Córki rosyjskich oligarchów protestują przeciwko Putinowi i wojnie. "To największe kłamstwo kremlowskiej propagandy"
Dzieci niektórych oligarchów rosyjskich coraz chętniej i śmielej wypowiadają się publicznie w temacie ataku Rosji na Ukrainę - co ważne, protestując i starając się w miarę możliwości walczyć z putinowską propagandą, która dawno już przekroczyła granice kuriozum.
Już od ponad tygodnia trwa agresja Rosji na Ukrainę. Większość Europy zjednoczyła się, by jak najbardziej uprzykrzyć Władimirowi Putinowi życie; obywatele wielu krajów starają się pomagać w miarę swoich możliwości. Do antywojennych protestów dołączają członkowie elity - dzieci rosyjskich oligarchów, które wyrażają swój sprzeciw w sieci, uświadamiają odbiorców i proszą, by nie utożsamiać wszystkich Rosjan z ich prezydentem-zbrodniarzem.
Zauważył to m.in. "The Independent", wskazując wyłamywanie się części najmłodszych członków rosyjskich elit spod klosza propagandowych narracji - dzieciaki wysoko postawionych państwowych urzędników i bogaczy dołączają artystów i sportowców.
Dzieci oligarchów przeciw wojnie
Wśród nich są m.in. wnuczka Borysa Jelcyna i córka Walentina Jumaszewa (doradca Putina, który odegrał istotną rolę w dojściu Putina do władzy), córka Romana Abramowicza, Sofia, czy córka rzecznika Kremla, Liza Pieskowa (jej ojciec został już objęty sankcjami UE czy USA). Fiodor Smołow, narzeczony wspomnianej Marii Jumaszewej, to zawodnik Dynamo Moskwy i reprezentacji Rosji - jako pierwszy zawodnik w narodowej drużynie wypowiedział się przeciw działaniom prezydenta.
Do wyrażenia sprzeciwu najczęściej służą im, rzecz jasna, social media; niektórzy pojawiają się też na protestach w dużych miastach Europy.
Wspomniana Sofia - poza ogłoszeniem jednoznacznego sprzeciwu i publikacją proukraińskich symboli - udostępniła też infografiki wspomagające walkę z prorosyjską dezinformacją w mediach. To zdecydowanie cenniejsza forma protestu, którą, miejmy nadzieję, podłapią inni.
Największym kłamstwem kremlowskiej propagandy jest to, że większość Rosjan stoi po stronie Putina
- napisała Abramowicz.
Poza tym większość form buntu to, nie ukrywajmy, gesty niewielkie, ale każdy głos sprzeciwu się liczy - a im większy ma zasięg, tym lepiej.
Tymczasem na rosyjskich ulicach kolejni mieszkańcy protestują przeciw wojnie, zdając sobie sprawę z wysokiego prawdopodobieństwa konsekwencji - pobić, aresztu, zrujnowania życia zawodowego. Nikt nie może czuć się bezpiecznie - Iwan Urgant, jeden z popularnych showmanów, za krytykę działań Rosji od razu stracił swój program.