REKLAMA

Maja Staśko? Nie znam! – Stanowski pręży muskuły u Wojewódzkiego. Oberwało się też Najmanowi

Krzysztof Stanowski dawno temu przestał być dziennikarzem znanym tylko i wyłącznie w środowisku futbolowym. Współzałożyciel Kanału Sportowego zdążył po drodze nacisnąć na odcisk takim postaciom jak Maja Staśko, Marcin Najman czy Jaś Kapela. Czy to dziennikarska niezależność, a może nabrzmiałe do granic możliwości ego? Wczorajszy występ u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego pokazał, że raczej to drugie.

krzysztof stanowski kuba wojewódzki maja staśko
REKLAMA

Krzysztofowi Stanowskiemu zdecydowanie nie sposób odmówić jednego – to postać nietuzinkowa – mało kto w Polsce jest wobec niej obojętny. Część czytelników go uwielbia, znacznie więcej notorycznie z niego kpi lub wręcz go nienawidzi. Nikt natomiast nie reaguje na jego kontrowersyjne stwierdzenia wzruszeniem ramion. W jakimś sensie dlatego tak wiele osób publicznych jest gotowych wchodzić z nim w polemiki (w przypadku Marcina Najmana ograniczającej się głównie do memicznego okrzyku: „Stanowski!” i środków przymusu bezpośredniego). Często wychodzą z tego spotkania „zmasakrowane”, a przynajmniej taką opinię zdaje się przeważnie mieć sam zainteresowany.

Założyciel portalu Weszło sprawia zresztą wrażenie, jakby jednocześnie cieszył się z zamieszania wokół siebie i miał go serdecznie dosyć. Nie jest natomiast w stanie odpuścić swoich wcześniejszych konfliktów. To doskonale pokazała wczorajsza rozmowa w newonce.radio. Krzysztof Stanowski wystąpił u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego, gdzie opowiedział o swoich początkach, najtrudniejszych momentach i sporach z takimi postaciami jak Maja Staśko czy wspomniany Marcin Najman. Jak łatwo się domyślić, przy dwóch tego typu postaciach nagromadzenie ego w pokoju urosło do niewyobrażalnych rozmiarów.

REKLAMA

Krzysztof Stanowski nie odpuszcza nikomu. Maja Staśko mogła o sobie usłyszeć, że opowiada kłamstwa i nikt jej nie zna.

Cała rozmowa rozpoczęła się od typowego narzekania trzech starszych dziennikarzy na studia dziennikarskie i ich sens. Każdy, kto zaczynał pracę w tym zawodzie, podobne historie słyszał dziesiątki razy, zawsze takie same. Dawniej to pracowało się ciężko, wszyscy trzej zainteresowani od początku ostro zasuwali w prawdziwych redakcjach, a w tym samym czasie na kierunku chciano od nich jakichś głupot. Jakoś nie powstrzymało to jeszcze masowo nastolatków przed pójściem na dziennikarstwo. Tego typu wspominki zajęły Stanowskiemu, Wojewódzkiemu (i próbującemu nieśmiało pytać o bardziej poważne kwestie Kędzierskiemu) niemal całą pierwszą część rozmowy. I gdy wydawało się, że nic kontrowersyjnego tu nie padnie, Kuba Wojewódzki ruszył z kopyta.

Nie jestem wielkim fanem prowadzącego stacji TVN i nie cenię sobie wysoko jego umiejętności prowadzenia wywiadów, czemu swego czasu dałem świadectwo w reakcji na jego smutne popisy w rozmowie z członkami Ekipy. Tutaj jednak mieliśmy do czynienia z dosyć ciekawą sytuacją. Naprzeciw siebie stanęło bowiem dwóch dziennikarzy specjalizujących się w kpiarskim podejściu do rozmówcy. Tym razem to Stanowski połknął haczyk. Dziennikarz nie potrafi przestać mówić o swoich ostatnich konfrontacjach, podpuszczany przez prowadzących.

Marcin Najman? Ani gwiazda sportu, ani show-biznesu, to „gwiazda w żadnym wymiarze”. Maja Staśko? Kłamiąca na jego temat pseudo-celebrytka, której cofnął zaproszenie do programu, bo nikt jej nie zna. Plus nie chciał, żeby powtarzała nieprawdę na jego temat pod dachem częściowo jego firmy. Ba, oberwało się też Donaldowi Tuskowi i Rafałowi Trzaskowskiemu, bo jak wiadomo dziennikarze tacy jak Krzysztof Stanowski znają się na wszystkim. Urastają do miana ekspertów od marketingu, życia celebrytów, spraw społecznych i polityki. Głównie w swoich własnych oczach, ale kto bogatemu zabroni? A racja, ci przebrzydli młodzi lewicowcy, którzy mają pretensje do zarabiających miliony piłkarzy o drogie zegarki. O nich też panowie pogadali w newonce.radio.

REKLAMA

Krzysztof Stanowski ma pełne prawo zapraszać do swojego programu kogo chce, ale niech nie kreuje się na lewicowca i wolnościowca.

Dziennikarz stara się przedstawić światu jako osoba liberalna w kwestiach gospodarczych i lewicowa w sprawach światopoglądowych. Może oczywiście w to wierzyć, ale fakty przeczą temu obrazowi. Gdyby faktycznie tak zależało mu na pełnej wolności, to nie nakazałby swojej podwładnej anulować zaproszenia dla Mai Staśko. Gdyby tak chciał wspierać prawa osób LGBT+, to uważniej sprawdzałby komentarze pod tekstami na swoim własnym portalu. Na Weszło od lat roi się od homofobii i rasizmu, ale jakoś nikt nic z tym nie robi.

Razem z Wojewódzkim mogą sobie też nawzajem opowiadać o tym, jakie to niepokorne dziennikarstwo uprawiają. Każdy czytelnik Weszło doskonale wie, że postaci zaprzyjaźnione ze Stanowskim takie jak Zbigniew Boniek, Czesław Michniewicz czy kiedyś Bogusław Leśnodorski zawsze mogły tam liczyć na taryfę ulgową i wsparcie. To się literalnie stało memem wśród kibiców sportowych, ale najwyraźniej nie popsuło Krzysztofowi Stanowskiemu fantastycznej opinii na swój własny temat. Ciąg dalszy wzajemnego spijania sobie z dziobków nastąpi zresztą już wkrótce, bo w trakcie rozmowy padły deklaracje występu w programach kolegi po fachu. Kuba Wojewódzki ma pojawić się w Kanale Sportowym, a Krzysztof Stanowski w TVN-ie. Już nie mogę się doczekać kolejnych festiwali egocentryzmu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA