REKLAMA

Logan z nominacją do Oscara to przełom dla kina superbohaterskiego

Wolverine przeciera szlaki. Hugh Jackman wcielił się w kultowego Rosomaka siedem razy, ale dopiero ostatni obraz w uniwersum X-Men z jego udziałem został tak wyróżniony. Logan to pierwsza produkcja o superbohaterach na podstawie komiksów, która dostała nominację do Oscara za scenariusz. 

logan wolverine recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Nominacje do Oscarów 2018 okazały się sporym zaskoczeniem. Nie tylko znalazł się wśród nich polski akcent za sprawą obrazu Twój Vincent (nominacja w kategorii Najlepsza animacja), ale też spory sukces odniósł Netflix dzięki Mudbound ( aż 4 nominacje!). A to nie koniec miłych niespodzianek.

Pierwszy raz film o superbohaterach na bazie komiksów otrzymał tak istotne wyróżnienie.

Do tej pory filmy o superbohaterach rodem z zeszytów Marvela i DC oraz klasyczne blockbustery w ogóle nie były brane na poważnie przez członków Akademii. Chociaż osiągają fenomenalne wyniki finansowe, kapituła do tej pory skupiała się na klasycznych dramatach przy najważniejszych kategoriach.

Adaptacje filmowe komiksów o zamaskowanych herosach i wysokobudżetowe popcornowe produkcje mogły liczyć na wyróżnienie za efekty specjalne, zdjęcia lub muzykę. Tylko raz zdarzyło się, by doceniono aktora: Heath Ledger dostał pośmiertnie nagrodę za rolę Jokera w Mrocznym Rycerzu.

Logan z nominacją do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany to przełom dla całego gatunku.

Wcześniej co prawda nominację za scenariusz zgarnęli Iniemamocni, ale filmy animowane to jednak nieco inna bajka. Produkcje aktorskie o superherosach takiego wyróżnienia wcześniej nie otrzymały. Udało się to dopiero przy okazji kroniki ostatnich dni życia Wolverine’a.

Nominacja jest zresztą w pełni zasłużona. Gorąco kibicuję, by James Mangold wymienił ją na statuetkę. Stworzył piękną opowieść, która chwyta za serce. Logan, w przeciwieństwie do większości filmów bazujących na komiksach, na pierwszym miejscu stawia właśnie historię, a nie efekciarstwo.

Logan jest przy okazji dowodem na to, że filmów z kategorii R, czyli przeznaczonych tylko dla dorosłych widzów, nie kręci się tylko po to, by bez skrępowania pokazać fruwające flaki i pozwolić aktorowi kląć jak szewc. Ten film osiągnął coś, o czym twórcy kilkudziesięciu innych produkcjom w PG–13 mogli pomarzyć.

Dla kontrastu największą przegraną tegorocznych obrazów jest Wonder Woman.

Opowieść o Amazonce jest jak dotąd najlepszym filmem z cyklu DC Extended Universe, ale po prawdzie w dniu premiery stawał w szranki z zaledwie poprawnym Man of Steel, potworkiem w postaci Suicide Squad oraz rozczarowującą produkcją Batman v. Superman.

Poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko, ale w przeciwieństwie do Ligi sprawiedliwości w pełnym składzie, Gal Gadot przeskoczyła ją samodzielnie o kilka długości. To jednak nadal za mało, by powalczyć o Oscara.

W tym wypadku nie mam jednak do Akademii żalu.

Wonder Woman to dobry film, ale nie jest obrazem przełomowym. Z pewnością nie zachwyca na takim poziomie jak Logan scenariuszem, gdzie James Mangold z filmu o superbohaterach zrobił kino drogi z domieszką westernowego klimatu. Wonder Woman to porządne origin story, ale nie redefiniuje gatunku, a przyznawanie nominacji tylko dlatego, że jest pierwszym filmem o superbohaterce wyreżyserowanym przez kobietę - co jest podkreślane aż do znudzenia - byłoby mocno nie fair.

Warner Bros. zachłyśnięte pozytywnymi recenzjami miało jednak chrapkę na Oscary.

Wonder Woman dostała nominację do nagrody za najlepszy film od Producers Guild of America’s. Zwykle wyróżnienia PGA pokrywają się z nominacjami do Oscarów, ale w tym przypadku film na podstawie komiksów DC został pominięty w przeciwieństwie do 7 innych filmów, w tym Dunkierki.

REKLAMA

Z pewnością studio, które liczyło na nominacje do Oscarów m.in. za najlepszy film, reżyserię, scenariusz i aktorkę pierwszoplanową, a łącznie w 15 kategoriach, jest rozczarowane. Jako widz rozumiem jednak kapitułę Akademii i jej decyzję.

Kilka miesięcy temu zresztą pisałem, że agresywna promocja filmu może produkcji co najwyżej zaszkodzić. Wonder Woman, Gal Gadot i Patty Jenkins nie powinny walczyć o uwagę i przyznanie im nagrody, a zdobyć ją w równej walce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA