REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Steki z labradora i bekon z mopsa. Firma reklamuje mięso z psów, by otworzyć ludziom oczy

"Szczenięta i psy są dostępne na kawałki, ćwiartki, połówki lub w całości" - pisze w ofercie firma Elwood's Organic Dog Meat i zapewnia, że psy pochodzą z lokalnej hodowli i wolnego wybiegu, a mięso jest świeże, niemrożone i wolne od antybiotyków. Brzmi znajomo?

04.07.2023
14:35
Steki z labradora i bekon z mopsa. Firma reklamuje mięso z psów, by otworzyć ludziom oczy
REKLAMA

Jasne, że brzmi. Bo takie hasła z pewnością zachęciłyby do zakupu soczystej piersi z indyka, schabu czy udka z kurczaka. Zestawione jednak z psami - budzą oburzenie i obrzydzenie. Nieprzetrawione resztki śniadania podchodziły mi do gardła, kiedy próbowałam zahamować galopujące w mojej wyobraźni obrazy "humanitarnego zabijania psów", bo to właśnie jeden z elementów reklamy firmy Elwood's Organic Dog Meat. Fikcyjnej oczywiście, nie będę nikogo trzymać w niepewności, choć pierwsze zetknięcie ze stroną internetową może być dla niektórych szokiem. Dla mnie było. Jestem wegetarianką od dobrych 5 lat i nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś tak bardzo mnie zszokowało i sprawiło, że moja wyobraźnia zaczęła pracować na najwyższych obrotach.

REKLAMA

Elwood's Organic Dog Meat, reklamując psie mięso, wytyka hipokryzję mięsożerców

Po wejściu na stronę Elwood's Organic Dog Meat można się naprawdę nieprzyjemnie nabrać. Obok zdjęcia słodkiego labradora znajduje się bowiem hasło: "Nakryj stół najlepszym dla człowieka mięsem", a pod spodem informacje na temat zrównoważonej hodowli psów, których właściciele zapewniają, że nie stosują na nich antybiotyków, a szczeniaki karmione są wyłącznie ekologiczną paszą. "Zdezorientowany? Zaniepokojony?" - zaczynają nową sekcję wściekle czerwone litery, punktując argumenty, których z pewnością w dyskusji użyliby zaciekli obrońcy mięsa:

Jeśli wstrząsnęły tobą informacje o psim mięsie firmy Elwood, weź pod uwagę, że: psy z Elwood's Organic Dog Meat hodowane były na żywność; jedzenie psów to osobisty wybór; niektórzy wolą smak psa; psy mają do zaoferowania wartości odżywcze; pieczony labrador jest świąteczną tradycją; psy tak naprawdę nie odczuwają bólu; hodowla psów jest naszym źródłem utrzymania.

Czy tak jest? Nie da się ukryć. Ilu ludzi, tyle zdań na temat spożywania mięsa. Że ewolucja, że jesteśmy wygranymi w łańcuchu pokarmowym, że to natura człowieka, że bez mięsa nie da się żyć. Ja sama daleka jestem od pouczania innych ludzi. Zrezygnowanie z mięsnej diety to była moja decyzja, na której zaważyło jedno wydarzenie, kiedy właśnie 5 lat temu podjęłam pracę w jednej z restauracji. Wcześniej mocno się wahałam, bo jednak większość z nas została na mięsie wychowana. W niedzielę musiał być rosół, na drugie schabowy, a w tygodniu - szybki cheat meal w McDonaldzie albo kubełek udek z kurczaka w KFC. Ale kiedy zobaczyłam na swoim talerzu skwierczący boczek, który nagle stał się dla mnie po prostu śmierdzącym kawałkiem mięsa, przełknęłam ślinę i stwierdziłam: koniec.

W tamtym czasie na rynku w zasadzie nie funkcjonowały roślinne zamienniki nuggetsów czy kabanosów. W McDonaldzie nie było w Polsce jeszcze wtedy wege kotletów do burgera, a w KFC jedyną opcją był kawał sera halloumi zawinięty w tortillę. O weganach, którzy w ogóle nie spożywają produktów odzwierzęcych, jak nabiał czy miód, nawet nie wspomnę. Paradoksalnie spożywanie mięsa było po prostu łatwiejsze. Do teraz zresztą jest tak, że niektóre restauracje, mimo że posiadają wegetariańskie opcje, to jest ich zdecydowanie mniej. Inna sprawa, że z reguły jestem w towarzystwie osobą, nie musi studiować karty kilkanaście minut, wyłącznie z braku laku.

"Reklama" Elwood's Organic Dog Meat

Czy narzekam na drobne mankamenty, które związane są z byciem wegetarianką? Absolutnie nie.

Nie wojuję na ulicach, nie psuję krwi znajomym i przyjaciołom, którzy lubią sobie wsunąć kawał dobrego mięsa w ramenie, zjeść prawdziwie włoski makaron z kurczakiem czy zamówić pizzę z prosciutto. Nie nakłaniam najbliższych, by przestali zabijać zwierzęta, bo to złe. Nie mówię ludziom: "a jakbyś miał sam zabić tę biedną świnkę, to też byś ją zjadł?". Każdy podejmuje w swoim życiu wybory, tylko czasem po prostu warto zastanowić się, do jakich skutków one prowadzą. Warto przede wszystkim zachować balans. Kupowanie ubrań w sieciówce raz na kilka miesięcy nie czyni cię niszczycielem planety, a jedzenie mięsa - zabójcą zwierząt. Ale takie akcje, jak ta z Elwood's Organic Dog Meat, choć brutalna i pobudzająca wyobraźnię, otwiera oczy i, jakby to nie brzmiało, nakłania do refleksji. Bo może właśnie po przeczytaniu tej fikcyjnej oferty, kilka osób stwierdzi: dzisiaj nie zjem kotleta, jutro na obiad odgrzeję pierogi ze szpinakiem, następnego dnia zjem jajko sadzone z ziemniakami i mizerią, ale w sobotę pójdę ze znajomymi do restauracji i zamówię dobrze zrobione żeberka. I nic się nie dzieje.

Warto po prostu być świadomym konsumentem, o czym wspomina także firma Elwood's Organic Dog Meat.

Prawda jest taka, że większość zwierząt, które spożywasz, przypomina psy pod każdym względem: krowy są towarzyskie i potrafią tworzyć więzi; świnie są łagodne i zaskakująco inteligentne; kurczaki są mądre i wrażliwe na dobro swoich rówieśników; owce są spokojne i potrafią odbierać sygnały emocjonalne u ludzi.

REKLAMA

Celem firmy jest uświadomienie ludzi, że zostali nauczeni, by postrzegać określone zwierzęta jako element codziennej diety, ignorując jednocześnie w jaki sposób ich obiad trafił na talerz, unikając myślenia o moralnych aspektach zabijania zwierząt. Elwood's Organic Dog Meat twierdzi, że mimo to większość ludzi robi wszystko, co w ich mocy, aby pomóc cierpiącym zwierzętom i wierzy, że my jako społeczeństwo jesteśmy w stanie przyczynić się do dobrej zmiany:

Wierzymy jednak, że większość ludzi naprawdę kocha zwierzęta (zwłaszcza psy) i chce zmniejszyć ich cierpienie - oni po prostu nie wiedzą, jak to zrobić

- podsumowuje firma.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA