To był najlepszy true crime wszech czasów. Sprawdzamy, czy 2. sezon serialu HBO jest równie dobry
"Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta" to nie był zwykły true crime o zakurzonej sprawie kryminalnej, którą kiedyś żyła opinia publiczna. Ten dokument odbił się szerokim echem w rzeczywistości. Twórcom udało się przecież coś, czego przez wiele lat nie mogły dokonać służby państwowe.
OCENA
Przed przystąpieniem do prac nad "Przeklętym" Andrew Jarecki nie wiedział, czy Robert Durst zamordował trzy osoby. Zrealizował nawet inspirowany jego biografią pełen wątpliwości film fabularny "Wszystko, co dobre". Dzięki niemu zgłosił się do niego sam zainteresowany z propozycją udzielenia wywiadu. Nagrali wspólnie ponad 20 godzin rozmów, których część trafiła potem do dokumentu. W trakcie researchu reżyser wraz ze swoją ekipą odkryli jednak, że Durst z nimi pogrywa. Znaleźli dowody pozwalające go połączyć z zabójstwem Susan Berman, a nawet nagrali, jak przyznaje się do winy. BANG! To był najlepszy zwrot akcji w historii telewizji. Śmierć Neda Starka w "Grze o tron" może się schować.
Dzień przed emisją finałowego odcinka "Przeklętego" FBI aresztowało Dursta w Nowym Orleanie. Research w Wikipedii pozwala ustalić, co wydarzyło się dalej. Sprawa wydaje się jasna. Rodzi się więc pytanie: po co powstał 2. sezon serialu dokumentalnego? Pierwszy był przecież perełką. Jaki jest sens odgrzebywania tej historii, skoro nie ma już szans na podobny element zaskoczenia, co poprzednio? Bo nie ma, prawda Andrew? Nie wiem. Nie nazywam się Andrew, a HBO udostępniło mi do recenzji tylko cztery z sześciu odcinków, więc nie jestem w stanie tego jednoznacznie stwierdzić. Jestem jednak przekonany, że nie warto skreślać nowej odsłony produkcji. To wciąż kawał mocnej telewizji.
Przeklęty: Życie i śmierci Roberta Dursta - recenzja 2. sezonu serialu HBO
2. sezon "Przeklętego: Życia i śmierci Roberta Dursta" to nie tyle sequel, co zwykła kontynuacja. Nawet licznik odcinków się nie zeruje. Pierwszy z nich pojawia się jako epizod siódmy. Pokazuje bezpośrednie następstwa wydarzeń przedstawionych w poprzedniej odsłonie. Dowiadujemy się, jak zgrano emisję finału z działaniami FBI, w jaki sposób Durst został aresztowany dosłownie w ostatniej chwili przed wylotem na Kubę. Jak zareagował? Jak zachowywał się podczas przesłuchań?
2. sezon "Przeklętego", jak to dobre kontynuacje mają już w zwyczaju, stawia logikę swojego poprzednika na głowie. O ile wcześniejsze odcinki skupione były na ofiarach Dursta i jego najbliższych, o tyle nowe epizody dotyczą już przede wszystkim oskarżonego potentata nieruchomości. On nie jest już tym samym człowiekiem. Aresztowanie i więzienie ewidentnie odbiły się na jego stanie zdrowia, co zresztą wykorzystuje potem w sądzie. "A to skur... czybyk" - pomyślicie sobie, patrząc na niego z podejrzliwością i nienawiścią.
Zobaczymy tutaj też euforię i ulgę osób znanych nam z poprzedniej odsłony, gdy oglądają jej finał na specjalnym pokazie zorganizowanym przez Jareckiego. Serial staje się przez to autotematyczny. Okazuje się po części reakcją na własny fenomen. Pokazuje cały medialny szał na swoim punkcie - wycinki z gazet, fragmenty programów publicystycznych i satyrycznych. Nie mogę tego z całą pewnością stwierdzić (bo nie dostałem dostępu do wszystkich epizodów), ale spodziewam się, że w ostatnich odcinkach zostanie poruszony temat tego, jak materiały zdobyte i pokazane przez twórców rzeczywiście wpłynęły na sprawę Dursta. Jak sądzę po internetowym researchu, to może być bardzo ciekawy wątek.
Forma serialu się nie zmieniła. Na narrację składają się materiały archiwalne, inscenizacje, w których nie widać twarzy aktorów i gadające głowy. Prokurator okręgowy, śledczy i dziennikarze opowiadają, co udało im się ustalić, prawnicy oskarżonego z uporem maniaka to podważają, a jego przyjaciele albo nie chcą rozmawiać albo są rozdarci. Natkniemy się tu na całe muzeum osobliwości. Nie brakuje nawet piosenkarza country porno. 2. sezon "Przeklętego" ma dzięki temu w sobie pierwiastek szaleństwa "Króla tygrysów". Nabiera takiego kolorytu, że staje się wręcz opowieścią nieprawdopodobną.
Więcej o serialach true crime poczytasz na Spider's Web:
W 2. sezonie "Przeklętego" pełno jest zwrotów akcji. Ogląda się go z zapartym tchem, nawet jeśli przed trzecim odcinkiem twórcy informują nas, jaki wyrok zapadł w sprawie Dursta. Od tej pory to ją właśnie śledzimy, poznajemy wszystkie niuanse. Jarecki zachowuje tutaj dokumentalny obiektywizm, ale, jak zresztą wiadomo z 1. sezonu, potrafi też doskonale dramatyzować przedstawiane wydarzenia. Nowe epizody niosą więc ze sobą ten sam ciężar emocjonalny, co wcześniejsza odsłona produkcji. Dzięki temu nie mamy do czynienia z true crime'em odbity od sztancy Netfliksa, tylko pełnokrwistym thrillerem.
Dotychczasowe odcinki "Przeklętego: Życia i śmierci Roberta Dursta" obejrzycie na HBO Max i Playerze. Kolejne będą pojawiać się co poniedziałek.