„Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” przyczyniła się do olbrzymiego wzrostu pobrań aplikacji HBO Max, co z miejsca pobudziło nadzieje fanów dotyczące odtworzenia tzw. Snyderverse. Przyszłość DCEU będzie jednak zależeć przede wszystkim od wyniku wewnętrznej wojny między HBO Max i szefostwem WarnerMedia.
Od premiery nowej wersji „Ligi Sprawiedliwości” minęły już prawie dwa tygodnie, ale dyskusje wokół filmu wcale nie milkną. Fani bohaterów DC w większości pozytywnie ocenili film Zacka Snydera i głośno wyrażają w mediach społecznościowych poparcie dla wymyślonych przez niego kolejnych części serii. Ukuty przez fandom hashtag #RestoreTheSnyderVerse do 26 marca został użyty w ponad 1,5 mln tweetów. A ta liczba od tego czasu tylko urosła.
Fani Snyder Cut powoli zaczynają też zdobywać poparcie aktorów występujących w DCEU dla swojej akcji. Jako pierwszy hashtaga użył właśnie Joe Manganiello, który w „Lidze Sprawiedliwości” wcielił się w Deathstroke'a i pierwotnie miał powrócić do tej roli w filmie „The Batman”. Od tego czasu na stanowisku reżysera Bena Afflecka zastąpił Matt Reeves, a nowa solowa produkcja o Batmanie znalazła zupełnie innego Mrocznego Rycerza. Przez co dalsza przyszłość Manganiello w DCEU stanęła pod olbrzymim znakiem zapytania. Jego wsparcie dla #RestoreTheSnyderVerse nie powinno więc dziwić.
Pod koniec marca widzów rozpaliło też nagranie, w którym Jared Leto pozytywnie wypowiada się o #RestoreTheSnyderVerse.
Tutaj sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Bo to faktycznie jest autentyczna wypowiedź tego aktora, ale sprzed dwóch miesięcy. A więc na długo zanim wspomniany hashtag stał się tak popularny. Warto natomiast dodać, że Leto wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie na temat współpracy z Zackiem Snyderem i pogratulował mu ciepło premiery na platformach streamingowych HBO.
Co ciekawe, w internecie od wczoraj krążą też plotki na temat kolejnej bardzo ważnej osobie, która chce powrotu do Snyderverse. Ma nią rzekomo być Dwayne „The Rock” Johnson. Jeden z najbardziej wpływowych i kasowych aktorów współczesnego Hollywood podobno zalicza się do fanów „Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera”. Dlatego naciska szefów WarnerMedia na pojawienie się Henry'ego Cavilla i reszty aktorów grających Ligę Sprawiedliwości w sequelu należącego do DCEU „Black Adama”. A co za tym również kontynuowanie wizji rozpoczętej od „Człowieka ze stali”.
Tak przynajmniej uważa specjalizujący się w zakulisowych plotkach Mikey Sutton w tekście zamieszczonym na blogu Geekosity. Według niego szefowie korporacji AT&T, do której należy WarnerMedia (a co za tym idzie również HBO Max i wytwórnia Warner Bros.) w razie ewentualnego konfliktu decyzyjnego stanęliby po stronie Johnsona. Otwierając tym samym drogę dla powrotu Supermana, Batmana i innych członków Ligi, jaką poznaliśmy w świecie wymyślonym przez Zacka Snydera. Podobne rewelacje warto oczywiście przyjmować z więcej niż szczyptą ostrożności, natomiast przedstawione przez Suttona plotki wiążą się z jedną bardzo istotną i nie ulegającą wątpliwości kwestią.
Przyszłość DCEU zależy od wyniku sporu między HBO Max i zarządzającymi wytwórnią szefami WarnerMedia.
Nie jest żadną tajemnicą informacja, że „Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” nigdy nie doszłaby do skutku, gdyby nie powstanie HBO Max. Nowa platforma streamingowa bardzo potrzebowała mocnych i świeżych hitów, a pandemia koronawirusa znacząco spowolniła debiut wielu zaplanowanych dla niej produkcji. W AT&T pojawił się więc pomysł wykorzystania do tego dopingowanego przez fanów od lat Snyder Cut. Warner Bros. miało z kolei zamiar całkowicie odciąć się od filmów Zacka Snydera i wcale nie było chętne temu pomysłowi. Dość powiedzieć, że zarządzający wytwórnią początkowo zaproponowali Snyderowi wypuszczenie surowej wersji filmu bez żadnego montażu i dokończonych efektów specjalnych. Amerykański reżyser się na to oczywiście nie zgodził.
A sprzeczne pomysły na temat Snyder Cut i przyszłości DCEU nie skończyły się wraz z debiutem produkcji w streamingu. HBO Max może być zadowolone z wczesnego przyjęcia „Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera”, a w dodatku czerpie z tego wyraźne profity w postaci nowych subskrybentów. Jak podaje portal Bloomberg, HBO Max w dniach 22-28 marca mogło się pochwalić aż 1,48 mln nowych pobrań aplikacji. Podobny wynik nigdy wcześniej się platformie nie zdarzył.
„Liga Sprawiedliwości” wydatnie przyczyniła się do wzrostu zainteresowania apką HBO Max aż o 64 proc.
Żaden konkurencyjny serwis VOD nie mógł się pochwalić w analogicznym okresie podobnymi wynikami. Dla porównania Disney+ pobrało nieco ponad 800 tys. osób, co oznaczało wzrost o 4 proc. Nie ma gwarancji, że te same osoby po miesiącu nie usunął konta na platformie, ale to przecież nie jest już winą Zacka Snydera. Jego film spełnił swoje zadania, a przecież utrzymujące się zainteresowanie wokół Snyderverse mogłoby wspomniane zjawisko tylko dodatkowo napędzić.
Dlatego wywiad udzielony przez prezeskę WarnerMedia, w którym Ann Sarnoff odrzuciła bez zawahania kontynuowanie Snyderverse, był z punktu widzenia biznesu olbrzymim błędem. To jednak po prostu ciąg dalszy sporu toczącego różne oddziały AT&T. Wytwórnia Warner Bros. chce skupić się na zaplanowanych projektach i zostawić przeszłość za sobą. HBO Max potrzebuje kolejnych hitów i pragnie wykorzystać sukces Snyder Cut dla dalszego podbudowywania swojej biblioteki. Która opcja wygra? Na razie pozostają nam jedynie spekulacje.
- Czytaj także: Ciekawi was, o czym miały opowiadać „Justice League 2” i „Justice League 3”? Przeczytacie nasz pogłębiony artykuł poświęcony fabule planowanych sequeli.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.