Na taką "Krucjatę" czekaliście. Zapnijcie pasy - 2. sezon jest mocny, brutalny i mroczny

Promocja "Krucjaty" przez serwis Netflix była dla serialu zbawienna - dzięki temu więcej osób mogło dostrzec jego spory potencjał. I chociaż nie jest to produkcja, która mogłaby konkurować z wybitnymi tytułami kryminalnymi czy thrillerami, to nie można odebrać jej tego, że jest interesująca, wciągająca i trzymająca w napięciu - a przecież właśnie tego najczęściej szukamy po ciężkim dniu pracy. Ponadto dzięki temu, że jest emitowana w telewizji publicznej, praktycznie każdy widz może ją obejrzeć bez opłat. Tutaj nie ma co wybrzydzać, co więcej - jest nawet za co pochwalić. Pierwsze dwa odcinki "Krucjaty II. Znak bliźniąt" pokazały, że twórcy nie spoczęli na laurach i zaserwowali widzom taką rozrywkę, jakiej z niecierpliwością wyczekiwali.

Twórcy już w pierwszym odcinku serwują widzom jazdę bez trzymanki. W niezwykle brutalny sposób ginie ciężarna kobieta, która zostaje spalona żywcem w samochodzie po potrąceniu przez rozpędzony autobus. Jakiś czas później Bronek Jamroży (Sebastian Dela), policjant działający incognito, poznaje Martynę (Zofia Jastrzębska), architektkę wnętrz. Między parą zaczyna iskrzyć, jednak wygląda na to, że nowo poznana kobieta nie do końca jest tym, za kogo się podaje, a jej obecność w życiu Bronka zwiastuje masę perturbacji.

Do serialu powrócił także Ludwik "Luizjana" Bończyk (Tomasz Schuchardt), dobrze znany widzom 1. sezonu "Krucjaty". Tym razem komisarz i jego nowa partnerka, podkomisarz Paula Karmańska (Marta Stalmierska), prowadzą śledztwo w sprawie wyjątkowo brutalnego zabójstwa ochroniarza. Mężczyzna spłonął żywcem przed supermarketem, gdzie z kolei znaleziono ogromne ilości narkotyków. Do czego zaprowadzi ich trop? Kim tak naprawdę jest Martyna? I co dalej z Mandżaro?

Podczas seansu pierwszych odcinków w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań, które nakręcały mnie do dalszego oglądania najnowszej odsłony "Krucjaty". Byłam ogromnie zaskoczona faktem, jak realistycznie zostały nakręcone sceny podpaleń. Pod względem realizacji "Krucjata 2" przerosła moje oczekiwania - trupy w polskim serialu jeszcze nigdy nie wyglądały tak dobrze.

Jeśli zaś chodzi o bohaterów, wątek Bronka i Martyny jest bardzo interesujący - na początku co prawda wydawał mi się nieco naciągany, ale później okazało się, że kobieta skrywa pewną tajemnicę i wszystkie puzzle wskoczyły na swoje miejsce. Warto zwrócić uwagę na to, że relacja tych dwojga została przedstawiona bardzo zgrabnie, dialogi były naturalne, a gra aktorska Jastrzębskiej i Deli - całkiem przekonująca. Uwierzyłam w tych bohaterów - ich odtwórcy mają w sobie coś przyciągającego i magnetyzującego, co sprawia, że chce się poznać dalsze losy Bronka i Martyny.

Nie mogę się również doczekać tego, co wydarzy się z Luizjaną i... Mandżaro. Tak, dobrze czytacie - ci, którzy stęsknili się za swoim ulubionym gliną, będą mieli okazję zobaczyć go również w najnowszej odsłonie. Na razie zobaczyliśmy go w drobnej roli, jednak kto wie, być może twórcy zdecydowali się na to, by bohatera odgrywanego przez Juliana Świeżewskiego było na ekranie jeszcze więcej. "Krucjata II. Znak bliźniąt" zapowiada się zatem wyjątkowo dobrze - a to przecież dopiero początek.

Premiera 2. sezonu serialu "Krucjata" już 12 września. Każdy kolejny odcinek będzie pojawiał się co tydzień w TVP oraz na TVP VOD:

Zdjęcie główne: materiały TVP.

O serialach kryminalnych czytaj w Spider's Web: