Przytuli cię, a potem zabije. Kim jest krwiożerczy Huggy Wuggy? To on sprawił, że trzylatek chciał wyskoczyć z okna
Do niedawna nie miałem zielonego pojęcia, czym jest ten cały Huggy Wuggy, ale już pierwszy rzut oka na krwiożerczą japę tego stwora zasygnalizował mi, że coś tu, kurczę, nie gra. Zaostrzone, powykrzywiane kły najwyraźniej nie wzbudzają niepokoju w części rodziców. Skąd się w ogóle wziął Huggy Wuggy? Przed tą bestią w ciele pluszaka ostrzegają pedagodzy.
No dobra, to kim w końcu jest ten Huggy Wuggy? To postać z gry wideo "Poppy's Playtime", czyli survival horroru opracowanego przez niezależnego amerykańskiego dewelopera MOB Games. Gracz wciela się w niej w byłego pracownika firmy, który dziesięć lat po tajemniczym zniknięciu personelu ponownie odwiedza opuszczoną fabrykę zabawek. Jak łatwo się domyślić, Huggy Wuggy okazuje się jednym z krwiożerczych przeciwników, który przytula, by zabić - do czego używa imponującego kompletu tych okropnych kłów.
W USA w hrabstwie Lafayette (Arkansas) pierwsze oświadczenia dla rodziców, dotyczące tej postaci, były wydane już w marcu i kwietniu. Ze względu na imię zabawki, sieciowe materiały z jej udziałem nie były blokowane przez filtry rodzicielskie m.in. na YouTube czy TikToku. Możemy tam znaleźć masę związanych z nią wideo, które zdecydowanie nie są przeznaczone dla dzieciaków w wieku przedszkolnym.
Tymczasem szkoły w Wielkiej Brytanii zgłaszały, że dzieci odtwarzały elementy gry: ściskały się wzajemnie, szepcząc sobie do ucha wulgaryzmy, groźby i inne złowrogie rzeczy - jeden maluch w końcu spróbował wyskoczyć przez okno, by naśladować postać. Z kolei okręg szkolny Luksemburg-Casco otrzymał skargi od uczniów, którzy twierdzili, że nie mogą spać z powodu lęku przed Huggym. Później policja w innych regionach świata zaczęła wydawać przestrzegające oświadczenia.
Huggy Wuggy dotarł do Polski. Przedszkola i pedagodzy ostrzegają.
Trend na niebieskiego mordercę wśród najmłodszych dotarł i do nas. Siłą rzeczy. Huggy z formie maskotki zaczął pojawiać się w naszych przedszkolach. Serio? Spójrzcie tylko na tę japę - naprawdę nic was w niej nie niepokoi?
Wrócę do przytaczanej przez "Sky News" historii: trzylatek próbował wyskoczyć przez okno po tym, jak zobaczył podobne zachowanie w jednym z materiałów oglądanych przez starsze rodzeństwo. Później stwierdził, że to żaden problem, bo "tak jak Huggy Wuggy umrze i zostanie przywrócony do życia". Włos się jeży na głowie.
Zaniepokojeni doniesieniami zza granicy rodzice apelują do reszty, a pedagodzy i przedszkola ostrzegają. I słusznie - choć każdy może zacząć snuć opowieści o tym, jak to za brzdąca obejrzał wykręcone filmy dla dorosłych i rozjeżdżał przechodniów w GTA, a teraz wszystko z nim w porządku, to wpływ mediów audiowizualnych na psychikę konsumentów tych treści - zwłaszcza tak młodych - jest naukowo potwierdzony. Niektóre kształtujące się jeszcze umysły potrafią być wrażliwsze i bardziej podatne od innych. A skutki mogą okazać się opłakane.
Powiem tak. Moje dziecko ma maskotkę, w grę nigdy nie grał i grać nie będzie. Ale przypisywanie pluszakowi morderczych cech jest mocno naciągana ideologia i rozdmuchiwaniem problemu. Myślę że przedszkolaki traktują to wyłącznie jak pluszaka i nie interesuje ich całą otoczka tworzona przez dorosłych…
- napisała jedna z matek pod ostrzeżeniem na Facebooku.
Polscy rodzice nie boją się, że Huggy Wuggy źle wpłynie na ich dzieci. Przedszkola za to ostrzegają.
To zdanie podziela wielu Polaków - i w większości przypadków zapewne mają rację. W gruncie rzeczy nie chodzi o to, by przypisywać pluszakowi mordercze cechy - bardziej o to, by zwrócić uwagę rodziców na kontekst i potencjalnie szkodliwe materiały, z którymi dzieciaki mogą się zapoznać. Opiekun uprzedzony o sytuacji i potencjalnym zagrożeniu nie musi od razu wyrywać dziecku zabawki z rąk - będzie jednak czujny i ostrożny, pamiętając o jej krwawym backgroundzie.
Tak sprawę skomentowała pracująca w przedszkolu w Ząbkach psycholożka, Marta Pięta:
Rodzice nie mają łatwo - a to straszą ich jakimś niebieskim wielorybem, a to zabawą w słoneczko, albo cały na biało wjeżdża ksiądz Natanek i demonizuje Hello Kitty. Nawet Harry Potter to wcielenie zła. Teraz pojawił się Huggy Wuggy. I co z tym fantem zrobić? Jak zawsze - nie dać się zwariować, bo odcinanie dzieci od wszystkiego i nadmierna kontrola może mieć odwrotny efekt od zamierzonego i by wysnuć taki wniosek wcale nie trzeba oglądać odcinków "Black Mirror". Huggy Wuggy ma przerażająca facjatę, ale lalki Monster High też. Warto nie popadać w panikę i być świadomym, jakie treści konsumują nasze dzieci. W gruncie rzeczy po to, by taki Huggy Wuggy nie skonsumował ich, dobierając im się do gardeł.