REKLAMA

Dla kogo NIE JEST Destiny? Zastanawiasz się nad kupnem - koniecznie przeczytaj

Mam na swoim koncie kilkadziesiąt godzin z Destiny. Niebawem będę chciał opublikować recenzję dzieła Bungie. Nim to się jednak stanie, z chęcią opiszę, komu nowy hit od producentów Halo może nie przypaść do gustu. Myślisz nad kupnem Destiny? Koniecznie przeczytaj najpierw poniższy tekst:

Dla kogo NIE JEST Destiny? Zastanawiasz się nad kupnem – koniecznie przeczytaj
REKLAMA
REKLAMA

Destiny NIE JEST dla miłośników rozbudowanego scenariusza oraz wspaniałej fabuły

Sieciowa strzelanina z elementami MMO to ani nie Mass Effect, ani nie Dragon Age, ani nie Wiedźmin czy Heavy Rain. Wątek fabularny co prawda jest obecny w tej grze, ale zdaniem wielu lepiej opuścić na niego zasłonę milczenia. Osobiście scenariusz umieszczony w Destiny ani mnie ziębił, ani mnie grzał. Był po prostu naturalnym dopełnieniem tego, co w grze najważniejsze – wciągającej mechaniki. Nie liczcie na niesamowite zwroty akcji, świetnie rozpisane postacie czy mistrzowską narrację. Gdyby miał do czegoś porównać fabułę, byłoby to Diablo 3. Destiny jest rozdmuchane i pełne patosu, ale w gruncie rzeczy miałkie i nijakie.

Destiny_20140911202946

Nie oznacza to, że twórcy serii Halo nie oferują ciekawego świata. Wręcz przeciwnie – ten jest po prostu niepowtarzalny. Każdy rodzaj przeciwnika, każda nacja, każda planeta i każda lokacja mają własną historię do opowiedzenia. Niestety, twórcy nie dają jej graczom na talerzu, ale zmuszają do zagłębiania się w bestiariusz aplikacji pomocniczej na mobilne urządzenia. Dopiero po przejrzeniu tamtejszej bazy danych wszystko staje się znacznie bardziej ciekawe, głębokie i interesujące.

Destiny NIE JEST dla fanów filmowej, oskryptowanej, efektownej akcji

Prawda jest taka, że misje w Destiny należą do niesamowicie schematycznych. Dojdź w określone miejsce, uruchom interaktywny element, broń się przez kilka minut, idź dalej – to w zasadzie kwintesencja większości z zadań. Zmienia się jedynie tło, otoczenie oraz przeciwnicy. Schemat zawsze pozostaje ten sam.

Destiny_20140912215312

Tutaj po raz kolejny nie uniknę porównania z Diablo 3. Podobnie jak w dziele Blizzarda, tak również Destiny kładzie ogromny nacisk na wielokrotne przechodzenie tych samych misji, ale z innymi modyfikatorami, takimi jak poziom trudności czy posiadany ekwipunek. Także tutaj po pewnym czasie walki stają się niesamowicie mechaniczne, z kolei gracz przestaje myśleć, co robi. *pew*, *pew* , *pew* i tak przez kilka godzin. Co najdziwniejsze – to nigdy nie zaczęło mnie nudzić. Jeżeli jednak wolicie intensywną, oskryptowaną kampanię na modłę Call of Duty – na pewno będziecie mieli prawo czuć się oszukani.

Destiny NIE JEST dla osób, którzy lubują się w trybie dla jednego gracza

Gra Bungie to doświadczenie grupowe – to trzeba sobie od razu bardzo wyraźnie napisać. Grać w Destiny samotnie to jak nie grać wcale. To już trzeci raz, kiedy posłużę się porównaniem do Diablo, lecz obie produkcje łączy znacznie więcej, niż widać to gołym okiem. Tak jak w popularnym hack’n’slashu, tak i tutaj podstawową wartością jest drużyna. Każdą misję powinno rozgrywać się w 3-osobowych zespołach i właśnie pod tego typu rozgrywkę od samego początku tworzone było Destiny.

Destiny_20140911220703

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przejść wątek fabularny samemu. Z tym, że kampania do dopiero początek i brama do czegoś znacznie większego, ciekawszego i bardziej wciągającego. Czegoś, co wymaga kilku znajomych pod ręką. Kupowanie tej gry dla kanapowego doświadczenia jednego gracza po prostu mija się z celem. Wtedy rozgrywka wyda się wam naprawdę nurząca, podobnie jak misje oraz tryby. Jak Destiny, to tylko z przyjaciółmi.

Destiny NIE JEST dla graczy oczekujących trybu PvP na miarę Battlefielda

Destiny to nie tylko kooperacyjnie rozgrywane misje, ale również tryb PvP na miarę Medal of Honor czy Call of Duty. Co więcej, na multiplatformowych arenach pojawiają się nawet futurystyczne pojazdy! Muszę jednak wylać kubeł zimnej wody na głowy wszystkich miłośników serii Battlefield. Chociaż gra Bungie posiada mapy o stosunkowo otwartym charakterze, kwintesencją PvP są szybkie, dynamiczne i bezwzględne pojedynki na bliskich dystansach.

Destiny_20140914173949

Jeżeli uwielbiasz rozłożyć się ze swoim karabinem snajperskim w dogodnym gnieździe, z którego nie ruszysz się przez większość czasu – lepiej pozostań przy ARMA, DayZ albo Battlefieldzie. W Destiny gra się szybko, dynamicznie i bardzo ofensywnie, z kolei potężne maszyny to tylko dodatek obecny na mniejszej części z wszystkich wieloosobowych aren.

Destiny NIE JEST dla graczy o chudych portfelach

Już teraz czuć, że omawiana produkcja będzie zarabiała fortunę na DLC. Fragmentaryczny oraz epizodyczny charakter rozgrywki jest tutaj wyczuwalny od samego początku. Społeczność gry już teraz domaga się nowych planet do zwiedzenia, z kolei producenci zapewne niebawem im te planety dostarczą. Za mniej więcej 60 złotych od sztuki. Już teraz wiadomo o dwóch nadchodzących rozszerzeniach, a to dopiero początek rozplanowanej na wiele lat kampanii. Na jej promocję Activision nie szczędzi pieniędzy, toteż zainteresowanie tytułem będzie ogromne przez długi czas. Z kolei nikt nie będzie chciał wypadać z drogiej kolejki, kiedy wszyscy znajomi wciąż w niej siedzą. Portfele już zaczynają piszczeć ze strachu.

Destiny_20140914233831
REKLAMA

Destiny NIE JEST dla niecierpliwych

Gra Bungie czerpie garściami z gatunku MMO. Chociaż pierwsze 20 poziomów doświadczenia „wpada” w tempie ekspresowym, później zaczynają się ogromne schody. Wymóg odpowiednich materiałów, rang i surowców dla dalszych ulepszeń, legendarnego ekwipunku oraz najlepszych broni jest zastraszający. Tygodnie, o ile nie miesiące grania – dopiero po takim okresie czasu będziecie mogli poczuć, że prowadzona przez was postać staje się kimś ważnym, kimś naprawdę potężnym. Uwielbiam tego typu mozolne rozwijanie, ale doskonale rozumiem, że taka formuła zabawy nie każdemu jest na rękę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA