Andrew Garfield: Nie zagram w „Spider-Man: No Way Home”. Garfield dzień później: Świetny pomysł. Nigdy nie mów nigdy
Życie aktora bywa bardzo trudne i czasem zmusza do kłamania mediom w żywe oczy. Przekonuje się o tym właśnie Andrew Garfield, który dopiero co nabijał się z plotek o występie w „Spider-Man: No Way Home”. A dzień później już uwielbia ten projekt i w sumie to chciałby w nim zagrać.
Historia zna mnóstwo przypadków aktorów, którzy związani umową musieli milczeć na temat swojego występu w tym czy innym wielkim projekcie filmowym. W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi też jednak do sytuacji, gdy gwiazdy są zmuszane przez wytwórnię do publicznego opowiadania kłamstw. Tylko po to, by nie złamać podpisanego NDA.
Podobny przypadek mieliśmy niedawno w kontekście należącego do Marvel Cinematic Universe serialu „She-Hulk”. Niedługo po ogłoszeniu tego projektu media podały, że główną rolę zagra w nim Tatiana Maslany. Kanadyjska aktorka niedługo później kategorycznie zaprzeczyła tym doniesieniom. Tylko po to, by dwa miesiące Marvel Studios mogło oficjalnie potwierdzić, że zagra kuzynkę Bruce'a Bannera. Coraz trudniej powstrzymać się przed wrażeniem, że w podobnej grze udział bierze właśnie Andrew Garfield.
Gwiazdor serii „Niesamowity Spider-Man” wyśmiał plotki dotyczące swojego występu w „Spider-Man: No Way Home”. A teraz już się z tego wycofał.
W udzielonym 4 maja wywiadzie urodzony w Los Angeles aktor zaznaczył, że nikt nie dzwonił do niego w sprawie cameo. A co za tym idzie nie bierze udziału w pracach nad 3. filmem o Człowieku-Pająku. Wypowiedź była dosyć jednoznaczna, bo Andrew Garfield pokusił się nawet o żarty z obecnej sytuacji. Porównał ją do gry w „Wilkołaka”, w trakcie której nikt nie chce mu uwierzyć, że nie jest wilkołakiem.
Brzmi całkiem jednoznacznie? Jeżeli tak uważacie, to mamy pewien problem. Gdyż dzień później aktor udzielił następnego wywiadu, tym razem magazynowi Access. I mówił już zupełnie inaczej. Przede wszystkim podkreślił, że powrót dawnych Spider-Manów w nowym filmie to fantastyczny pomysł i strasznie mu się podoba. W żadnym momencie nie udzielił przy tym kategorycznej i jasnej wypowiedzi przeciwko swojemu udziałowi w „Spider-Man: No Way Home”. Wręcz przeciwnie, dał fanom dodatkową nadzieję:
Andrew Garfield może zagra w „Spider-Man: No Way Home”, a może wcale nie. Ale z rozbestwieniem NDA-ów coś trzeba zrobić.
W swoim felietonie dotyczącym pierwotnej wypowiedzi aktora nasz dziennikarz zaznaczał, że warto zaufać wielkim korporacjom, a aktorzy powinni kłamać, skoro tego wymaga od nich podpisana umowa. Nie mógłbym się bardziej z tym nie zgadzać. Praktyka kluczenia wokół tematu staje się powoli coraz bardziej kuriozalna i przypomina typową sytuację, gdy jedna strona chce mieć ciastko i zjeść ciastko równocześnie.
W układance widz-media-marketing musi zostać zachowana równowaga, inaczej żadna ze stron nie będzie tak naprawdę zadowolona. Niektórzy odbiorcy chcieliby wiedzieć wszystko zawczasu, ale nie warto dla małej grupki psuć innym zabawy. Jednocześnie dziennikarze nie mogą się godzić na sytuację, gdy ktoś kłamie im w żywe oczy i jeszcze się przy tym uśmiecha. To absurd. Ja rozumiem, że dla Andrew Garfielda lepiej, by ciągle mówiono o nim w kontekście dużego projektu. Ale jeśli w nim nie gra, to niech po prostu to powie. Jasno i klarownie. A jeżeli dostał angaż i wiąże go umowa o zachowanie poufności, to Marvel (lub jakiekolwiek inne studio) powien zadbać, by aktor nie musiał robić z siebie pajaca. Bo cała sytuacja wygląda po prostu kuriozalnie.