt już nie udawał, że chodzi o coś innego niż oglądalność. Programy w stylu "Magia nagości" czy "Adam szuka Ewy" przedstawiały sobie ludzi tak,  jak ich pan Bóg stworzył i jak telewizja podkręciła.

Żaden z nich nie jest jednak tak ekshibicjonistyczny, jak "Doda. 12 kroków do miłości".

Poprzedni rok w życiu publicznym Doroty Rabczewskiej upłynął pod znakiem głośnego rozstania. Rozwód z finansistą i producentem Emilem Stępniem nie tylko wstrząsnął Dodą, ale też odbył się w atmosferze skandalu z defraudacją pieniędzy w tle. Rabczewska bardzo to przeżyła, a swoje rozczarowanie nieudaną miłością opisywała w wywiadach i… w warsztatach na płatnej platformie, nazwanych "Jak spierdolić sobie życie prywatne i tanecznym krokiem wyjść z czarnej dupy".

Ten kreatywny sposób na kapitalizowanie swojego głośnego i bardzo medialnego rozstania ma właśnie swój finał w programie "Doda. 12 kroków do miłości". Założenie jest proste. Doda szuka partnera, którego wybierze spośród 12 kandydatów zaproponowanych jej przez Polsat. Brzmi dziwnie? Powinno.

Doda szuka męża.

W każdym programie piosenkarka będzie szła na randkę z nieznajomym. Mężczyzn wybrał producent, więc dla Dody jest to coś w stylu randki w ciemno. Jak mówił psycholog, który jest jedną z istotniejszy osób w programie: "mówi się, że wystarczy poznać 12 osób, aby spotkać swoją bratnią duszę".

No właśnie. Co robi tam psycholog? Leszek Mellibruda ogląda spotkania z mężczyznami i razem z Dodą omawia je. Nie udziela jej rad, a raczej analizuje jej zachowania i „pomaga zrozumieć siebie”. Widzicie, program nie jest bowiem typowym show randkowym. Piosenkarka już na początku przyznaje, że po części wymyśliła ten program, bo sama nie radzi sobie w relacjach damsko-męskich.

Sytuacja jest poważna. Kolejny nieudany związek uświadomił piosenkarce, że problem ze zbudowaniem długotrwałej relacji może leżeć w niej samej. Ona sama twierdzi jednak, że to nie ze związkami jest problem, a z tym, jakich mężczyzn wybiera. Czyli nie chodzi o to, co dzieje się z relacją, a z tym, że Doda zawczasu nie jest w stanie rozpoznać: kłamcy, oszusta, zdrajcy.

Doda. 12 kroków do miłości - opinia

I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Jeśli Doda ma problem z zaufaniem i uważa, że być może podświadomie wybiera sobie typów, co do których istnieje spora szansa, że ją oszukają lub skrzywdzą, to prawdopodobnie znacznie lepiej byłoby skorzystać z pomocy terapeuty, który pomógłby jej zajrzeć w głąb siebie. Względnie – jeśli uważa, że to z mężczyznami jest coś nie tak – niezłym rozwiązaniem mógłby być wykrywacz kłamstw. Nie potrafię jednak zrozumieć, jak telewizyjne show, nawet z udziałem psychologa, ma rozwiązać problem, który dla Dody jest tak ważny, że w otwierającej scenie piosenkarka jest bliska płaczu.

Program aż kipi od zamierzonego cringe’u, gdy artystka poznaje kolejnych mężczyzn. Już po pierwszych kilku minutach widać, że nic z tego nie będzie. Widać, że ci faceci są spięci, że najpewniej peszy ich kamera i że onieśmiela ich spotkanie z ogólnopolską gwiazdą. Potem Doda żali psychologowi, że się nie śmiała, że zachowywali się dziwnie, że uciekali wzrokiem. Gdyby tylko istniał inny sposób na poznawanie mężczyzn niż casting do ogólnopolskiego programu.

Doda szuka męża, a rolnik żony.

Konkurencyjny program randkowy "Rolnik szuka żony" jest odpowiedzią na realny społeczny problem, czyli fakt, że kobiety znacznie częściej emigrują do większych miast i na wsiach mężczyźni mają znacznie większy problem ze znalezieniem partnerki. Program Rabczewskiej to jej show i nie musi mieć sensu, czy dotyczyć realnego problemu, skoro ma tak wielką i charyzmatyczną gwiazdę.

Doda. 12 kroków do miłości - zwiastun
REKLAMA

Przez przecinaną reklamami godzinę bardzo zastanawiałem się, co ja w gruncie rzeczy oglądam. Bo w gruncie rzeczy "Doda. 12 kroków do miłości" to świetny show. Jest wspaniale wyreżyserowany, ma świetne jak na ten gatunek zdjęcia, a przy okazji jego twórcy bardzo ładnie potrafią pointować kolejne sceny. Ogląda się to naprawdę rewelacyjnie.

Z drugiej strony mam problem z wiarygodnością produkcji. Nie potrafię uwierzyć, że to, co widzę na ekranie jest prawdziwe. Wierzę, że Doda przeżyła swoje rozstanie, wierzę, że może martwić się, iż ma problem z budowaniem relacji. Jestem jednak przekonany, że gdyby traktowała go poważnie, nie robiła by z niego telewizyjnego widowiska. I tak, wiem, że tego typu programy często powstają z gotowym scenariuszem i z aktorami, którzy udają, że aktorami nie są. Aby jednak móc taki program oglądać bez zgrzytu trzeba choć przez ułamek sekundy uwierzyć, że to, co widać na ekranie, jest prawdziwe. W czasie programu "Doda. 12 kroków do miłości" szczere wydawały mi się jedynie przerwy reklamowe.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA