REKLAMA

Remaki opanowały Hollywood, a teraz idą po gry wideo. Ale nowy „Gothic” i „Resident Evil 2” pokazują olbrzymi potencjał takich gier

THQ Nordic wypuściło na Steamie Gothic Playable Teaser, czyli demo remake'u słynnego RPG-a. Podobnych reinterpretacji jest coraz więcej i to mimo, że ze środowiska filmowego płyną ostrzeżenia przed zalewem remake'ów i rebootów. Ale przykład „Gothica” paradoksalnie pokazuje olbrzymią szansę stojącą przed twórcami gier.

gothic remake
REKLAMA
REKLAMA

„Gothic” jest dla polskich graczy tytułem wyjątkowym. Jedna z najpopularniejszych europejski produkcji cRPG cieszy się w naszym kraju szczególnym, niemijającym pomimo upływu lat uwielbieniem. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, ale nie czas teraz na ich szczegółową analizę. Dość powiedzieć, że każda, nawet najmniejsza wzmianka o planowanej reaktywacji serii budzi w Polsce szczególne poruszenie.

Doskonale widać to na przykładzie ostatnich dni. Po ogłoszeniu przez THQ Nordic planów na remake gry z 2001 roku i udostępnieniu przez firmę grywalnego dema emocje graczy sięgnęły zenitu. Niektórzy chwalili piękno lokacji i pomysł na rozwój świata, a inni krytykowali słabość animacji, sekwencje walki i nadmierne użycie przerywników filmowych (więcej na ten temat przeczytacie w artykule Spider's Web). Z punktu widzenia wieloletniego fana serii „Gothic” mogę stwierdzić, że część negatywnych komentarzy na tak wczesnym etapie była przesadzona, bo kwestie techniczne zawsze można usprawnić. Znacznie większe znaczenie ma sama wizja artystyczna takiego projektu.

Remake gry „Gothic” podobnie jak wcześniej nowa wersja „Resident Evil 2” pokazują olbrzymi potencjał reinterpretacji dawnych klasyków.

Nie chodzi tylko o jakość grafiki, płynność animacji, wielkość świata i współczesne rozwiązania technologiczne. Wszystkie te elementy są istotne, ale gdyby twórcy gier opierali się tylko na nich, to mielibyśmy do czynienia z nieco bardziej posuniętym remasterem. Rozumiem potrzebę posiadania odświeżonych graficznie produkcji (zwłaszcza w sytuacji, gdy wiele popularnych gier na obecnych systemach ma problemy z właściwym funkcjonowaniem), ale pójście w całości tą drogą oznacza powolną podróż w stronę odtwórczości. Już teraz dla czystego zysku remasteruje się dzieła, które wcale tego nie wymagały lub nigdy nie były uznawane za klasykę.

Inaczej ma się sprawa z dalece posuniętymi remake'ami. Nawet w krótkim Gothic Playable Teaser dostrzec można ogromny potencjał takiego podejścia. Twórcy dema zachowali wszystkie najważniejsze miejsca znane z początku „Gothica”, a przy tym wzmocnili ich funkcjonowanie w szerszym świecie Khorinis i Myrtany. Pierwsza część serii mogła się pochwalić doskonałą fabułą, ale w sprawie budowania historii, wierzeń, wizji całego uniwersum była bardzo ograniczona. Nie ma w tym nic dziwnego.

Najlepiej w zaprezentowanym demie działają więc momenty, gdy twórcy sprytnie sięgają po elementy budowane na przestrzeni wszystkich trzech gier (z pominięciem „Arcanii”, która została uznana za niekanoniczną). Wspomniany powyżej „Resident Evil 2” niestety zatrzymał się w połowie – na poziomie mechaniki oferował wiele nowości, ale fabularnie odcinał się od wydarzeń znanych z innych części. W przypadku rozbuchanej do granic możliwości fabuły japońskiej serii taką strategię można do pewnego stopnia zrozumieć, ale fani zdecydowanie nie byli zadowoleni.

Postawa wobec fanów to zresztą jedno z największych zagrożeń przyszłości remaków gier. A o kilku innych uczy nas los Hollywood.

To absolutnie pozytywna sprawa, że THQ Nordic wystąpiło do fanów z pytaniem o sens robienia remake'u „Gothica”. W przypadku tak uwielbianej marki kontakt z własnym odbiorcą jest niezwykle istotny (to coś, czego Disney nie zrozumiał podczas planowania nowej trylogii „Star Wars”). Nazywanie wszystkich zainteresowanych odbiorców „toksycznymi fanami”, gdy po prostu nie zgadzają się z twoimi decyzjami, to taktyka po prostu przeciwskuteczna i trochę nie fair. Nie można jednak pójść też w drugą stronę, a w przypadku nowego „Gothica” jest taka obawa.

gothic remake class="wp-image-356754"
Foto: Remake Resident Evil 2

Ledwie Gothic Playable Teaser trafił pod strzechy, a już pojawiła się grupa odbiorców przedkładających nostalgię za oryginałem ponad wszystko. Każde odstępstwo od pierwszych scen gry studia Piranha Bytes zostało boleśnie skrytykowane. Nie minęło dużo czasu, a przedstawiciele THQ Nordic zaczęli wycofywać się z wielu reinterpretacji, mimo że to właśnie one w nowym „Gothicu” są najciekawsze. Przeróbka, która nic nie zmienia, nie narusza żadnego status quo, nie ma sensu. Widać to na przykładzie amerykańskiej branży filmowej.

Jest jednak olbrzymia różnica między złym rebootem czy sequelem robionym tylko dla pieniędzy a przemyślanym dziełem na wysokim artystycznym poziomie. Mnóstwo świetnych produkcji to remaki, a często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawę. Problemem nie jest sama wizja przerabiania istniejącej historii na współczesny język. To akurat jest sedno kultury.

Liczy się, żeby reinterpretacja danego dzieła sprawiała wrażenie przemyślanej i potrzebnej. Nie może ani całkowicie ignorować zastanej historii, ani zamykać się na jakiekolwiek zmiany. Musi wprowadzać nowinki technologiczne, ale zachować przy tym atmosferę oryginału. A przede wszystkim musi mieć na siebie jakiś pomysł. Hollywood cierpi właśnie na potężny niedobór nowych idei, więc zalew przerobionych wersji starych hitów to po prostu sposób na odwlekanie kryzysu. Gry mają jednak szansę na uniknięcie tego losu, bo pod względem liczby dużych studiów można tu dostrzec większą konkurencję niż w branży filmowej. A z kolei mali gracze mają większy potencjał, dzięki oddolnemu wsparciu fanów.

REKLAMA

Czy to wszystko sprawia, że na sens powstania remake'u „Gothica” patrzę w samych jasnych barwach?

Nie do końca. W przeciwieństwie do wielu innych tytułów z tamtego okresu gra Piranha Bytes wciąż jest bardzo grywalna i pomimo pewnych niedoróbek wciąż mieści się w granicach wytyczonych przez współczesnych graczy. Niekoniecznie potrzebuje więc remake'u z punktu widzenia rozwoju technologicznego (nawet pomimo zestarzenia się grafiki i projektów postaci). Gdyby twórcy ze studia THQ Nordic Barcelona otrzymali jednak szansę na stworzenie własnej, nieograniczanej w ramach rozsądku reinterpretacji klasycznego „Gothica”, to zdecydowanie podpisałbym się pod tym obiema rękami. Tylko w takim wypadku ma to sens.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA