Mads Mikkelsen przejął rolę Deppa w „Fantastycznych zwierzętach”, ale nie liczcie na podobny występ. Duńczyk zrobi to po swojemu
Pod koniec ubiegłego roku Johnny Depp ogłosił, że opuszcza franczyzę Wizarding World i nie będzie już wcielał się w antagonistę serii „Fantastyczne zwierzęta”. Wkrótce pojawiły się plotki o jego zastępcy, które – wbrew zaprzeczeniom – okazały się prawdziwe. Mads Mikkelsen przejął rolę Gellerta Grindelwalda. W ostatnim czasie wypowiedział się na temat interpretacji tej postaci: ma zamiar zrobić to po swojemu.
W filmie „Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda”, czyli drugiej części cyklu prequeli serii „Harry Potter”, Johnny Depp wcielił się w tytułowego Gellerta Grindelwalda: antagonistę i jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników, jakich znał wykreowany przez J.K. Rowling Wizarding World. Znaczenie tej postaci będzie stopniowo rosnąć; to dopiero początek historii, a do opowiedzenia jest jeszcze całkiem sporo. Grindelwald długo rósł w siłę, zanim w 1945 roku przegrał pojedynek z Albusem Dumbledore'em („Zbrodnie” rozgrywają się w 1928 roku). Nie bez znaczenia jest fakt, że u szczytu swej potęgi Grindelwald był znacznie groźniejszy niż nemezis Pottera: Lord Voldemort.
Tym większe było zdziwienie i rozczarowanie fanów, gdy na początku listopada 2020 roku Johnny Depp ogłosił, że nie będzie już wcielał się w czarnoksiężnika.
Studio Warner Bros. w krótkim oświadczeniu zapowiedziało recasting, który w przypadku tak kluczowej postaci odgrywanej przez bardzo popularnego aktora mógł być dla niektórych ciężki do przełknięcia. A jednak studio zdecydowało się odciąć od złej sławy aktora, który niedługo wcześniej przegrał sprawę w brytyjskim sądzie. Sędzia podtrzymał, że – biorąc pod uwagę liczne dowody – nazwanie Deppa „żonobijcą” jest jak najbardziej słuszne i nie nosi znamion zniesławienia. Dla wielu czołowych przedstawicieli filmowej branży podobny wyrok to wystarczający powód, by odciąć się od oskarżonego.
Warner Bros. poprosiło aktora o rezygnację z roli, a on uszanował tę prośbę. Zapowiedział też dalszą walkę, o której bieżącym stanie informowałem tutaj. Tymczasem studio stanęło przed niełatwym zadaniem znalezienia godnego następcy: aktora z jednej strony pasującego do postaci, ale przy okazji popularnego i lubianego. Wachlarz opcji nie jest, wbrew pozorom, aż tak szeroki, jednak wkrótce okazało się, że pogłoski pokrywają się z prawdą i mimo stanowczych zaprzeczeń (mógłby przybić sobie piątkę z Andrew Garfieldem) Mads Mikkelsen przejął rolę Grindelwalda.
Zdjęcia do 3. części rozpoczęły się w Londynie we wrześniu ubiegłego roku; Depp zdążył już co nieco nagrać. Później na planie zjawił się Mikkelsen, a wielu fanów zastanawiało się, w jaki sposób Duńczyk potraktuje ten aktorski spadek i czy zamierza odtworzyć kreację poprzednika, czerpiąc garściami z jego interpretacji postaci i sposobu gry.
Mads Mikkelsen rozwiał wątpliwości w jednym z najnowszych wywiadów: zamierza grać Grindelwalda po swojemu.
Oczywiście, nie chodzi mu o to, by zaprezentować występ stuprocentowo odklejony od poprzedniej interpretacji, ale jasno zaznaczył, że nie zamierza nic kopiować. Podkreślił, że nikt nie będzie zainteresowany takim odtwórstwem, gdy „wcześniej zostało zrobione to po mistrzowsku”. Jego zdaniem byłoby to natychmiastowe twórcze samobójstwo. Dodał, że potrzebuje pewnego pomostu pomiędzy tym, co zrobił Depp, a tym, co sam zamierza przedstawić: pewne podobieństwa w określonych sytuacjach powinny być zachowane, ale całość należy zrobić po swojemu.
Wszystko inne byłoby po prostu głupie z twórczego punktu widzenia
– skwitował Mikkelsen.
I ma stuprocentową rację. Mikkelsen to człowiek i aktor zachowujący się, grający i wyglądający zupełnie inaczej, niż jego poprzednik. Próba uzyskania kopii scenicznego efektu nie miałaby sensu, bo najdrobniejsze różnice biłyby po oczach, a całość trąciłaby fałszem. Deppa w franczyzie już nie ma, fani aktora muszą się z tym pogodzić i pozwolić Mikkelsenowi zrobić swoje, czyli zaprezentować swoją interpretację. Jakkolwiek osobiście podziwiam umiejętności aktorskie Duńczyka i jestem pewny, że zaproponuje widzom błyskotliwy pomysł na tę rolę, pamiętam przy tym, że ciąży na nim ogromna presja i świadomość niezadowolenia rzeszy fanów. Tym bardziej malkontenci powinni docenić podejście aktora, który pójdzie w swoim kierunku, unikając niezamierzonej parodii i w sposób najlepszy z możliwych oddając szacunek roli Deppa.
Przed Mikkelsenem stoi zadanie niełatwe i pewnym jest, że nawet oscarowym występem nie przekona wielbicieli starszego kolegi po fachu. W ostatnich latach Duńczyk święci kolejne triumfy, udała mu się bowiem rzecz niełatwa: z Europy przebił się do amerykańskiego mainstreamu. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że w pełni na to zasłużył i choć nie jest już, z całym szacunkiem, najmłodszy, celuje coraz wyżej i wciąż jeszcze rozwija skrzydła, korzystając z nowych szans.
Jestem wielkim fanem uniwersum Pottera. To jest coś, czego w mojej części świata w ogóle się nie dotyka. W Danii nie możesz sobie pozwolić na taki budżet, więc kiedy tylko pojawiła się taka możliwość, zamierzałem skorzystać z tej fantastycznej okazji.
– powiedział Mikkelsen.
Trzymam kciuki.