REKLAMA

Polscy influencerzy mają RiGCz i zbierają miliony na Ukrainę. W końcu ich zasięgi do czegoś się przydają

Influencerki i influencerzy, którzy w przeszłości żenowali, w czasie wojny w Ukrainie też często żenują, ale i robią przy tym świetną robotę. Zachęcają do wpłat na zbiórki charytatywne (Deynn w ten sposób pomogła uzbierać milion złotych!), przyjmują do siebie uchodźców czy przekazują dalej ważne informacje. Trafiają się rzecz jasna mega wpadki, ale ogólnie trudno ich za coś krytykować. A przecież wcześniej nie było dnia bez jakieś dramy.

influencerzy wojna ukraina-zbiorki deynn ekipa wieniawa
REKLAMA

Szkoda, że potrzeba było dopiero wojny w Ukrainie, by nas tak wszystkich zjednać i odzyskać wiarę w ludzkość (z pominięciem Rosji). Wiem, jak to zdanie okrutnie brzmi, ale po prostu widząc to, co się dzieje przy granicy lub w mediach społecznościowych, łzy same napływają do oczu. Nawet ci influencerzy, którzy w zeszłym roku doprowadzili do tylu inb i skandali, zachowują się jakoś inaczej i można ich polubić, a niektórych nawet szanować.

Na pewno sami zwróciliście uwagę na to, że w ostatnich dniach nie było żadnej większej afery związanej z np. reklamowaniem kosmetyków z dodanym hashtagiem #slavaukrainie. A przecież pamiętamy takie krzywe akcje przy okazji Strajku Kobiet. Instagramerki i youtuberzy mają najwyraźniej resztki RiGCz-u, ale też nie wszyscy.

REKLAMA

Wojna w Ukrainie - jak pomagają polscy influencerzy?

Deynn pomalowała twarz w czołgi i flagę Ukrainy, ale pomogła zebrać milion złotych.

Instagramerka Marita "Deynn" Surma zrobiła sobie na twarzy "wojenny" makijaż, czym oczywiście wywołała oburzenie. To jednak jej modus operandi w czasie ważnych wydarzeń. Kiedy w Stanach odbywały się protesty Black Lives Matter, pomalowała sobie twarz na brązowo i oskarżono ją o blackface'a. Jest trochę nieporadna w demonstrowaniu swoich poglądów, ale robi przy tym więcej niż hejterzy.

Deynn nie tylko pomalowała się na żołto-niebiesko, ale przede wszystkim zmobilizowała fllowersów do wpłat. Uruchomiła zbiórkę na pomoc humanitarną w ramach swojej fundacji Unicorn, którą prowadzi z partnerem Danielem Majewskim. I wiecie, ile już im ludzie wpłacili? Ponad milion złotych. To nie koniec.

Jesteśmy zaangażowani w ewakuację z Ukrainy poprzez kilka wynajętych przez nas autokarów, pomoc dla matek z dziećmi, w pomoc w dostarczaniu sprzętu wojskowego dla żołnierzy ukraińskich dzięki pomocy Ambasady Ukrainy w Warszawie, pomagamy zwierzętom, a dziś do listy dochodzi pomoc dla 120 dzieci w wieku 5-16 lat, które przyjadą z Ukrainy do ośrodka w Dusznikach Zdrój

- napisała Deynn.

Influencerki przyjmują do siebie rodziny z Ukrainy i nie tylko.

Pamiętacie słynne CV Mai Bohosiewicz, w którym aktorka szukała bardziej niewolnika niż pracownika? Teraz w pewien sposób się zreflektowała i możemy wybaczyć jej tę wpadkę. Przyjęła do siebie dwie rodziny z Ukrainy, kupiła sprzęt i leki, a także przekazuje część dochodów ze swojej firmy modowej przekaże na dalszą pomoc humanitarną. Napisała też, co z kolei nie pomoże Ukrainie w obecnej sytuacji.

Screeny z InstaStory Mai Bohosiewicz

Natalia Siwiec, którą okrzyknięto "Miss Euro 2012" (przypomnę, że Polska organizowała je z Ukrainą), również nie jest bierna i przygarnęła uchodźców. Pomimo tego, że obecnie grzeje się w Meksyku. "Nie chciałam tu o tym mówić, bo uważam, że to nie jest konieczne... Ale wygląda na to, że ten świat jest teraz tak skonstruowany, że tego nie uniknę i muszę powiedzieć, w jaki sposób my pomagamy" - powiedziała na InstaStory.

Po pierwsze używam swoich zasięgów, żeby informować i trochę wesprzeć was na duchu. Realnie pomagam, wpłacając pieniądze na zweryfikowane zbiórki. Kolejna rzecz jest taka, że wzięliśmy pod opiekę rodzinę czteroosobową i będziemy jej zapewniać dach nad głową, jedzenie, wszystko, co będzie im potrzebne 

- powiedziała Natalia Siwiec.

Siwiec poruszyła też temat bycia influencerem w czasie takiego kryzysu. Nie wypada teraz przecież wrzucać radosnych postów sponsorowanych, ale z czego trzeba żyć i wspierać zbiórki. "Stwierdziłam, że muszę do tego jakoś wrócić, po to, żeby pomagać, mieć się czym dzielić. Bo za chwilę może być tak, że nie będę miała czym pomagać, dlatego chciałabym rozpocząć znowu publikację postów" - zapowiedziała. Dlatego chyba też i my musimy być bardziej dla nich wyrozumiali w tym czasie.

Ekipa wstrzymuje się od komentowania, a Wieniawa podaje linki ze zbiórkami dla Ukrainy

Nawet jeśli ktoś ma zupełnie czyste intencje, to może jego działania mogą odnieść zupełnie przeciwny skutek. Dlatego też Ekipa w ogóle nie planuje publikować komentarzy w temacie wojny, bo od tego są bardziej kompetentne osoby. Swoje oświadczenie wrzucili już dzień po ataku Rosji i są konsekwentni. Dodatkowo na stronie spółki Ekipa Holding znajdziemy garść linków nie tylko do zbiórek, ale i np. do pomocy psychologicznej czy mieszkań dla Ukraińców.

Takie kompendium w jednym miejscu to naprawdę niezły pomysł, bo nie wprowadza dodatkowego chaosu w mediach. Niestety podobnej decyzji nie podjął popularny pato-youtuber Rafonix, który już pierwszego dnia szerzył dezinformację, zamiast zamilknąć jak członkowie Ekipy. Podobne wpisy o robieniu zapasów paliwa w pierwszych dniach siały panikę i doprowadziły do gigantycznych kolejek na stacjach.

Screen z Twittera

Z innego założenia (co Ekipa, nie Rafonix) wyszła Julia Wieniawa, która początkowo wrzuciła na InstaStory smutne czarno-białe zdjęcie z emoji flagi Ukrainy, ale potem zaczęła używać swoich zasięgów (ma 2 mln obserwujących) w słusznym celu. Dodała post ze zbiórkami, fundacjami i grupami pomocowymi, co prawda trzeba je przepisać, nie da się dodać linków do galerii zdjęć na Instagramie, ale jej gest został zauważony i doceniony.

I to w zasadzie jej jedyny post od wybuchu wojny, a wcześniej praktycznie codziennie wrzucała jakąś reklamę. W oddzielnym story podaje też adresy miejsc zbiórek darów oraz listę najpotrzebniejszych rzeczy, które faktycznie przydadzą się ofiarom wojny.

Były też drobne wpadki celebrytów, ale ogólnie jest naprawdę dobrze.

Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o zaangażowanie muzyków, którzy również przekazują ogromne pieniądze na pomoc dla ofiar wojny (1 marca był to milion złotych, więc teraz jest pewnie więcej), grają koncerty połączone dla ze zbiórkami (i nawet jeśli biorą honorarium, to przekazują je na fundacje). Są rzecz jasna i zakały, jak Cypis lansujący się na na obecnej sytuacji. To jednak naprawdę margines, a muzyka tradycyjnie niesie nadzieje w czasie wojny.

Screen z InstaStory Young Leosi z 1 marca

Wymowne też jest to, że przez tydzień największa influencerska inba był trochę na wyrost. Chodzi mi o wpis stylistki Karoliny Domaradzkiej o... wojennej modzie. W kontrowersyjnym wpisie zatytułowanym "ubranie=godność" zasugerowała, by uchodźcom nie przekazywać tylko ciepłych ciuchów, ale i sukienki, marynarki czy szpilki. "Być może ktoś właśnie wszystkie stracił. Nie wiadomo, kiedy zarobi na nowe, a wiosna za pasem" - zauważyła stylistka.

REKLAMA
Screeny z Intagrama Karoliny Domaradzkiej

Jej modowe porady spotkały się z hejtem, ale rozumiem, co chciała przekazać. Przede wszystkim to, by nie oddawać na zbiórkę znoszonych i brudnych szmat, bo takie też się trafiają (wiem to od osoby, która pomagała w segregacji ubrań przed wysyłką). Już lepiej nie dawać wcale takich rzeczy, bo wstyd. Powinniśmy się raczej kierować zasadą: oddaj to, co samemu byś założył. Poza tym, pomimo dramatycznej sytuacji, ludzie też chcą wyglądać jak ludzie. Chodzenie w podziurawionym swetrze z plamami po keczupie na pewno nikomu nie doda otuchy, a wręcz przeciwnie.

Wiadomo, że każda akcja charytatywna czy wpłata na fundację to też inwestycja w PR, zasięgi i lajki, ale żyjemy w tak dziwnych i wyjątkowych czasach, że osoby, które do tej pory ogólnie bezwstydnie reklamowały scamy i naciągały przy tym nawet dzieciaki, raczej o tym nie myślą teraz w ten sposób (a przynajmniej nie wszyscy). Dlaczego tylko musi dojść do takich ostateczności, by móc za coś pochwalić influencerki i influencerów?

* Zdjęcie główne: https://www.instagram.com/deynn

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA