Listopad jest miesiącem, który jak żaden inny pasuje do pochłaniania mrocznych horrorów czy thrillerów. Nieco niepokojąca, wieczorna aura sprzyja odpalaniu produkcji, które budzą grozę. Choć film "Goście", dostępny na HBO Max, nie obfituje w krwawe sceny, potwory czy nadprzyrodzone zjawiska, ogląda się go z przyspieszonym tętnem i ściskiem w trzewiach.
"Goście" to duńsko-holenderska produkcja w reżyserii Christiana Tafdrupa, która polską premierę w kinie miała rok temu, również w listopadzie. Opis fabuły raczej nie sugeruje nic zaskakującego czy oryginalnego. Oto miła duńska rodzina poznaje na urlopie we Włoszech równie miłą holenderską familię. Obie pary z dziećmi idą razem na włoski obiad, świetnie się bawiąc w swoim towarzystwie.
Więcej o horrorach i thrillerach przeczytasz w Spider's Web:
Goście: czemu warto obejrzeć ten film na HBO Max?
Gdy duńska rodzina - Bjorn, Louise oraz ich córeczka Agnes - wracają z wakacji do swojego kraju, nie spodziewają się, że w skrzynce na listy czeka na nich pocztówka z zaproszeniem na weekend do Holandii od iście sympatycznych Patricka i Karin. Mimo że słabo znają holenderską parę, decydują się przyjąć zaproszenie na weekend. Na miejscu okazuje się, że gospodarze nie są tymi ludźmi, za których wcześniej się podawali. Pojawiają się kolejne, niepokojące sytuacje, ujawniające prawdziwe oblicza Holendrów. Jednak im bardziej taktowni starają się być goście z Danii, tym bardziej niebezpieczny obrót przyjmuje w założeniu sielankowy weekend.
Już na samym początku czujemy, że jest nie tak, gdy holenderski gospodarz - wiedząc, że znajoma z Danii jest wegetarianką - przygotowuje dla wszystkich mięso. Zapomniał że nie je mięsa? Niekoniecznie, lecz ani Louise, ani jej mąż nie protestują, gdy gospodarz z Holandii częstuje ich kawałkiem. "Goście" to przede wszystkim intensywny i sugestywny film o manipulacji oraz (nie)umiejętności stawiania granic. Choć trzeba napisać, że gospodarze najpierw te granice testują, a potem stopniowo je przekraczają - powoli, lecz konsekwentnie.
Zaczyna się na ignorowaniu faktu, że znajoma nie je mięsa, potem mamy wchodzenie do łazienki bez pukania, gdy goście są pod prysznicem lub wykonują poranną toaletę, myjąc zęby. Pojawia się też dyskomfort Duńczyków w związku z nadmiernym okazywaniem uczuć holenderskich znajomych w tańcu, niespodziewana zapłata Duńczyków za kolację, czy też irytacja, bo gospodarz w samochodzie puszcza zbyt głośną muzykę, a do tego jedzie po kieliszku. Mimo czerwonych flag, duńska para właściwie nic nie mówi, a przede wszystkim nie mówi nie.
Gdy wydaje się nam, że w pewnym momencie goście poszli po rozum do głowy i opuszczą posiadłość gospodarzy, tamci ich urabiają, tłumacząc, że muszą zostać, bo "to będzie piękny dzień". Od tamtego momentu zaczyna się jazda bez trzymanki. Atmosfera coraz bardziej gęstnieje, liczba okrutnych zachowań gospodarzy w stosunku do gości zwiększa się i wiadomo, że zaraz stanie się coś złego. Jest mrocznie, niepokojąco, a na końcu krwawo i.... biblijnie. Co ciekawe, niemal przez cały seans nie widzimy żadnej krwi czy fizycznych okrucieństw, a jednak film ogląda się niczym rasowy horror, z ogromnym napięciem, ale nawet przerażeniem.
Warto jednak potraktować obraz jako alegorię, choć bardzo dosłowną, nie jako kino realistyczne. Zachowania bohaterów są czasem kompletnie nielogiczne, ich bierność w wielu sytuacjach poraża i gwarantuję wam, że będziecie mieć ochotę nieraz krzyknąć do nich: "Zróbcie coś wreszcie!". Jednak my, widzowie, jesteśmy w sytuacji, gdy siedzimy w bezpiecznej przestrzeni, po prostu oglądając film; w trakcie "Gości" postawimy sobie pytania, co zrobilibyśmy na ich miejscu, czy bylibyśmy asertywni i jak zareagowalibyśmy na zło.
Goście są alegorią, czasem zbyt dosłowną
Duński reżyser, Christian Tafdrup, opowiedział na ekranie historię częściowo opartą na prawdziwych wydarzeniach, gdy jego rodzice przerobili nieciekawy weekend z nowo poznanymi ludźmi. I choć niektórymi przykładami nieumiejętności mówienia nie rzuca nam prosto w twarz, bardzo dosadnie, ma to swoje uzasadnienie. Czasem może trzeba bardzo wprost coś przekazać, żeby zrozumieć, o jak ważnych zagadnieniach chce nam opowiedzieć reżyser i jak bardzo my jako społeczeństwo przyzwalamy na pewne rzeczy. Film stawia też pytania o grzeczność i wyrozumiałość dla innych. Pyta, gdzie jest granica między uprzejmością i stanowczością. Bardzo mocno wybrzmiewa pytanie i odpowiedź w tym filmie: "Dlaczego mi to robisz?" "Bo mi na to pozwalasz". "Goście są filmem, który może was przeorać, ale też sprowokować do ważnych pytań. Gwarantuję, że nie wyjdą wam z głowy nawet kilka godzin po seansie.