REKLAMA

Stanowski poetą jest? Właśnie zakończył sprzedaż tomiku wierszy i liczby robią wrażenie

„Kmioty Polskie” rozeszły się w ponad 11 tysiącach egzemplarzy. W kraju, w którym tak mało osób czyta prozę, a co dopiero poezję, to spektakularny wynik. W dodatku jak na debiutantów w tym gatunku. Jednak nie rozwiązuje żadnego problemu, a nawet tworzy kolejne.

kmioty polskie stanowski mazurek jas kapela
REKLAMA

Wydanie tomiku wierszy autorstwa dwóch dziennikarzy – Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka, było swego rodzaju happeningiem. Miał udowodnić, że każdy może być poetą i na tym zarabiać. Był to pstryczek w nos przede wszystkim Jasia Kapeli i artystów, którzy chcą „okradać” ludzi.

REKLAMA

Poeta, aktywista i publicysta „Krytyki Politycznej” w „Hejt Parku” przekonywał Stanowskiego do opłaty reprograficznej. To kontrowersyjny „podatek”, który miałby być doliczany m.in. do telewizorów czy płyt CD i finansowałby fundusz wspierający słabo zarabiających artystów, w tym m.in. składki na ubezpieczenie społeczne.

Głównym argumentem przeciwników opłaty jest to, że dlaczego mieliby składać się na twórców, z którymi dziełami prawdopodobnie nigdy nie będą mieli w życiu do czynienia. Poza tym skoro artysta nie jest w stanie wyżyć ze swojej pracy, to niech idzie do normalnej (porada w stylu Bronisława Komorowskiego). To jednak bardziej skomplikowana kwestia i temat na inną rozmowę.

Stanowski i Mazurek sprzedali ponad 11 tysięcy tomików „Kmiotów Polskich”

Stanowski z Mazurkiem na przekór Kapeli i innym zwolennikom opłaty chcieli udowodnić, że jak się chce, to można zarobić – nawet na poezji. Na początku czerwca wypuścili swoje wiersze napisane w trybie błyskawicznym (ponoć wymyślenie jednego zajmowało im nie więcej niż sześć minut i 18 sekund) za 24,99 złotych za sztukę.

Przemnażając to przez ilość sprzedanych egzemplarzy daje ponad 275 tysięcy złotych. Preorder już się zakończył, ale biorąc pod uwagę ogromne zainteresowanie, może będzie dodruk lub chociażby sequel.

Jednak spokojnie – cały dochód pójdzie na cel charytatywny na stronie siepomaga.pl (tak Stanowski zapewniał w „Dziennikarskim zerze”). To chyba jedyny pozytyw całej akcji. Jeżeli ktoś uważa bowiem, że przekreśliła status poezji lub udowodniła, że pisać wiersze każdy może - trochę lepiej lub trochę gorzej, to raczej jest ignorantem.

Na pewno też nie podważyła całkowicie sensu samego podatku, bo co innego jest wydać coś będąc początkującym, anonimowym artystą, a co innego, gdy jest się znanym i lubianym (w pewnych kręgach) dziennikarzem/youtuberem/celebrytą, który ma ogromne zasięgi w sieci. To zresztą popularny ostatnio trend wśród influencerów. Zastanówmy się teraz, czy chcemy, by księgarnie były wypełnione ich książkami?

Wydanie błyskawicznego tomiku wierszy, jako sam happening, jest iście post-modernistycznym zagraniem.

Akcja z tomikiem, moim zdaniem, jest genialna wyłącznie pod względem trollingu tradycyjnej sztuki. Porównywałbym ją do tego performera, który wszedł do galerii w Miami i zjadł banana przyklejonego do ściany. Wcześniej instalację sprzedano za 120 tysięcy dolarów. David Datuna przyznał, że była „pyszna” i w ten sposób chciał ośmieszyć sztukę współczesną.

Szanuję też domorosłych poetów za to, że pieniądze ze sprzedaży pójdą na potrzebujących. Zresztą nie ukrywajmy, że dla takich osobistości to niezbyt duża kwota – nie ujmując im niczego, pracowali na swój status wiele lat.

Jednak generalnie „Kmioty polskie” będą tylko śmieszną anegdotą w niekończącej się dyskusji. No bo co, nagle wszyscy poeci rzucą swoje pióra i pergaminy i ruszą do pośrednika pracy? Aczkolwiek sama opłata reprograficzna została na razie schowana do szuflady. Pod tym względem Krzysztof Stanowski na pewno odniósł małe zwycięstwo.

Jaś Kapela założył Patronite'a i na razie nie ma zbyt wielu chętnych.

Po występie w „Hejt Parku” powiększyło się grono ludzi, którzy delikatnie mówiąc – nie życzą mu najlepiej Jasiowi Kapeli (widziałem ten odcinek, jest specyficzny, ale moim zdaniem nie wypadł aż tak tragicznie jak mogę przeczytać w sieci). Ten jednak nie ustępuje i próbuje kolejnego sposobu na ominięcie etatu w korporacji.

Tym razem założył konto w serwisie crowdfundingowym. Na razie kiepsko mu idzie. Przez kilka godzin zdobył tylko dwóch patronów, którzy będą go wspierać kwotą 35 złotych miesięcznie (jeden za piątaka, drugi za trzy dychy).

Screen z Patronite
REKLAMA

Czy to też coś udowodnia? Nie to, co wszyscy myślimy. Jaś Kapela to Jaś Kapela i indywidualny przypadek nie świadczący o stanie polskiej poezji. To, że ludzie nie będą go finansować, nie znaczy, że nagle wszyscy mają gdzieś sztukę i artystów. Już prędzej pokazuje to, że nie każdy może zarabiać kokosy robiąc to, co lubi. Kolejna prawda stara jak świat, którą możemy wyciągnąć z tego internetowego spektaklu.

* zdjęcie główne: YouTube / Kanał Sportowy

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA