Małe role autorów literackich w serialach i filmach zrealizowanych na podstawie ich twórczości to już właściwie standard. Jednak George R.R. Martin zapowiedział, że 8. sezon serialu „Gra o tron” rozegra się bez jego cameo.
Cameo to bardzo osobliwy twór w historii filmu i telewizji. Jednym z mistrzów, na którego gościnne występy polowano w każdym filmie z logo Marvela, był Stan Lee. Twórca jednego z najpopularniejszych uniwersów superbohaterskich na świecie pojawił się w kilkudziesięciu filmach w ciągu swojego życia. Nie wszyscy jednak z równą chęcią uczestniczą w powstawaniu filmowych (i serialowych) adaptacji ich dzieł. Jednym z bardziej opornych pisarzy jest na przykład autor „Pieśni lodu i ognia”.
George R.R. Martin nie dał rady zagrać cameo do 8. sezonu serialu „Gra o tron”.
Autor, bez którego nie byłoby serialu, który odmienił współczesną telewizję, przyznał ostatnio w wywiadzie dla Entertainment Weekly, że swego czasu dostał propozycję zagrania w produkcji. David Benioff i Dan Weiss, czyli duet twórczy pracujący przy „Grze o tron”, namawiali Martina, aby ten wystąpił w którymś z finałowych odcinków serii. Jednak jak stwierdził sam pisarz:
Jeśli i wam otworzyły się teraz szerzej oczy, wiedzcie, że nie jesteście w tej reakcji sami. Bo przecież kto nie marzy o roli w takiej produkcji, jak „Gra o tron”? I co może być ważniejszego, niż sprostanie takiej prośbie?
Otóż okazuje się, że George R.R. Martin użył jedynego silniejszego niż ta propozycja argumentu. Autor usprawiedliwiał się swoimi obowiązkami pisarskimi. A dokładniej usilnymi próbami dokończenia „Wichrów zimy”.
George R.R. Martin jedno cameo w serialu „Gra o tron” już zagrał.
Być może jednak jest też inny powód dla odrzucenia tak niezwykłej propozycji. Mianowicie twórca sagi „Pieśni lodu i ognia” już raz użyczył swojego wizerunku na potrzeby serialu. Miało to miejsce w zamierzchłej przeszłości, kiedy to ekipa kręciła dopiero odcinek pilotażowy do całej serii. George R.R. Martin pojawił się z cameo w roli gościa na ślubie Daenerys Targaryen. Jeśli już jesteście na stronie HBO GO i szukacie tej sceny, nie trudźcie się. Została ona dawno odrzucona i wycięta, gdy rola przyszłej Khaleesi została ponownie obsadzona, a zamiast Tamzin Merchant pojawiła się Emilia Clarke. Może więc Martin stwierdził, że jedno nieudane podejście to dla niego wystarczający epizod aktorski? Albo po prostu lepiej się czuje otoczony stosem notatek i komputerem niż przed kamerą.
Tak czy inaczej, 8. sezon serialu „Gra o tron” będzie musiał poradzić sobie bez obecności autora na ekranie. O to jednak jesteśmy spokojni. Produkcja świetnie sobie radziła do tej pory, a finał zapowiada się naprawdę widowiskowo.