REKLAMA

Wampiry śpią w dzień, a wy zaśniecie w trakcie seansu. Hotel Transylwania 3 - recenzja

To już trzecia odsłona animowanych przygód rodziny potworów, czyli wampira Draka, stwora Franka, mumii Murraya oraz ich bliskich. Niestety "Hotel Transylwania 3" na tym etapie jest w stanie zachwycić sobą już tylko najmłodszego widza.

hotel transylvania 3 recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Wampir Drak postanawia wybrać się z rodziną na wakacje. Jak nietrudno zgadnąć, nie będą to typowe wczasy. W grę wchodzi opalanie się w świetle księżyca, wyprawa statkiem do Trójkąta Bermudzkiego czy zwiedzanie Atlantydy. A jakby tego było mało, po piętach ciągle depcze im złowrogi Van Helsing.

Z sequelami popularnych animacji od zawsze mam problem.

Właściwie to poza kontynuacjami "Toy Story", drugą częścią "Shreka" i ostatnio "Iniemamocnymi 2" nie pamiętam udanych sequeli animowanych przebojów.

Na tym tle "Hotel Transylwania" już na samym starcie wypada, nomen omen, blado. Akurat ta seria nie należy do nadzwyczaj udanych. To znaczy, jest w miarę sympatyczna. Jej siłą są przede wszystkim barwne postaci wszelkiej maści potworów, które tutaj ukazane są w bardziej komediowym i lekko pastiszowym ujęciu. I to zarówno pod względem charakterów, jak i cech fizycznych podkreślanych przez "fikuśną" animację. A galeria stworzeń w "Hotelu Transylwania" jest niemała. Począwszy od grającej pierwsze skrzypce rodziny wampirów, potworze Frankensteina i mumii (z lekką nadwagą), a kończąc na całej masie mutantów, galaretowatych blobów, wilkołaków i przerośniętym psiaku.

Hotel Transylvania 3

Dla starszego widza, który jest na bieżąco z animacjami, to co zobaczy w "Hotel Transylwania 3", nie będzie niczym nowym czy ciekawym. W przypadku produkcji Genndy’ego Tartakovsky’ego (znanego m.in. ze stworzenia takich kultowych kreskówek jak "Laboratorium Dextera" czy "Samuraj Jack") raczej nie da się więc mówić o drugim dnie i animacji, w której znajdą coś dla siebie dzieci i dorośli.

Zarówno humor, głównie slapstickowy, jak i fabuła trzymają się bezpiecznych ram kina familijnego. "Hotel Transylwania 3" mierzy się więc z tematami wartości rodzinnych i tego, że to w rodzinie jest właśnie siła. Gdzieś tam w tle pojawia się obraz ojca samotnie wychowującego dzieci, ale na pierwszym planie obserwujemy zgraję potworów, która wybrała się na wspólne wakacje i spędza radośnie czas.

Hotel Transylvania 3 animacja

"Hotel Transylwania 3" opiera się na sprawdzonych, schematycznych i trochę już staroświeckich pomysłach. I pewnie najmłodszą widownię tym kupi.

Dzieci, wbrew temu co lubi się mówić, wcale nie są zbytnio wymagającym widzem. Wystarczy pokazać im postaci, które znają i lubią oraz przytrzymać uwagę feerią barw, zawrotną akcją i przysłowiowymi poślizgnięciami na skórce od banana. Już sam finał, w którym jako hymny pozytywnego myślenia wybrano szlagiery z lat 90.. takie jak Don’t Worry, Be Happy czy Macarenę, świadczą o tym, że twórcom nie bardzo chciało się wymyślić cokolwiek oryginalnego i bardziej... współczesnego.

Co więcej, jak na serię z tyloma - w założeniu - ciekawymi postaciami potworów "Hotel Transylwania 3" wypada dość bezbarwnie i zwyczajnie nudno. Aż się prosi, by z większym przytupem wykorzystać postaci wampirów, wilkołaków czy niewidzialnego człowieka. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że jest to animacja dla dzieci.

REKLAMA

Wszystko jednak wskazuje na to, że "Hotel Transylwania 3" nie będzie ostatnią odsłoną tej serii, gdyż jak na razie każda kolejna staje się coraz to większym sukcesem kasowym i tym samym zdobywa sobie rosnącą ilość fanów, głównie wśród młodocianej widowni. I w sumie nie ma w tym nic złego. To w gruncie rzeczy poprawna, przyjemna i nieszkodliwa bajka dla dzieci.

Szkoda jedynie, że nie wychyla się zbytnio poza wspomniane wcześniej bezpieczne ramy utartych schematów i niezbyt wymyślnych gagów, w większości wtórnych i nie odznaczających się żadnymi ciekawymi pomysłami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA