REKLAMA

Netflix ma swoich X-Menów. Widziałam obie części nowego hitu science fiction platformy

5 lat. Tyle widzowie musieli czekać na kolejną odsłonę filmu w reżyserii Jeffa Chana. „Kod 8: Część 2” doczekał się w końcu swojej premiery na platformie Netflix. Najwidoczniej było na tę produkcję bardzo duże zapotrzebowanie, ponieważ szybko znalazła się ona w topce najchętniej oglądanych w Polsce tytułów. Dlaczego? Ciężko mi to wyjaśnić. Może brakuje ostatnio opowieści o X-Menach?

Kod 8: Część 2 - recenzja filmu Netfliksa
REKLAMA

„Kod 8: Część 2” jest kontynuacją historii o społecznych wyrzutkach. Osoby z wyjątkowymi, nadprzyrodzonymi mocami są wrogami całej reszty ludności. Skądś to już znamy, prawda? Najnowsza produkcja Netfliksa postanowiła jeszcze bardziej zagłębić się w ten temat, przy okazji przypominając o swoim istnieniu po wielu latach. Nie wiadomo, dlaczego twórca zdecydował się na premierę drugiej odsłony „Kodu 8” dopiero teraz. Pierwsza część spotkała się z raczej mocno mieszanymi opiniami, mimo tego jednak cieszyła się sporą popularnością. Może lepiej byłoby pójść na pierwotnym ciosem? Dużo tutaj niewiadomych. Postaramy się zatem niektóre z nich nieco rozjaśnić.

REKLAMA

Kod 8: Część 2 to film spóźniony o ponad 5 lat

Na początek warto byłoby przypomnieć, o czym w ogóle opowiada produkcja „Kod 8”. To historia o losach zagubionych we własnym życiu, można powiedzieć, mutantów. W społeczeństwie pojawiły się osoby, które zdecydowanie różnią się od reszty. Przede wszystkim posiadają wszelkiego rodzaju nadprzyrodzone umiejętności. Niektórzy potrafią przenosić przedmioty siłą umysłu, inni mają elektryczność (dosłownie) w małym palcu. Lista wyjątkowych zdolności jest naprawdę długa. Na samym początku filmu dowiadujemy się, że mutanci okazali się być niezwykle przydani w różnego rodzaju zadaniach. Byli wydajniejszymi i bardziej efektywnymi pracownikami. Jak to jednak w takich przypadkach bywa, szybko ten stan rzeczy uległ zmianie. Ludzie zaczęli widzieć w nich zagrożenie, które trzeba wyeliminować za wszelką cenę.

W odpowiedzi na pojawienie się osób o wyjątkowych zdolnościach, na zamówienie policji stworzono w pełni samodzielne maszyny, których jedynym zadaniem jest unicestwienie mutantów łamiących prawo. Oczywiście przestępstwa mogły być naprawdę niewielkie. Wystarczył byle powód, aby pozbyć się kolejnego niechcianego członka społeczności. Mutanci z osób bardzo docenianych i potrzebnych, szybko stali się wyrzutkami żyjącymi w skrajnej biedzie. Z desperacji łapali się praktycznie każdej pracy, jaka tylko wpadła w ich ręce. Główny bohater, Connor Reed (Robbie Amell), chcąc pomóc umierającej matce, przyjmuje propozycję udziału w działaniach, które z legalnością mają niewiele wspólnego. Tak oto wpada w samo oko cyklonu, a konkretniej w kulminacyjny moment długotrwałej walki między policją a gangiem.

Dlaczego zajmuję się opisem pierwszej części „Kodu 8”? Już spieszę z wyjaśnieniem. Po pierwsze, jest on kluczowy dla wprowadzenia w drugą odsłonę filmu. Po tylu latach wiele mogło już umknąć. Po drugie – „Kod 8: Część 2” praktycznie niczym nie różni się od swojego pierwowzoru. No może tym, że zapomniał, jakich bohaterów zaserwował nam poprzednio, ale o tym nieco później. Pięcioletnia przerwa odcisnęła swoje piętno nie tylko na widzach, ale też na samym reżyserze. Ciężko jest w pełni zrozumieć, dlaczego zdecydowano się na odświeżenie tytułu, który już przy pierwszym podejściu był jednym wielkim zbiorem motywów z innych, kultowych produkcji superbohaterskich. Trzeba przyznać, że w uniwersum „X-Menów” jest ostatnio nieco ciszej, niż być powinno, ale czy desperacja może sięgnąć aż tak daleko? Najwidoczniej tak. Niezbadane są gusta publiki netfliksowej. W tym też moje, bo jednak widziałam obie części „Kodu 8”.

Więcej na temat filmów Netfliksa czytaj na łamach Spider's Web:

Niby te same postacie, a jednak z nowymi osobowościami

Jakbym miała wskazać największy problem „Kodu 8: Części 2”, to byłaby to właśnie produkcyjna amnezja. W filmie możemy zobaczyć bohaterów, których znamy z pierwszej odsłony. Tutaj nic się nie zmieniło. Jednak dlaczego posiadają oni nowe cechy charakteru, dodatkowo kompletnie sprzeczne z tym, co reprezentowali sobą w jedynce? Na to pytanie naprawdę ciężko jest znaleźć logiczną odpowiedź. Jasne, trzeba wziąć pod uwagę inne realia, w których obecnie się znajdują. Rozwój postaci też jest uwzględniany. Można tak domniemywać w nieskończoność, a i tak nie dowiemy się, dlaczego prawy policjant Park (Sung Kang) zmienił swoje nastawienie do mutantów o 180 stopni. W jego przypadku wcześniejsze sumienie odeszło w zapomnienie. Każda tego typu produkcja potrzebuje jakiegoś złowieszczego charakteru, z którym uciśnieni muszą walczyć. Jednak tutaj zabrakło jakiejkolwiek fabularnej ciągłości między dwiema częściami. Widać to bardzo wyraźnie szczególnie wtedy, gdy ogląda się je bezpośrednio po sobie. Niby świat ten sam, twarze już znane, ale coś się nie zgadza i to bardzo.

Mimo wszystko nie można powiedzieć, że „Kod 8: Część 2” się nie stara. Wprowadza parę nowości, których nie było w pierwszej odsłonie. Widzowie mają okazję do tego, aby zapoznać się kolejnymi maszynami, pojawia się też dziewczynka posiadająca jeszcze inne nadprzyrodzone umiejętności. Jednak pod żadnym względem zabiegi te nie sprawiają, żeby produkcja była chociaż odrobinę ciekawsza. Nadal mamy do czynienia z motywami żywcem wyjętymi z „X-Menów”. Oczywiście nie widzę niczego złego w czerpaniu inspiracji. W szczególności z tytułów, które aktualnie można już spokojnie określać mianem kultowych. Najlepiej sprawdza się to wtedy, gdy twórca posiada w zanadrzu oryginalny przepis na zobrazowanie popularnego tematu na swój własny sposób. Przedstawia nowe spojrzenie, ubiera to w nieco inne ramy. Zwyczajnie dodaje coś od siebie. Niestety to w przypadku filmu Netfliksa się nie wydarzyło. Dostajemy coś totalnie odmiennego – kopiuj, wklej, wyprodukuj.

Kod 8: Część 2 - recenzja filmu Netfliksa

Naprawdę szkoda, bo można było ograć tą tematykę na milion innych sposób. Zdecydowano się jednak na mierną kopię uniwersum. Pomijając przy tym jedynie potężnego lidera w postaci Profesora X. Film w całości jest po prostu nijaki, a jego kolejna odsłona, pomimo tak długiego czasu oczekiwania na nią, nie sprawiła, żeby tytuł zyskał drugie, lepsze życie. Odtworzyła jedynie losy jedynki. Duża popularność przy niesamowicie miernych opiniach.

REKLAMA

Szanowna produkcjo Netftliksa, proszę nie mów mi, co mam czuć

„Kod 8: Część 2” nie potrafi się obronić na własną rękę i chyba jego reżyser doskonale o tym wiedział. Jest jeden zabieg, który wyjątkowo mnie irytuje. Polega on na zmuszaniu widza do odczuwania konkretnych emocji. Dla przykładu. Kobieta celowo staje na linii strzału, aby chronić małą dziewczynkę. Oddaje życie tylko po to, żeby za chwilę mutant, posiadający umiejętność telekinezy, podniósł betonowy blok, osłonił się całkowicie przed atakiem i podbiegł do dziecka. Całej scenie towarzyszą, a jakżeby inaczej, wzruszająca melodia i slow motion. To wszystko miało tylko jeden cel – doprowadzić odbiorcę do łez. Przykro mi to stwierdzić, ale się nie udało. Film nie pozwolił na to, aby w jakimkolwiek wcześniejszym momencie zbudować więź z tą bohaterką. Patrząc na to całkowicie na chłodno – zginęła bez sensu, żeby twórca mógł odhaczyć sobie element wzruszenia na liście „do zrobienia” w filmie. Tego typu absurdów w tej produkcji Netfliksa jest o wiele więcej.

Wszystko w tym tytule jest skopiowane i narzucane publice. Wspomniane wyżej motywy są nie tylko skrajnie obcesowe, ale też przewidywalne. W ostatecznym rozrachunku scenariusz temu filmowi nie był potrzebny wcale. Widzowie mogą z łatwością, już po pierwszych kilku minutach założyć, co i w jakiej kolejności będą oglądać przez najbliższe półtorej godziny. Warto zaznaczyć, że będą to na 99% przypuszczenia słuszne. W trakcie seansu nie dzieje się nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby zaskoczyć. „Kod 8: Część 2” swobodnie i bez pośpiechu podąża sobie ścieżkami wydeptanymi przez inne kultowe produkcje. Ja w połowie byłam już naprawdę zmęczona tym wspólnym spacerem, dlatego też z nudów cały czas zmieniałam liczbową ocenę tytułu. Szkoda tylko, że na coraz niższą.

Chciałabym napisać o tym filmie coś pozytywnego. Naprawdę. Jedyne, czego mogłabym się złapać, chcąc znaleźć dobre aspekty, to realizacja sama w sobie. „Kod 8: Część 2” wygląda całkiem dobrze. Zawarte w nim sceny akcji nie są innowacyjnie, ale też nie kłują w oczy. Ich odbiór jest po prostu neutralny. Plan filmowy był też miejscem rodzinnego spotkania, ponieważ w dwie wiodące postacie wcielają się bracia - Robbie i Stephen Amellowie, Widać, że jest między nimi swoista chemia, chociaż fabularnie działają bardziej przeciwko sobie. Tym w miarę pozytywnym akcentem zakończę ten przydługi wywód. Po co psuć sobie spokojny wieczór, miłą kolację i inne zajęcia wykonywane z „Kodem 8: Częścią 2” w tle.

Film „Kod 8: Część 2” dostępny jest na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA