Dzisiaj weźmiemy na tapetę darmową spuściznę po Tomie Clancy’m. Ghost Recon było jedną z flagowych marek pisarza political fiction, zarówno pod względem gier komputerowych, jak również książek. Phantoms to darmowe rozwinięcie popularnej formuły, w które może zagrać każdy posiadacz komputera odpowiedniego.
Czym jest Ghost Recon: Phantoms? To darmowa, drużynowa strzelanina z widoku pierwszej oraz trzeciej osoby. Jeżeli graliście w poprzednie odsłony Duchów, możecie mieć względne pojęcie, z czym je się bezpłatne dzieło Francuzów.
Podstawą Ghost Recon: Phantoms jest drużyna. To nie Call of Duty: Ghosts, gdzie wybitne jednostki są w stanie wybić w pień cały batalion przeciwników. Oczywiście nawet tutaj można być postrachem w szeregach oponentów. Mimo tego balans rozgrywki oraz składowe tej gry zmuszają do współpracy, spokoju oraz profesjonalizmu.
*Tratatatatata!* wbiegający na odsłonięty teren wojak to na pewno efektowny widok. Zwłaszcza, że nie trwa długo. Po dostaniu kulki w łeb gracz na pewno zastanowi się drugi raz, nim spróbuje strategii na Rambo, czy, jak to ostatnio zaczęła mówić młodzież, „na Jana”.
Kwintesencją sukcesu w Ghost Recon: Phantoms jest wykorzystanie osłon terenowych. Za pomocą spacji postać gracza przysuwa się do ściany i musicie dać mi wiarę – ów ściana jest wtedy największym wybawieniem i największą świętością.
Kto grał w serię Gears of War, ten doskonale wie, o czym mówię. Odpowiednie wykorzystanie osłon terenowych, znajomość topografii terenu, spokój i opanowanie, taktyka, strategia i wsparcie drużyny – to filary, wokół których toczy się rozgrywka w Ghost Recon: Phantoms.
Żeby było ciekawiej, wszystko zostało polane gęstym sosem specjalnych umiejętności oraz podziału na klasy. Typowy szturmowiec, wsparcie oraz zwiad – każdy z fachów to zupełnie inne możliwości, zadania oraz rola w grupie. Nie mogło oczywiście zabraknąć modnego w strzelaninach rozwoju postaci oraz odblokowywania kolejnych broni, gadżetów, dodatków i wyróżników.
Oczywiście różnej maści sprzęt można nabyć wydając prawdziwą gotówkę. W produkcji Free2Play nie mogło zabraknąć sklepu, prawda? Warto odnotować, że ten prowadzony jest po angielsku, francusku, niemiecku i… polsku. Niewielkie to jednak pocieszenie dla osób, które nie chcą wydawać ani złotówki.
O ile w początkowej fazie gry nie musicie przejmować się posiadaną giwerą, po awansowaniu do wyższej ligi pukawki naprawdę mają znaczenie. Właściwie, to one wyznaczają, kto dominuje na danym terenie. Bronie i akcesoria są piekielnie drogie. Zarówno biorąc pod uwagę realną walutę, jak również zdobywane środki w samej grze.
Kiedy staniecie naprzeciwko okupionego po same uszy oponenta, poczujecie tę różnicę. Potężna kamizelka kuloodporna, pokaźna ilość drogich jak cholera granatów, do tego broń na bliski oraz daleki dystans. Powodzenia. Niestety, Ghost Recon: Phantoms dokonuje potężnego rozgraniczenia na graczy którzy płacą oraz tych, którzy tego nie robią. Co najgorsze, system doboru oponentów jest fatalny i bez żadnych wyrzutów sumienia stawia żółtodziobów naprzeciwko uzbrojonym po zęby weteranom.
Szkoda. Ogromna szkoda. Gdyby nie ten fundamentalny mankament, Phantoms byłoby rewelacyjną grą, biorąc pod uwagę jej darmowy charakter. Tak mamy do czynienia z zaledwie dobrą produkcją, która frustruje coraz bardziej z każdym kolejnym meczem, o ile nie wydamy prawdziwych pieniędzy. Wspaniały początek, miły środek oraz koniec upamiętniony zgrzytaniem zębów – właśnie tak będę pamiętać moją przygodę z produkcją Ubisoftu.
Niestety, nie wynagradza tego ani kapitalny system walki przy użyciu osłon ani wymóg drużynowego zgrania. Nie pomaga nawet nieco futurystyczna warstwa wizualna, która jak na tytuł free2play po prostu zwala z nóg. Bezwzględne zniszczenie balansu gry za pomocą płatności to ogromna bolączka tej gry. Nie zmienia to faktu, że Ghost Recon: Phantoms mogę polecić z czystym sumieniem. Schody zaczynają się dopiero po pewnym czasie, natomiast nim do nich dotrzecie – sam miód i orzeszki, w dodatku za darmo.
Czytaj również: